Ustawił dziesiątki meczów. PZPN zaprosił go na wyjazdowy mecz kadry

PAP / FOTON/Piotr Polak / Cezary Kulesza i Mirosław Stasiak
PAP / FOTON/Piotr Polak / Cezary Kulesza i Mirosław Stasiak

Jeden z głównych bohaterów afery korupcyjnej w polskiej piłce został zaproszony przez prezesa PZPN na mecz reprezentacji Polski w Mołdawii. Były działacz piłkarski był wcześniej skazany przez sąd i zdyskwalifikowany przez... PZPN.

Mecz Mołdawii z Polską, który odbył się w Kiszyniowie 20 czerwca, to jedna z czarniejszych dat w historii polskiej piłki nożnej. Gospodarze wygrali 3:2. Nasza reprezentacja jeszcze nigdy nie przegrała z tak słabym rywalem.

Mołdawianie, gdy wbijali kolejne bramki ekipie Roberta Lewandowskiego, Wojciecha Szczęsnego i Piotra Zielińskiego, zajmowali 171. miejsce w rankingu FIFA.

Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, kompromitacji na boisku towarzyszyła kompromitacja działaczy Polskiego Związku Piłki Nożnej.

- Gdy zobaczyłem, jak Mirosław Stasiak wsiada na lotnisku w Warszawie do samolotu z reprezentacją i działaczami PZPN, to ze zdumieniem przecierałem oczy. Kolega zażartował, że na kolejny mecz z Albanią powinniśmy zabrać Ryszarda Forbricha, czyli słynnego "Fryzjera", szefa mafii ustawiającej mecze w Polsce - opowiada WP SportoweFakty działacz piłkarski, który brał udział w wyprawie do Mołdawii. Słychać, że wciąż jest wzburzony tym, co zobaczył parę tygodni temu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Bezczelny". Jest głośno o golu w Norwegii

W samolocie wyczarterowanym przez PZPN, do którego wsiedli jedynie piłkarze, członkowie sztabu trenera Fernando Santosa, władze i pracownicy związku oraz przedstawiciele sponsorów, na zaproszenie prezesa PZPN Cezarego Kuleszy znalazł się jeden z ponurych symboli afery korupcyjnej, która trawiła polską piłkę na początku XXI w. Obecność Mirosława Stasiaka w Mołdawii potwierdzili nam przedstawiciele związku oraz inne osoby, które brały udział w tym wyjeździe.

Biznesmen wraca na boisko

56-letni dziś Stasiak w liceum marzył, by zostać piłkarzem, ale karierę musiał zakończyć na reprezentacji szkoły. Jak opisywał Leszek Milewski w portalu "Weszło!", sytuacja życiowa zmusiła Stasiaka najpierw do pracy w kopalni węgla brunatnego w Bełchatowie, a potem do założenia firmy, która węgiel woziła.

Biznes rozkręcił się na tyle dobrze, że część zysków można było przeznaczyć na wspieranie drużyny piłkarskiej z rodzinnej miejscowości. Stasiak Gomunice, bo taką nazwę wybrał nieskromnie dla klubu nasz bohater, walczył w III i IV lidze. A Stasiak, sprawdziwszy się w roli sponsora, postanowił wrócić do gry.

Był napastnikiem, ale bez szczególnego talentu. We wzmiankowanym tekście Milewskiego dawni koledzy z drużyny wspominają, że gdy trener chciał zdjąć słabego Stasiaka z boiska, ten potrafił go zwolnić i to na przykład w przerwie meczu.

Przełom w jego piłkarskiej karierze nastąpił w 2002 r. Biznesmen przejął wtedy grającą w ówczesnej II lidze (dziś, po reformie nazewnictwa rozgrywek, to I liga) Ceramikę Opoczno. Klub wkrótce stał się Stasiakiem Opoczno, następnie po przeniesieniu do Ostrowca Świętokrzyskiego Stasiakiem KSZO. I zaczął na potęgę kupować mecze.

Mirosław Stasiak (L) jako właściciel i piłkarz Stasiaka Opoczno w 2003 roku / fot. Marek Kliński/PAP
Mirosław Stasiak (L) jako właściciel i piłkarz Stasiaka Opoczno w 2003 roku / fot. Marek Kliński/PAP

To był okres, gdy polską piłką trząsł Ryszard Forbrich ps. "Fryzjer". Działacz piłkarski z Wronek początkowo ustawiał mecze lokalnej Amiki (w efekcie drużyna awansowała do Ekstraklasy i grała w europejskich pucharach). Gdy rozstał się z Amicą, pomoc w ustawianiu meczów oferował każdemu, kto miał wystarczająco dużo pieniędzy. W okresie świetności "Fryzjera", czyli od połowy lat 90. aż do 2006 r., ogromna liczba rozstrzygnięć w polskiej piłce była efektem korupcji.

Afera korupcyjna została ukrócona dzięki wielkiemu śledztwu wrocławskiej prokuratury i policji. I to właśnie z materiałów tej sprawy pochodzą informacje dotyczące korupcyjnej działalności Mirosława Stasiaka.

Zacytujmy śledczych: "Korupcyjna działalność klubu piłkarskiego Ceramika Opoczno (...) związana była nierozerwalnie z duetem Mirosław Stasiak - Mariusz Ł. (trener i menadżer - przyp. red.). Mirosław Stasiak był głównym udziałowcem i sponsorem tego zmieniającego nazwy i siedzibę klubu. Od wielu lat prowadził działalność gospodarczą w zakresie transportu ciężkiego i handlu opałem, a część z uzyskiwanych w ten sposób dochodów przeznaczał na funkcjonowanie klubu, w tym na korumpowanie sędziów i obserwatorów meczów tego zespołu".

Jak wynika z akt śledztwa, Stasiak utrzymywał regularne kontakty z "Fryzjerem", a także innymi działaczami zaangażowanymi w korupcję. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji. 17 kwietnia 2004 r. Pogoń Szczecin grała ze Stasiakiem Opoczno. Jak wyjaśniał w prokuraturze ówczesny prezes szczecinian Dawid Ptak,  Stasiak powiedział przed meczem, że nie zależy mu na dobrym wyniku, więc wystawi rezerwowy skład. Ale chciałby osobiście w tym meczu zagrać i strzelić bramkę przy dwudziestu tysiącach kibiców. I rzeczywiście 37-letni biznesmen pojawił się w 53. minucie na murawie. Bramki nie strzelił, ale zgodnie z planem jego drużyna przegrała 1:4. Piłkarze tak bardzo nie angażowali się w grę, że sędzia nie pokazał ani jednej żółtej kartki.

Mirosław Stasiak (L) i Antoni Ptak (P) / fot. Michal Tulinski/Forum
Mirosław Stasiak (L) i Antoni Ptak (P) / fot. Michal Tulinski/Forum

Łamanie mafijnych zasad

W aktach spraw dotyczących korupcji w piłce są opisy sytuacji, w których Stasiak oczekiwał pieniędzy za sprzedaż meczu (Arka Gdynia - KSZO Ostrowiec w 2005 r.), ale przede wszystkim opisanych jest tam mnóstwo przypadków, gdy oferował pieniądze za kupno wyniku. Relacje te pochodzą nie tylko od piłkarzy, ale także działaczy, trenerów i sędziów piłkarskich.

Jak opisywał w akcie oskarżenia prokurator, Stasiak zachowywał się wyjątkowo bezczelnie, nawet jak na standardy polskich działaczy w tamtym czasie. W czerwcu 2004 odbył się mecz Stasiak Opoczno - Unia Janikowo.

"W przerwie meczu (...) w czasie schodzenia Roberta Werdera (sędzia piłkarski - przyp. red.) z boiska do szatni sędziowskiej, podszedł do niego Mirosław Stasiak (...) i poinformował go, że za pomoc w wygraniu 'dorzuca drugie tyle', podnosząc wysokość obiecanej korzyści majątkowej do kwoty 50 000 złotych. W drugiej połowie Robert Werder podyktował dwa rzuty karne dla zespołu Stasiaka Opoczno oraz pokazał w 89. minucie czerwoną kartkę bramkarzowi Unii Janikowo, usuwając go z boiska" - czytamy w akcie oskarżenia.

Z kolei w innym przypadku Stasiak oferował łapówkę obserwatorowi oceniającemu sędziów, gdy jeden z tych sędziów siedział obok. Propozycja została odrzucona, bo wśród zasad piłkarskiej mafii była taka, żeby nie korumpować obserwatora w obecności sędziego i sędziego w obecności obserwatora. Bo to groziło potencjalnym rozpowszechnieniem informacji o przyjmowaniu łapówek. Stasiak nic sobie z tych zasad nie robił.

Korupcyjną działalność Mirosława Stasiaka zakończyło zatrzymanie przez policję we wrześniu 2006 r. Biznesmen i niespełniony piłkarz nie utrudniał zajęcia śledczym. Przyznał się do zarzucanych czynów, sumiennie opowiedział o udziale w piłkarskiej korupcji i dobrowolnie poddał karze.

Mirosław Stasiak (w środku) / fot. Michał Tuliński/FORUM
Mirosław Stasiak (w środku) / fot. Michał Tuliński/FORUM

Jak przekazało nam biuro prasowe Sądu Okręgowego we Wrocławiu, w 2011 r. Mirosław Stasiak został prawomocnie skazany za 43 czyny dotyczące ustawienia lub próby ustawienia meczów na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Do tego miał zapłacić 195 tys. zł grzywny.

Swoją karę wymierzył mu też PZPN. Początkowo Stasiak został wykluczony dożywotnio ze struktur związku, ale w marcu 2016 r. karę złagodzono na 10 lat dyskwalifikacji.

Wraca jako sponsor

Od czasu wyroku kontrowersyjny działacz zniknął ze świata piłki. No, prawie zniknął, bo w 2013 r. w rozmowie z Arturem Brzozowskim z "Gazety Wyborczej" mówił: - Z naszą piłką nie mam już nic wspólnego i nie chcę mieć. Mam dość nerwów. Raczej nie utrzymuję kontaktów z tym środowiskiem. Czasem pojadę na reprezentację albo Ligę Mistrzów.

Potem dopiero w 2021 udzielił wywiadu youtuberowi Łukaszowi Cionie, w którym nie padło ani jedno pytanie o korupcję, za to mogliśmy się dowiedzieć, że Stasiak lubi grać w tenisa z byłym reprezentantem Polski Tomaszem Hajtą.

Tymczasem w grudniu 2022 r. w trakcie mistrzostw świata w Katarze media opisały, że ówczesny selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz reklamuje youtubowy kanał Ciony. Sponsorem tego kanału jest firma Mirosława Stasiaka.

Głos kapitana kadry

W jaki sposób Mirosław Stasiak znalazł się w samolocie lecącym z polskimi piłkarzami na mecz reprezentacji Polski do Mołdawii? Dwa tygodnie temu Wirtualna Polska zapytała o to prezesa PZPN Cezarego Kuleszę oraz sekretarza związku Łukasza Wachowskiego. Żaden nie odpowiedział na nasze pytania.

- Zawsze było tak, że do samolotu z piłkarzami i działaczami zapraszano kilku przedstawicieli największych sponsorów, było też kilka miejsc dla gości zaprzyjaźnionych z kadrą. Swego czasu na mecze latał piosenkarz Wojtek Gąsowski, czasami senator Andrzej Person się pojawiał, znane, szanowane postaci. A teraz prezes Kulesza zabrał umoczonego w korupcję Stasiaka - emocjonuje się w rozmowie z nami pragnący zachować anonimowość członek zarządu PZPN.

Cezary Kulesza nie odpowiedział na pytania ws. zaproszenia Mirosława Stasiaka
Cezary Kulesza nie odpowiedział na pytania ws. zaproszenia Mirosława Stasiaka

Więcej odwagi niż działacze i władze PZPN miał Robert Lewandowski. Oto odpowiedź, jaką otrzymaliśmy od przedstawicieli kapitana reprezentacji w sprawie udziału człowieka zamieszanego w korupcję w wyjeździe kadry Polski:

"Robert Lewandowski nie miał żadnej wiedzy na temat gości należących do delegacji PZPN na mecz w Mołdawii i nie było to przedmiotem jego rozmów z innymi piłkarzami. Natomiast jego zdanie na temat korupcji w sporcie jest jednoznaczne. Korupcja w sporcie jest złem, które jest sprzeczne ze wszystkimi wartościami, którymi kieruje się jako profesjonalny sportowiec i jako człowiek. To zaprzeczenie idei sportu, rywalizacji fair play i prawdziwych emocji, które ta rywalizacja daje kibicom".

O stanowisko poprosiliśmy też Ministerstwo Sportu i Turystyki, które wspiera publicznymi środkami działalność PZPN, oraz agencję marketingu sportowego Publicon, która w ubiegłym roku podpisała umowę z Polskim Związkiem Piłki Nożnej na pośrednictwo przy pozyskiwaniu sponsorów. Do momentu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy ich stanowiska.

Sam Mirosław Stasiak odebrał od nas telefon. Gdy dowiedział się, o czym chcemy rozmawiać, życzył nam miłego dnia, po czym rozłączył się i nie odpowiedział na przesłane pytania.

***
(Aktualizacja z 14 lipca 2023 roku)

Po tekście WP Sportowych Faktów przez kilka dni PZPN i prezes Cezary Kulesza milczeli. Dopiero w czwartek wieczorem na stronie związku pojawiło się, niepodpisane przez nikogo, oświadczenie: "Wyrażamy głęboki żal i zrozumienie dla głosów krytyki, których zasadność dostrzegamy. Szczerze przepraszamy wszystkich: kibiców, sponsorów, osoby walczące z korupcją".

Równocześnie w oświadczeniu wina za całą aferę zostaje zrzucona na jednego z partnerów reprezentacji. "Mirosław Stasiak był uczestnikiem wyjazdu na zaproszenie jednego z partnerów (ze względu na zasady poufności, nie możemy informować, którego z nich)".

To oburzyło część sponsorów, m.in. Rafała Brzoskę.

Prezes firmy InPost, która niedawno została sponsorem strategicznym reprezentacji i płaci za to ponad 10 mln zł rocznie, we wpisie na Twitterze domaga się natychmiastowego podania informacji, który ze sponsorów rzekomo zaprosił Mirosława Stasiaka.

Brzoska nie wykluczył zakończenia współpracy z PZPN: "Bardzo poważnie zastanawiamy się nad kontynuowaniem wsparcia polskiej piłki w formule, którą ostatnio obserwujemy. Nie pozwolimy na to by nasz brand był wiązany z korupcją".

W sposób jeszcze bardziej zdecydowany postąpił Jacek Tarczyński, prezes Tarczyński S.A. W przesłanym nam oświadczeniu napisał: "Traktujemy aktualną sytuację bardzo poważnie, dlatego podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy z PZPN w obecnej formule. Nie przedłużymy umowy, którą podpisaliśmy we wrześniu 2022 roku, a nasz dział prawny aktualnie analizuje możliwości jej wypowiedzenia w trybie natychmiastowym w obliczu zaistniałych sytuacji".

Więcej o reakcji sponsorów kadry przeczytasz W TYM MIEJSCU.

Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty