W środę brytyjski "The Telegraph" opublikował raport, który wykazał, że Real Madryt odmówił wyjaśnienia części swoich wydatków. Chodzi o kwotę aż 122 milionów euro.
W raporcie wykazano, że 135 mln euro wydano na "inne koszty operacyjne". W tej sumie zawiera się 13,6 mln euro, które zapłacono La Liga - to obowiązek nałożony na kluby występujące w rozgrywkach.
Wiadomo, że w latach 2017-2018 klub z Madrytu osiągnął porozumienie ze spółką Providence. Miało ono na celu sprowadzenie gotówki na pokrycie strat w wysokości 216 mln euro poniesionych w latach 2014-2017.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on wyprawiał! Kapitalna postawa bramkarza
Real Madryt nie potwierdził, w jaki sposób te pieniądze mają zostać zwrócone. Następnie odnowił umowę w latach 2019-2020.
Zdaniem dziennikarzy "The Telegraph", klub otrzymał pieniądze w zamian za procent przyszłych wpływów od sponsorów. Urząd skarbowy w Hiszpanii traktuje to jako dług, ale brytyjska gazeta podkreśla, że transakcja nie jest nielegalna.
Cała sprawa może budzić wątpliwości UEFA. Zwłaszcza sposób, w jaki pieniądze są rozliczane oraz czy mogą doprowadzić "Los Blancos" do naruszenia zasad Finansowego Fair Play. To mogłoby z kolei narazić klub na sankcje.
"Taka struktura transakcji ma znaczące zalety, nawet jeśli pieniądze pochodzą po prostu z zaliczek na pokrycie niedoborów budżetowych, a następnie opuszczają klub w ramach spłat na rzecz strony trzeciej" - czytamy w "The Telegraph".
Dodajmy, że sezon 2022/2023 Real Madryt zakończył na drugiej pozycji. Zespół Carlo Ancelottiego zdobył 78 punktów - o 10 mniej niż FC Barcelona.
Czytaj także:
- Koniec domysłów. Wielki transfer Sebastiana Szymańskiego
- Kolejny wielki transfer do Arabii Saudyjskiej potwierdzony