Do rozstrzygnięcia sobotniego meczu o Superpuchar Polski potrzebna była seria rzutów karnych. W niej Legia Warszawa okazała się skuteczniejsza od Rakowa Częstochowa, a ostatnie słowo należało do Maika Nawrockiego, który w kluczowym momencie znalazł sposób na Vladana Kovacevicia.
Po kwadransie przerwy defensor w trybie awaryjnym zastąpił na murawie kontuzjowanego Artura Jędrzejczyka. 22-etni piłkarz wykonał zadanie i po końcowym gwizdku udzielił wypowiedzi przed kamerą Polsatu Sport Extra.
- Na pewno nie było łatwo, bo od 15 lat nie wygraliśmy Superpucharu. Karne decydowały, ale cieszymy się bardzo. Kiedy podchodzisz do piłki, musisz być spokojny, żeby strzelić tam, gdzie chcesz. Chyba przy każdym karnym jest presja. Na koniec liczy się tylko to, że wygraliśmy - skomentował Nawrocki na gorąco o ostatnim gwizdku Szymona Marciniaka.
W sobotni wieczór "Wojskowi" potwierdzili, że są w dobrej formie. Już w trakcie okresu przygotowawczego podopieczni Kosty Runjaicia nie zawodzili i są wymieniani w gronie faworytów do triumfu w zbliżającym się wielkimi krokami sezonie PKO Ekstraklasy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak strzela 15-letni Argentyńczyk. Ręce same składają się do braw!
- Na obozie bardzo dobrze wyglądaliśmy. Dzisiaj graliśmy z mistrzem Polski na wyjeździe, więc nie było łatwo. To był kolejny mecz na zero z tyłu. Mam nadzieję, że będziemy mieli mocną ekipę w tym sezonie - dodał.
Nie można wykluczyć scenariusza, w którym Nawrocki latem zmieni barwy klubowe. Młody gracz przekonywał, że na chwilę obecną koncentruje się na grze w Legii.
- Jeszcze nic nie wiem, bo skupiałem się tylko na tym meczu, żeby wygrać. Teraz może dowiem się trochę więcej, ale zobaczymy - skwitował Nawrocki.
Czytaj więcej:
Kacper Tobiasz jednym z bohaterów Superpucharu. "Zrobiliśmy duży progres"
Duże osiągnięcie Artura Jędrzejczyka. Zapisał się w historii Legii Warszawa