Ilkay Gundogan, na łamach "The Players Tribute", opublikował list otwarty do Manchesteru City i jego kibiców. Niemiec w bardzo obszernej wypowiedzi wspomina osiągnięte sukcesy, ze szczególnym uwzględnieniem spełnionego marzenia, jakim był triumf w Lidze Mistrzów, codzienność w klubie i relacje z Pepem Guardiolą. Wyjaśnił także decyzję o odejściu do Barcelony i potwierdził, że rozmawiał z Xavim. Poniżej przytaczamy fragmenty wypowiedzi nowego nabytku Blaugrany.
"Kiedy przyjechałem tu po raz pierwszy, byłem młodym mężczyzną bez dzieci i z wieloma marzeniami. Trudno mi w to nawet uwierzyć, ale odchodzę siedem lat później jako ojciec, który spełnił wszystkie marzenia, jakie kiedykolwiek miał. Dzisiejszy dzień ma słodko-gorzki smak. Pożegnania nigdy nie są łatwe, ale z tym zespołem jest jeszcze trudniej. Kiedy na czacie grupowym musiałem przekazać chłopakom wiadomość, byłem bardzo rozemocjonowany. Będzie mi ich wszystkich brakowało. Mogę jednak z radością powiedzieć, że odchodzę stąd jako mistrz i nie mam nic poza miłością dla klubu w moim sercu. Ilu piłkarzy może pożegnać się jako kapitan drużyny, która zdobyła tryplet?"
"Dla mnie Liga Mistrzów była trochę obsesją przez ostatnie 10 lat. Cóż, nie trochę, tak naprawdę. Kiedy moja drużyna, Borussia Dortmund, przegrała w finale z Bayernem w 2013 roku, byłem zdruzgotany. Nie ma drugiego takiego uczucia jak podczas porażki w finale. Prześladowało mnie to poważnie przez 10 lat. Od tamtej pory każda decyzja, jaką podjąłem w karierze, była podyktowana tym, żeby podnieść to trofeum. Dlatego przybyłem do City. Więc gdy przegraliśmy finał z Chelsea dwa lata temu, to było straszne. (…) W tym sezonie coś kliknęło. Po prostu wiedziałem, że to zrobimy, i nie mam na myśli tylko Ligi Mistrzów. (…) Nie sądzę jednak, żebym mógł wymarzyć sobie lepsze zakończenie niż finał w Stambule. To był powrót do domu dla mnie i dla mojej rodziny. Pamiętam tylko, jak samolot podchodził do lądowania nad miastem, i wyglądając przez okno, zdałem sobie sprawę, że będę kapitanem City w finale Ligi Mistrzów w ojczyźnie mojego dziadka. (….) Wszystko, co Pep mógł powiedzieć, to 'zrobiliśmy to'. Poszedłem do mojej żony i rodziny w tłumie, a oni powiedzieli 'zrobiłeś to'. Ale nie, było dokładnie tak jak powiedział Pep. Zrobiliśmy to"
ZOBACZ WIDEO: Mecz z Niemcami zaszkodził Polakom? "Tu zawiódł mental"
"Muszę powiedzieć, że nic z tego nie byłoby możliwe bez Pepa. Są chwile, kiedy jest tak wymagający co do tego, jak gramy, i tak intensywny, że może to być trochę trudne psychicznie. Ale kiedy wszyscy są po tej samej stronie i jesteśmy w harmonii na boisku, jego system jest tak efektywny, że wydaje się prawie niewymagający wysiłku. Zawsze czułem bliską więź z Pepem. Kiedyś powiedział mi: 'Chciałbym móc grać 11 pomocnikami. Wy wszyscy jesteście w stanie widzieć grę pięć kroków do przodu'."
"Jednym z najtrudniejszych telefonów, jakie musiałem wykonać, był do Pepa, aby powiedzieć mu, że odchodzę. Jedyne, co mogłem zrobić, to podziękować. Nie tylko za ten sezon czy za wszystkie trofea, ale w pierwszej kolejności za sprowadzenie mnie tutaj. Nigdy nie zapomnę, że gdy uszkodziłem sobie kolano na koniec sezonu w Dortmundzie i musiałem przejść operację, byłem bardzo zmartwiony, że City wycofa się z umowy ze mną. Ale Pep zadzwonił do mnie i powiedział: „Nie martw się, to niczego nie zmienia. Chcemy cię tutaj. Będziemy na ciebie czekać bez względu na to, jak długo to potrwa”. Mogę sobie tylko wyobrazić, co pomyśleli kibice, kiedy ten cichy gość o zabawnym nazwisku zjawił się tu w Manchesterze za wiele pieniędzy i poruszał się o kulach. Cóż, mogę tylko powiedzieć, że przyjechałem tu, utykając ma jedną nogę, ale wyjeżdżam stąd z poczuciem, że latam w chmurach."
"Po potrójnej koronie i spektakularnej paradzie w deszczowym Manchesterze pomyślałem sobie: jak mogłoby to kiedykolwiek wyjść lepiej? Co więcej mógłbyś osiągnąć? Jak mógłbyś napisać coś doskonalszego? Odpowiedź brzmiała: nie mógłbyś. Myślę, że Pep miał nadzieję, że przyjdziemy razem do City i razem odejdziemy, ale wiem, że rozumie moją decyzję. Jestem pewien, że pomaga to, że idę do klubu jego dzieciństwa. Mam nadzieję, że wkrótce spotkamy się ponownie w finale Ligi Mistrzów"
"Jeśli miałbym się gdzieś przenieść, to jest tylko jeden klub na świecie, przy którym ma to sens. To była Barcelona albo nic. Odkąd byłem małym dzieckiem, marzyłem o założeniu tej koszulki pewnego dnia. Jestem przekonany, że zostało mi jeszcze kilka lat na najwyższym poziomie i chcę tylko pomóc sprowadzić Barcelonę z powrotem tam, gdzie zasługuje na to, żeby być. To będzie ponowne spotkanie z moim starym przyjacielem Lewym i jestem podeskcytowany możliwością gry pod innym menedżerem, którego od dawna podziwiam. Kiedy Xavi i ja rozmawialiśmy o projekcie, wydawał się tak naturalny. Widzę wiele podobieństw między nami pod względem charakteru i sposobu, w jaki postrzegamy grę"
"Wiem, że w Barcelonie będzie duża presja. Ale kocham presję. Uwielbiam wychodzić ze swojej strefy komfortu. Nie szukałem łatwego lądowania. Szukałem nowego wyzwania. O to chodziło w tym nowym rozdziale. Nie mogę się doczekać gry w koszulce Barcelony. Najpierw chcę jednak powiedzieć ostatnie słowo o Manchesterze City. Chcę bezpośrednio powiedzieć moim kolegom z drużyny, sztabowi, a zwłaszcza fanom… Chcę tylko, żebyście wiedzieli, że zawsze będę z City. Nic nie jest w stanie zerwać tej więzi. To miłość na najwyższym możliwym poziomie. Mogę tylko podziękować. Jestem pewien, że większość ludzi prawdopodobnie będzie pamiętać gole, asysty i finały z tej niesamowitej ery. Ale ja będę cenić coś innego. Tak, futbol bywał momentami rewelacyjny. Ale ludzie byli jeszcze lepsi. Zapamiętam was wszystkich do końca życia. Dziękuję za wszystko" - zakończył Gundogan.
Czytaj także:
- Man Utd rezygnuje z transferu gwiazdy
- Tak Boniek wypoczywa najlepiej