Gdy kibic Realu Madryt spojrzał w kalendarz jeszcze przed rozpoczęciem sezonu i zobaczył w kalendarzu pierwszy mecz z Athletikiem Bilbao, a drugi z Almerią, to pewnie w większości przypadków ten pierwszy zostałby uznany za bardziej wymagający. Tymczasem boisko to zweryfikowało. Królewscy w Bilbao wygrali bez większych problemów, z kolei w Almerii były tzw. ciężary, choć może końcowy wynik na to nie wskazuje.
Trudno o inne stwierdzenie, kiedy już w 3. minucie Almeria przeprowadza kontratak, który kończy się golem Sergio Arribasa. Wychowanka Realu Madryt, który rozstał się z klubem dziesięć dni temu, bo w Andaluzji widział (całkiem słusznie) większe szanse na regularną grę.
Królewscy długo tej sytuacji nie rozpamiętywali i szybko zabrali się do roboty. Mieli gigantyczną wręcz przewagę w kolejnych minutach. Po około kwadransie do wyrównania doprowadził Jude Bellingham, dla którego to drugi gol w tym sezonie. Anglik został trafiony piłką w polu karnym przez Fede Valverde, ale szybko zorientował się, co jest grane i sytuacyjnie uderzył przy samym słupku. Było wokół tego trafienia trochę kontrowersji, gospodarze sugerowali spalonego, jednak powtórki pokazały, że jeden z obrońców Almerii złamał linię.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile na meczu Ekstraklasy. Zobacz, co zrobił jeden z kibiców
Kolejne okazje też były, choć trzeba obiektywnie przyznać, że groźniej było pod bramką Andrija Łunina. Ukrainiec ponownie znalazł się miedzy słupkami i zanotował parę udanych interwencji, głównie po strzałach z dystansu. Real? W oczy rzucał się brak środkowego napastnika. W doliczonym czasie pierwszej połowy gola strzelił co prawda Toni Kroos, jednak nie został uznany po interwencji VAR, gdyż chwilę wcześniej ewidentnie faulował Dani Carvajal.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie, choć większą kontrolę nad meczem miał zespół z Madrytu. Almeria trzymała się dzielnie, lecz w pewnym momencie górę wzięła po prostu jakość indywidualna poszczególnych zawodników.
60. minuta, rozgrywający przeciętne zawody Kroos posyła idealne dośrodkowanie w pole karne, a Bellingham skacze najwyżej na piątym metrze i trafia do pustej bramki, bo Luis Maximiano zaliczył tzw. pusty przelot. Niespełna kwadrans później Bellingham do dwóch bramek dokłada asystę, a efektownego gola strzela Vinicius Junior, który do tego momentu wyłącznie irytował kibiców i kolegów z drużyny.
Po tym golu Real już w pełni kontrolował sytuację na boisku i nie dopuszczał przeciwnika do groźnych sytuacji. Tymczasem goście tylko w doliczonym czasie mieli przynajmniej dwie bardzo dobre okazje, ale jednej nie wykorzystał Brahim Diaz (niepotrzebnie szukał podania do Joselu zamiast po prostu strzelać), a w drugiej nieznacznie pomylił się Fran Garcia.
UD Almeria - Real Madryt 1:3 (1:1)
1:0 Sergio Arribas 3'
1:1 Jude Bellingham 19'
1:2 Jude Bellingham 60'
1:3 Vinicius Junior 73'
Składy:
Almeria: Luis Maximiano - Marc Pubill (69' Alejandro Pozo), Chumi, Edgar Gonzalez, Sergio Akieme - Adrian Embarba, Iddrisu Baba (90+2' Lazaro), Lucas Robertone (69' Gonzalo Melero), Sergio Arribas (90+1' Arnau Puigmal), Largie Ramazani (61' Ibrahima Kone) - Luis Suarez.
Real: Andrij Łunin - Dani Carvajal, Antonio Ruediger, David Alaba, Fran Garcia - Fede Valverde (90' Brahim Diaz), Aurelien Tchouameni, Toni Kroos (72' Luka Modrić) - Jude Bellingham (81' Joselu) - Rodrygo (72' Eduardo Camavinga), Vinicius Junior (90' Lucas Vazquez).
Żółta kartka: Chumi (Almeria).
Sędzia: Jose Sanchez.
[multitable table=1607 timetable=10738]Tabela/terminarz[/multitable]
CZYTAJ TAKŻE:
Sprowadzili Neymara i jeszcze im mało. Czy ten klub to studnia bez dna?!
Co za pudło z rzutu karnego. I to w Polsce [WIDEO]