Robert Kasperczyk (KSZO Ostrowiec Świętokrzyski): Gratuluję trenerowi Piotrowi Mandryszowi zwycięstwa. Nie jechaliśmy do Szczecina w roli faworyta. Mieliśmy lekki dołek, żeby nie powiedzieć dół, po trzech ostatnich porażkach. Trzy mecze, które rozegraliśmy, kończyliśmy w dziesiątkę. Chcieliśmy przede wszystkim dotrwać do końca w jedenastu, aby obiektywnie ocenić zespół. Nie przenieśliśmy sobie wstydu. Chcieliśmy zagrać piłkę z zagęszczeniem środka pola, z kontratakiem. Michał Wróbel bronił bardzo dobrze. Pogoń miała sytuacje, szczególnie w drugiej połowie, ale my też pokazaliśmy "pazura". Kontrowersyjna sytuacja w 94. minucie jest ciężka w ocenie. Tłok był bardzo duży. Ciężko z naszej perspektywy to ocenić. Nie mniej jednak każda ze stron ma swoją wersję. Ja bym się wstrzymał od oceny. Jestem naprawdę zadowolony z postawy moich zawodników. Mamy problemy personalne. Mam nadzieję, że to będzie dobry prognostyk przed następnymi meczami, bo jeszcze się ta runda nie skończyła.
Piotr Mandrysz (Pogoń Szczecin): Wbrew pozorom było to dla nas trudne spotkanie. W ostatniej kolejce podejmowaliśmy lidera, a spotkanie stało na dobrym, żeby nie powiedzieć bardzo dobrym poziomie. Dziś mieliśmy słabszy mecz. Na pewno graliśmy bardzo słabo do przerwy. Zmiany dokonane w przerwie rozruszały naszą grę. Myślę, że dobrą zmianę dał Piotrek Dziuba, który, mimo iż był nieskuteczny, w przeciwieństwie do Piotrka Prędoty znalazł się w trzech doskonałych sytuacjach. Swój kunszt w bramce pokazał Wróbel, który praktycznie będąc bez szans wybronił kilka strzałów. Stąd do końca drżeliśmy o wynik, bo przeciwnik postawił wszystko na jedną kartę w końcówce dążąc do remisu. Myślę, że zasłużyliśmy na trzy punkty, chociaż wrażenia najlepszego po sobie nie zostawiliśmy. Moim zdaniem każdy z nas woli czasem zagrać słabiej, a wygrać, niż zagrać ładnie i przegrać. Cieszę się z tego, że odrobiliśmy dzisiaj punkty do zespołu Górnika, który przegrał spotkanie u siebie. Przed ostatnią kolejką rundy jesiennej mamy do nich dwa punkty straty. Wszystko jest w naszych nogach, ale przede wszystkim w głowach, bo chłopcy zaczynają mieć problem z ciśnieniem.