W latach 2014-2022 Bayern Monachium nie miał problemu z obsadą pozycji napastnika. W klubie z Bawarii szalał bowiem Robert Lewandowski. W ubiegłym roku Polak zdecydował się jednak na nowe wyzwanie i po wielkich perturbacjach dołączył do FC Barcelony. Bayern został bez klasycznej "dziewiątki" i de facto nie sprowadził nikogo w miejsce "Lewego".
Nie raz drużynie z Bawarii brakowało zawodnika w sezonie 2022/23, który wykończyłby trudną piłkę, bądź po prostu był skuteczny w polu karnym. Dlatego też przed kolejnymi rozgrywkami Bayern postawił wszystko na jedną kartę. Za ponad 100 mln euro do zespołu dołączył Harry Kane.
Będzie jak Lewandowski?
Żywa legenda Tottenhamu ma nadzieję na to, że wreszcie sięgnie po jakiekolwiek trofeum. Natomiast trudno powiedzieć, czy w Bayernie będzie aż taką maszyną jak Lewandowski. Jest jedno "ale" w postaci przestawienia się do stylu gry mistrza Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: Tylko spójrz, co zrobili przed meczem z Realem Madryt. "Ojcze nasz"
- Harry Kane będzie zawodnikiem, który strzeli mnóstwo bramek. Skoro w rozgrywkach Premier League był w stanie zdobywać około 30 goli, to tym bardziej w Bundeslidze też może to zrobić. Trudno natomiast powiedzieć, czy będzie strzelał tak dużo jak Robert Lewandowski. Nie chodzi o klasę obu piłkarzy, lecz o sposób gry Bayernu. Za czasów Nagelsmanna Bayern grał piłkę ultraofensywną często z pominięciem tego, co trzeba robić w defensywie. U Tuchela wygląda to inaczej - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Tomasz Urban, ekspert od niemieckiej piłki, komentator Viaplay.
- Na razie pod wodzą Tuchela Bayern bardzo wysokich wyników nie notuje, to jest piłka zrównoważona. To też przekłada się na dorobek strzelecki zawodników ofensywnych. Być może przyjście Kane'a sprawi, że statystyki się zmienią, ale Anglik też będzie się musiał lekko przestawić pod styl gry nowej drużyny. To jest napastnik, który zazwyczaj lubi zejść niżej po piłkę, szuka miejsca w różnych sektorach boiska. W Bayernie będzie musiał częściej krążyć pomiędzy środkowymi obrońcami. Ma zamieniać sytuacje w polu karnym na gole - dodaje Urban.
Bayern i Kane są sobie potrzebni. W poprzednim sezonie Bawarczycy wygrali "tylko" mistrzostwo Niemiec i to w dodatku po wielkich problemach. Triumf ligowy mieli już na wyciągnięcie ręki piłkarze Borussii Dortmund, ale ostatecznie to podopieczni Thomasa Tuchela byli górą.
- Bayern w drodze po kolejne mistrzostwo może mieć problemy, jeśli sam sobie podłoży nogę. Borussia walczyła z nim o triumf w lidze, ponieważ to Bayern był słaby, a nie Borussia tak bardzo mocna - ocenia nasz rozmówca.
Brak chemii
Thomas Tuchel przejął Bayern w trakcie poprzedniego sezonu. Wielokrotnie udowadniał, że jest znakomitym trenerem, lecz wyniki Bawarczyków pod jego wodzą są - delikatnie mówiąc - średnie. Do tego dochodzą nieporozumienia szkoleniowca z działaczami. Choć Bayern ma ogromny potencjał, to właśnie zła atmosfera może doprowadzić do tego, że wyniki znów nie będą oszałamiające.
- Bayern ma swoje problemy. Jest kłopot z obsadą bramki. Nie wiadomo, w jakiej formie wróci Manuel Neuer. Tuchel nie otrzymał swojej wymarzonej "szóstki". Mówi o tym publicznie i kwestionuje w jakiś sposób pozycję Joshuy Kimmicha w drużynie. Nie dogaduje się z Leonem Goretzką, klub nie ściągnął Kyle'a Walkera, ale być może "udobruchał" trenera kupnem Harry'ego Kane'a - podkreśla Urban.
- Tuchel na początku swojej pracy w Monachium wychwalał wszystko. Nawet po nieudanych meczach zapewniał, że jest przywiązany do zespołu. Teraz te nastroje są inne. Mówi bez gryzienia się w język, a to nie zawsze przysparza mu przyjaciół. Nie zawsze jest to dobrze odbierane. Zobaczymy, jak potoczy się to w całym sezonie, ale na razie Tuchel ma najniższą średnią punktów na mecz spośród wszystkich trenerów Bayernu w XXI wieku - analizuje Urban.
Nie ma dwóch zdań, że Bayern cały czas będzie faworytem do wygrania ligi. I to nawet po klęsce w Superpucharze Niemiec, gdzie przegrał z RB Lipsk 0:3.
- Bayern będzie dyktował warunki. Może być tak, że zespół wreszcie odpali i wygra ligę z dużą przewagą, tak jak to niejednokrotnie miało miejsce. Mają ku temu potencjał. Druga wersja jest taka, że przez brak chemii w zespole mogą wciągnąć do walki o mistrzostwo innych. Jeżeli Bayern zagra na swoim poziomie, to nie powinien mieć problemów z triumfem, a jeśli ta gra zacznie się sypać przez dłuższy czas, to wtedy mogą mu zagrozić Borussia, RB Lipsk czy też Bayer Leverkusen - kończy Urban.
Pierwszy mecz nowego sezonu Bundesligi już w piątek, 18 sierpnia. Wówczas o 20:30 Bayern zagra na wyjeździe z Werderem Brema.
Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
70 tysięcy kibiców. Gigantyczne zainteresowanie Neymarem