Do zeszłej kolejki Paweł Gil radził sobie całkiem nieźle, ale w 10 serii gier ewidentnie wypaczył wynik pojedynku Korony z Arką, gdzie w samej końcówce niesłusznie podyktował rzut karny, który dał gościom trzy punkty. Mimo kiepskiej postawy w Kielcach, arbiter z Lublina ponownie wybiegł w tym tygodniu na ligowe boiska i znowu się nie popisał. To chyba naprawdę efekt przepracowania, bo pozostali rozjemcy do tej pory odpoczywali przynajmniej dwa razy, podczas gdy Gil miał koncie 10 spotkań. Tym razem oburzeni jego postawą byli zawodnicy Lecha Poznań, którym sędzia z Lublina zabrał zwycięstwo, nie uznając prawidłowo zdobytej bramki. W drugiej połowie po dośrodkowaniu z lewego skrzydła piłkę do siatki wepchnął (bo uczynił to klatką piersiową) Sławomir Peszko. Arbiter jednak - zamiast wskazać na środek boiska - nakazał Lechii wznowić grę od rzutu wolnego, dopatrując się faulu reprezentanta Polski na kryjącym do rywalu. Jak pokazały telewizyjne powtórki, o niczym takim jak odpychanie nie mogło być mowy i gol został zdobyty prawidłowy. Odmiennego zdania był jednak Paweł Gil, a spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. W ogóle sprawiedliwy prowadził te zawody chaotycznie, często nie zauważając fauli, a innym razem samemu je tworząc. Na szczęście dla niego, czerwoną kartkę dla Ivana Djurdevica można uznać za słuszną i uzasadnioną. Nie zmienia to faktu, że pora trochę odpocząć.
Szczęście Adama Kajzera polega na tym, że Śląsk pewnie pokonał Zagłębie i nikt nie drżał o wynik w końcówce. W innym wypadku wszyscy roztrząsaliby dwa niepodyktowane rzuty karne. W jednej z sytuacji Jarosław Fojut ewidentnie zagrał piłkę ręką we własnej szesnastce, a w drugiej Łukasz Jasiński zdecydowanie ciągnął za koszulkę i przytrzymywał w polu karnym Tomasza Szewczuka. W obu przypadkach gwizdek arbitra milczał, co nie świadczy najlepiej o jego spostrzegawczości lub o zwyczajnym braku koncentracji. Następnym razem powinien bardziej skupić się na obserwacji, bo tym razem nie wypaczył wyniku, ale kto wie czy za tydzień takie sytuacje nie będą mieć miejsca w 90 minucie gry. Jako ciekawostkę można jeszcze dodać fakt, że wszystkie cztery żółte pokazane przez arbitra powędrowały do gospodarzy.
Mimo kiepskiej postawy w szlagierowym pojedynku Lecha z Wisłą w zeszłej kolejce, w tym tygodniu ponownie mogliśmy oglądać Marcina Borskiego, który tym razem poprowadził derbowy mecz Polonii Bytom z Ruchem Chorzów. Ogólnie pozostawił po sobie całkiem niezłe, zważywszy na atmosferę wokół spotkania, wrażenie. Wątpliwości może mieć jedynie do starcia Grzegorza Podstawka z Maciejem Sadlokiem w polu karnym Ruchu. Trudno ją jednak jednoznacznie ocenić, więc nie ma co krytykować sędziego. Sam arbiter niezbyt często sięgał też do kieszonki, a efektem tego były tylko trzy żółte kartoniki, co - jak na śląskie derby - jest na pewno niespodzianką.
Sporo pracy miał natomiast w Gdynii Mariusz Trofimiec, który w spotkaniu miejscowej Arki z Jagiellonią pokazał aż siedem żółtych kartoników. Pech gości polegał jednak na tym, że dwoma z nich został ukarany Dariusz Jarecki, który już w 44. minucie ze łzami w oczach udał się pod prysznic. Gospodarze natomiast w jednej z sytuacji podbramkowych domagali się odgwizdania rzutu karnego po rzekomym zagraniu ręką przez Cionka. Trudno zgodzić się z tą interpretacją, bo Brazylijczyk blokując strzał ślizgiem nie wykonał żadnego ruchu do piłki, która i tak dla gospodarzy była już stracona po kiepskim zagraniu.
Na wapno wskazał natomiast w Bełchatowie Hubert Siejewicz, który jak najbardziej słusznie uznał, że Jacek Kosmalski blokując wrzutkę rywala uczynił to ręką. Sam fakt takiego zagrania nie budził wątpliwości. Zastanawiano się jednak czy nie można było zinterpretować tego ruchu jako ochrony twarzy. Patrząc na powtórki wydaje się, że napastnik gości raczej nie musiał się bać o swoją głowę, więc taka osłona nie była potrzebna i tylko zatrzymała groźne dośrodkowanie.
Kolorowo było natomiast w Warszawie, gdzie Mirosław Górecki pokazywał zarówno żółte jak i dwie czerwone kartki. Najpierw za swoje drugie upomnienie wyleciał Krzysztof Gajtkowski, a chwilę potem za dyskusję z arbitrem od razu do szatni został odesłany Aleksandar Vukovic. Nie wiadomo, co Serb powiedział arbitrowi i pewnie nigdy się tego nie dowiemy, więc tej kary nie ma co komentować. Wykluczenie Gajtowskiego było natomiast jak najbardziej słuszne. Poza tą dwójką do sędziowskiego protokołu trafiło jeszcze trzech innych graczy. Całkiem aktywny był też Marek Krakut, który w Wodzisławiu sześciokrotnie sięgał do kieszonki. O połowę mniej razy czynił to natomiast Marcin Szulc, który w Sosnowcu ukarał trzech zawodników.
W trakcie ośmiu spotkań 11 kolejki sędziowie pokazali 37 żółtych kartek i cztery czerwone, przy czym warto zauważyć, że tylko jedno wykluczenie nie było efektem dwóch żółtek. Daje to średnią 4,62 żółtej i 0,5 czerwonej na mecz. Najwięcej razy, bo aż siedem, sięgał do kieszonki Mariusz Trofimiec w Gdyni. W naszej klasyfikacji Szeryfa Ekstraklasy najwięcej punktów w tej rundzie zebrał natomiast Mirosław Górecki, który "zarobił" osiem oczek. Najłaskawsi dla piłkarzy byli Marcinowie Szulc i Borski z Warszawy, którzy pokazali po trzy kartoniki. Na stadionie w Bełchatowie podyktowany został też jedyny w 11. kolejce rzut karny.
Mirosław Górecki (Katowice): 5 żółtych kartek - 2 gospodarze, 3 goście /2 dla Gajtkowskiego - czerwona/; 1 czerwona kartka dla gości. Legia Warszawa - Korona Kielce 5:2
Paweł Gil (Lublin): 5 żółtych kartek - 3 gospodarze, 2 goście /2 dla Djurdevica - czerwona/. Lechia Gdański - Lech Poznań 0:0
Marek Krakut (Warszawa): 6 żółtych kartek - 3 gospodarze, 3 goście. Odra Wodzisław - Cracovia Kraków 1:0
Adam Kajzer (Rzeszów): 4 żółte kartki - 4 gospodarze, 0 goście. Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin 2:0
Hubert Siejewicz (Białystok): 4 żółte kartki - 2 gospodarze, 2 goście; 1 rzut karny (gospodarze). GKS Bełchatów - Polonia Warszawa 3:0
Marcin Szulc (Warszawa): 3 żółte kartki - 2 gospodarze, 1 goście. Wisła Kraków - Piast Gliwice 2:1
Marcin Borski (Warszawa): 3 żółte kartki - 1 gospodarze, 2 goście. Polonia Bytom - Ruch Chorzów 0:1
Mariusz Trofimiec (Kielce): 7 żółtych kartek - 2 gospodarze, 5 goście /2 dla Jareckiego - czerwona/. Arka Gdynia – Jagiellonia Białystok 0:0
Szeryf Ekstraklasy (czołówka)
Lp | Sędzia | ŻK | CzK | Średnia | Mecze | Pkt | Rz.karne |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Paweł Gil (Lublin) | 38 | 4 | 4,45 | 11 | 50 | 3 |
2 | Marcin Borski (Warszawa) | 35 | 1 | 3,88 | 9 | 38 | 0 |
3 | Hubert Siejewicz (Białystok) | 34 | 0 | 3,78 | 9 | 34 | 0 |
4 | Robert Małek (Zabrze) | 23 | 1 | 3,83 | 6 | 26 | 1 |
5 | Kenji Ogiya (Japonia) | 17 | 1 | 5,66 | 3 | 20 | 1 |
6 | Dawid Piasecki (Słupsk) | 19 | 0 | 4,75 | 4 | 19 | 0 |
7 | Tomasz Mikulski (Lublin) | 17 | 0 | 4,25 | 4 | 17 | 0 |
7 | Piotr Siedlecki (Warszawa) | 14 | 1 | 3,5 | 4 | 17 | 0 |
7 | Mariusz Trofimiec (Kielce) | 17 | 0 | 5,66 | 3 | 17 | 1 |