- Strzelenie decydującego gola? Brak mi słów - mówił przed kamerami TVP Sport, po towarzyskim meczu z Niemcami (1:0), Jakub Kiwior.
Defensor naszej reprezentacji, podobnie jak 9 lat temu Arkadiusz Milik oraz Sebastian Mila, na stałe zapisał się w historii polskiej piłki, zapewniając nam drugą w dziejach wygraną nad Niemcami.
Dziś trudno sobie wyobrazić naszą kadrę bez Jakuba Kiwiora. To pokazuje, jak długą drogę można pokonać w zaledwie rok.
ZOBACZ WIDEO: Błaszczykowski nigdy się nie zastanawiał. Wysłał koszulkę z boiska
Piłkarz tylko dla zajawkowiczów
11 czerwca 2022 roku. Jakub Kiwior debiutuje w reprezentacji Polski w meczu Ligi Narodów. Jego powołanie dla wielu było zaskoczeniem, a fakt otrzymania szansy zrzucany był w dużej mierze na karb tego, że Czesław Michniewicz znał go z młodzieżówki.
Zresztą dla wielu kibiców reprezentacji Polski był po prostu piłkarzem anonimowym. Kiwior bowiem bardzo szybko, jeszcze w wieku 16 lat, opuścił Polskę. Nie dał się poznać w Ekstraklasie, a w dorosłej piłce rozwijał się w słowackiej Żilinie, z której później przeniósł się do Spezii.
W kadrze nie trzeba było jednak długo czekać, by przekonać się o jego jakości sportowej. Zwłaszcza w pierwszej połowie meczu z Holendrami zagrał po profesorsku. W ogóle nie było po nim widać, że jeszcze 4 dni wcześniej grał w reprezentacji do lat 21.
- Pierwszy raz, jak zobaczyłem go z Holandią na rozgrzewce, bo na treningu to nie widać tego, nie masz okazji. Ale patrzę, rozgrzewka z Holandią i mówię: "Co to za piłkarz?". Na rozgrzewce tylko widziałem jego przerzuty, jak się rusza, jak stopę układa i mówię: "Kurde, co to za piłkarz?". Później patrzę w meczu i mega - chwalił Kiwiora na jednym z materiałów opublikowanych na kanale "Łączy Nas Piłka" Robert Lewandowski.
- Na pewno dobrze wypadł Kuba Kiwior, który przyjechał na zgrupowanie jako piłkarz znany tylko kibicom, którzy mocno interesują się piłką, a w dzisiejszym meczu czy też w starciu z Holandią pokazał, że to zawodnik, którego szukamy. Stoper, który czyta grę, dobry w kontakcie, dostał szansę w bardzo trudnych spotkaniach. To potencjał, który się rozwinął – mówił z kolei o podopiecznym po meczu z Belgią (0:1) Czesław Michniewicz.
Pewniak
Od słów Michniewicza minął niemal równy rok. Kiwior natomiast przez ten czas od piłkarza "znanego tylko kibicom mocno interesującym się piłką" przeszedł drogę do zawodnika, bez którego ci sami kibice nie wyobrażają sobie reprezentacji.
Zresztą nie tylko oni, ale również selekcjonerzy. Dość powiedzieć, że od momentu jego debiutu zagrał on we wszystkich 12 spotkaniach drużyny narodowej. W każdym od 1. do ostatniej minuty - nawet Lewandowski czy Zieliński nie rozegrali w tym czasie tylu meczów w kadrze. Rotowali się jego partnerzy w defensywie, ale nazwisko Kiwiora pozostawało niezmienne.
Trudno zresztą aby było inaczej. Kiwior bowiem w ostatnich miesiącach zaliczył nie tylko ogromny skok w piłce reprezentacyjnej, ale przede wszystkim klubowej. Jeszcze na początku stycznia występował w meczu walczącej o utrzymanie w Serie A Spezii, by pod koniec sezonu stać się podstawowym graczem walczącego o mistrzostwo Anglii Arsenalu (choć trzeba zaznaczyć, że głównie na skutek kontuzji Williama Saliby).
"Kanonierzy" od początku jednak bardzo mocno wierzyli w jego potencjał, płacąc za niego aż 25 mln euro, mimo zaledwie 1,5 sezonu rozegranego na poziomie Serie A.
- Jakub Kiwior ma wielki potencjał, a będzie jeszcze lepszy - mówił o podopiecznym Mikel Arteta. - Z każdym dniem stawał się coraz lepszy. Nie tylko pod względem treningu, ale też w kontekście językowym czy pracy z zespołem. Jest dużo bardziej stabilny, a przede wszystkim to zawodnik, którego lubię, dlatego ściągnąłem go do Arsenalu - wyjawił.
Dla Polaków to tym ważniejsze, że dziś, jeżeli chodzi o środek obrony naszej kadry, Kiwior wydaje się jedynym pewniakiem. Kamil Glik znajduje się już raczej poza orbitą zainteresowań Fernando Santosa, zaś Jan Bednarek, po spadku z Premier League z Southampton i mocno nierównym sezonie, nie może być pewnym miejsca w kadrze, zwłaszcza mając na uwadze niezłą formę innych stoperów jak choćby Mateusz Wieteska czy Przemysław Wiśniewski.
Być może zatem na naszych oczach dokonuje się jedna z kluczowych zmian pokoleniowych w reprezentacji. Po latach dowodzenia blokiem obronnym, Kamila Glika właśnie luzuje Jakub Kiwior.
We wtorek Kiwior zagra w kadrze po raz 13. Mecz eliminacji Euro 2024 Mołdawia - Polska o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, TVP Sport i Polsacie Sport Premium 1 oraz na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Czytaj także:
- Co za błąd! Oprawa meczu Polaków z... ortografem
- Ruchy kadrowe Legii Warszawa. Decyzje zapadły