Przypomnijmy, że ostatni czas jest szczególny dla Marcel Halstenberg, bo przeniósł się z RB Lipsk do rodzinnego miasta - Hannoveru. Jego spokój zakłóciła bardzo groźna sytuacja, która mogła zakończyć się tragicznie.
4-letnia córka piłkarza wypiła wodę, nie dostrzegając wcześniej, że były w niej zanurzone igły cisu. Rodzice szybko się zorientowali. Żona Halstenberga zadzwoniła do centrum medycznego. To były zwykłe konsultacje, bo dziewczynka czuła się dobrze. W nocy jednak już samopoczucie było złe. Pojawiły się wymioty, więc rodzina udała się do szpitala.
Tam najprawdopodobniej lekarze podali 4-latce odpowiednie leki i jej stan zdrowotny szybko wrócił do normy. Cała sytuacja może jednak dawać do myślenia, co podkreśla "Bild".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Stanął przy Messim i się rozpłakał. To syn wielkiej gwiazdy
"Cis jest jedynym drzewem iglastym występującym na naszych szerokościach geograficznych, którego prawie wszystkie części są trujące. Od czasów starożytnych uważana była za drzewo śmierci" - napisał "Bild".
Żona piłkarza Hannoveru 96 ostrzega wszystkie matki, aby uważały na swoje pociechy. "Nie bez powodu cis nazywany jest drzewem śmierci. Inne rośliny w ogrodach przydomowych są również wysoce toksyczne. Proszę, uważajcie na siebie i swoich bliskich" - napisała na Instagramie.
Co ciekawe, żona i córka Halstenberga pojawiły się na meczu Hannoveru z jego udziałem dzień po całym zdarzeniu. Piłkarz jednak nie wyglądał zbyt dobrze na boisku i być może problemy zdrowotne jego pociechy miały na to wpływ.
- Czułem się dobrze, dlatego zacząłem. Zauważyłem wtedy, że mój poziom sprawności nie był na 100 procentach. Trener i ja rozmawialiśmy, sygnał do zmiany wyszedł ode mnie - powiedział, cytowany przez "Bilda".
Czytaj także:
Raymond Kopa - talent wydobyty z kopalni