Kamil Grabara nie znalazł się w kadrze na mecze z Wyspami Owczymi i Albanią, ale miał dojechać, gdy okazało się, że urazu doznał Łukasz Skorupski. Ostatecznie i on nie pojawił się na zgrupowaniu.
- W zeszłym roku miał złamaną kość twarzy i cały czas ten problem mu doskwiera. W ostatnim meczu chyba z Rakowem został uderzony w twarz i cały czas czuje mocny dyskomfort - mówił rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski na koniec poniedziałkowej konferencji prasowej.
Dodał, że niewykluczone, że bramkarza czeka zabieg, podczas którego lekarze mogą wyciągać pewne elementy, które zostały mu założone podczas operacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: najpierw tylko się przyglądał, a potem... Co za historia!
Problem w tym, że w Kopenhadze... nic nie wiedzą o tej kontuzji.
Duński portal "B.T." zapytał o polskiego bramkarza w jego klubie. - Kamil musi udać się na wizytę kontrolną w związku z operacją, którą przeszedł po urazie twarzy, dlatego został w Kopenhadze - czytamy.
Jes Mortensen (szef komunikacji w FC Kopenhadze) dodał też, że Grabara nie doznał żadnej kontuzji, a tym bardziej nie będzie musiał przejść operacji.
- Mam informacje od ich doktora klubowego. Nie chodzi o kontuzję, miał złamaną szczękę w zeszłym roku, gra w masce, ostatnio na meczu bodajże z Rakowem został uderzony. Czuje dyskomfort, że ta maska naciska mu na kość. Ma w środę mieć kontrolę tego i ma zdecydować, czy będą musieli wyjąć mu płytki, które ma tam włożone - wyjaśnił nam Kwiatkowski.
W miejsce Grabary do reprezentacji powołany został Marcin Bułka.
CZYTAJ TAKŻE:
Lato odpowiada "Lewemu". "Mamy ich głaskać?"
"Nie dorósł do tego". Gwiazdy hiszpańskiej kadry ostro podsumowały Rubialesa