Dariusz Tuzimek: Czy po kolejnym szalonym meczu Legii w tegorocznej edycji europejskich pucharów bardziej jest pan zadowolony, że Polakom udało się odrobić straty w starciu z FC Midtjylland (3:3) czy bardziej zirytowany, że zespół z Warszawy tak łatwo traci bramki?
[tag=2831]
Marek Jóźwiak[/tag]: Jest remis, więc nie ma co mówić o irytacji, bo rywal okazał się przeciwnikiem jednak wymagającym. Natomiast jeśli się patrzy na całokształt tego meczu, to Legia była lepsza i powinna to spotkanie wygrać. Z jednej strony jest lekki niedosyt, a z drugiej warto pamiętać, że wyrównującego gola zespół z Warszawy zdobył dopiero w końcówce meczu. Remis trzeba więc szanować, ale szkoda niewykorzystanej szansy, bo piłkarze z Łazienkowskiej mogli być w rewanżu w lepszej pozycji wyjściowej. Nie chcę marudzić i narzekać, bo jednak Legia jest dla mnie faworytem tego dwumeczu, ale można mieć zastrzeżenia do gry obronnej ekipy Kosty Runjaicia. On się co prawda irytuje, gdy pytamy go o defensywę, ale fakty są takie, że Legia w eliminacjach Ligi Konferencji straciła już 12 bramek. I to nie z potentatami, tylko z europejskimi średniakami.
Sam był pan obrońcą zarówno w Legii jak i reprezentacji Polski, więc wie pan najlepiej, co zespół z Łazienkowskiej musi poprawić w pierwszej kolejności.
Nie mam wątpliwości, że organizację gry defensywnej. Szczególnie przy stałych fragmentach. Bo przecież nie możemy mieć wielkich pretensji do legionistów za tę akcję, gdy przy trzecim golu rywale ich "rozklepali" wymieniając kilkanaście podań z pierwszej piłki. Chodzi przede wszystkim o bramki tracone tak, jak ten pierwszy gol z rzutu rożnego czy drugi z autu. Legia - drużyna aspirująca do tytułu mistrza Polski i chcąca grać w Lidze Konferencji - nie może tak tracić bramek. Zespół Runjaicia broni w strefie, ale ten sposób gry defensywnej wymaga szybkiej reakcji, natychmiastowego doskoczenia do rywala z piłką. I właśnie ataku na piłkę mi w grze warszawian brakuje. Takiego z energią i agresją. No i krycia zawodników wbiegających w pole karne, bo co z tego, że strefa jest fajnie ustawiona przed zagraniem piłki przez rywala? Ona musi działać, kiedy przeciwnicy ruszą pod naszą bramkę. To Legii nie do końca wychodzi, nawet w ekstraklasie. Dlatego zastanawiałbym się, czy dla Legii nie byłoby lepsze granie obroną mieszaną. Czyli bronimy w strefie, ale jednocześnie najgroźniejsi piłkarze przeciwnika mają swoje krycie indywidualne. Ale najważniejsza i tak będzie reakcja. Jeśli ona nie będzie natychmiastowa i zdecydowana, to żadne systemy nie pomogą. Widzę w tym elemencie jakąś zaskakującą apatię Legii i takie zgubne myślenie, że jeśli nas jest w polu karnym siedmiu a rywali czterech, to sobie poradzimy. Jak się okazuje, nic bardziej błędnego.
Po meczu bramkarz Legii Kacper Tobiasz mówił, że czasami lepiej byłoby zagrać prostą piłkę, zamiast nadmiernie ryzykować przy budowaniu akcji od tyłu. Pan się z tym zgadza?
Absolutnie tak. Czasem gdy rywal doskoczy do obrońców, to po prostu nie warto się bawić, tylko wybić piłkę do przodu. Bo z czego wzięła się pierwsza bramka dla Midtjylland? Z rzutu rożnego, ale to nie Duńczycy go wypracowali. Najpierw Rafał Augustyniak zagrał do Tobiasza, ten trochę "na konia" wsadził Artura Jędrzejczyka, który musiał wybić piłkę na rzut rożny. Czyli sami stworzyliśmy przeciwnikowi szansę na gola i on to wykorzystał. Wiem jednak, że Kosta Runjaić jest trenerem, który preferuje budowanie akcji od tyłu. I niezależnie od tego, czy obrońcom zdarzy się błąd przy wyprowadzaniu czy nie, mają nadal tego próbować. Tak grał w Pogoni Szczecin i tak samo gra w Legii. W ekstraklasie jest łatwiej to stosować, natomiast trudniej jest gdy rywal jest w rozgrywkach europejskich bardziej wymagający. Wtedy trzeba znaleźć prostszą metodę, żeby długim podaniem ominąć pierwszą linię przeciwnika. Ja bym tak momentami grał w rewanżu z Midtjylland na Łazienkowskiej, bo przecież stawką są rozgrywki grupowe Ligi Konferencji. Nie ma się co wstydzić prostych środków.
ZOBACZ WIDEO: Co za wiadomości! Mistrz Polski idzie po kolejne wzmocnienia
W internecie aż się gotuje od dyskusji na temat gry Kacpra Tobiasza. Nie brakuje opinii, że nie jest to bramkarz na miarę swoich wielkich poprzedników w Legii, takich jak Artur Boruc, Łukasz Fabiański czy Jan Mucha. Że brakuje mu pewności siebie, że popełnia proste błędy, że Legia potrzebuje jednak lepszego golkipera.
Kacper Tobiasz to jest młody zawodnik i póki co porównywanie go do tych wielkich bramkarzy Legii nie ma sensu. On dopiero buduje swoje nazwisko i pozycję, potrzebuje jeszcze trochę czasu i doświadczenia. Na pewno ma teraz słabszy moment, stał się mniej pewny w swoich interwencjach. Chodzi o sam moment podejmowania decyzji, kiedy wyjść z bramki, a kiedy w niej zostać. Myślę jednak, że on sam ma tego świadomość i sam wie, czego mu potrzeba. A to czego nie wie, podpowiedzą mu trenerzy Krzysztof Dowhań i Arkadiusz Malarz, bo to są świetni fachowcy w szkoleniu bramkarzy. Będę jednak trochę bronił Tobiasza, bo mimo że czasem popełni błąd przy wyjściu w pole czy przy rozegraniu piłki, to jednak potrafi bronić. Potrafi też radzić sobie z presją wokół jego osoby i całkiem dobrze w tym funkcjonuje.
Kosta Runjaić w meczu ligowym z Puszczą Niepołonice zmienił bramkarza i dał zagrać Dominikowi Hładunowi. Wielkiego przełomu w grze Legii to nie przyniosło, remis 1:1 z beniaminkiem trudno uznać za sukces. Po tamtym spotkaniu trener wrócił do stawiania na Kacpra Tobiasza. Nie wiem, czy to młodego bramkarza zmobilizowało, czy może odebrało mu jeszcze pewności siebie. Pan jest zwolennikiem rotacji golkiperów?
Nie, zdecydowanie nie. Sam grałem w Legii w czasach, gdy mieliśmy dwóch świetnych bramkarzy: Zbigniewa Robakiewicza i Macieja Szczęsnego. I oni grali na zmianę. Ale moim zdaniem wystawianie bramkarza do pierwszego popełnionego błędu źle się kończy. To jednak specyficzna pozycja. Tu potrzebna jest pewność siebie i zaufanie trenera. Rotacja w bramce raczej teraz Legii nie pomoże. Jeśli Hładun czy Cezary Miszta nie grali przez wiele miesięcy, to dość trudno im tak wskoczyć do bramki bez odpowiedniego rytmu. Regularność i dobre zrozumienie z obrońcami może być w rewanżu z Midtjylland decydujące.
Rozmawiał Dariusz Tuzimek
Rewanżowy mecz Legii z FC Midtjylland w ramach eliminacji Ligi Konferencji Europy zaplanowano na czwartek (31 sierpnia) godz. 21.