Choć w piątek reprezentacja Polski grała jedynie towarzysko, to dla każdego kibica był to wyjątkowy mecz. Po pierwsze, starcia z Niemcami zawsze wywołują w naszym kraju dodatkowe emocje, a po drugie, był to ostatni mecz w kadrze Jakuba Błaszczykowskiego.
Kuba, choć spędził na boisku zaledwie 16 minut, mógł nawet wpisać się na listę strzelców. I choć ostatecznie nie wykorzystał swojej okazji, to jak podkreślił w pomeczowym wywiadzie zapytany o tę sytuację Robert Lewandowski, nie to było tego dnia najważniejsze.
- Dla Kuby w tym meczu, były zupełnie inne priorytety. Samo pożegnanie go za wszystko co zrobił. Ja sam rozumiem te emocje i tutaj do jego sytuacji bym się nie odnosił - powiedział "Lewy" przed kamerami TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Jaka przyszłość Szymona Marciniaka? "To moment na monetyzację sukcesu"
- To jest na drugim planie, ważniejsze było samo to, że Kuba był na boisku. Czuć było, że jest to osobowość. Wiadomo, że Kuba był też po kontuzji, więc sportowo do tego w ogóle nie podchodzę. Sam fakt, że zrobił ruch, dostał piłkę, to już robi różnicę i ja bym na takie rzeczy zwrócił uwagę - dodał.
Jednak o ile kapitan naszej kadry nie chciał oceniać samego kończącego dziś reprezentacyjną karierę Błaszczykowskiego, o tyle nie miał takich obiekcji co do gry całej drużyny.
- Wynik cieszy, natomiast w grze dużo jest jeszcze do poprawy. Sam wynik jednak, przy szczęściu, które dzisiaj mieliśmy... można się z niego cieszyć. Natomiast zdajemy sobie sprawę, że jeszcze dużo pracy przed nami - powiedział "Lewy".
- Wielokrotnie mieliśmy dziś problem przy wyprowadzaniu piłki, podejmowaliśmy błędne decyzje. Czasami trzeba było rozegrać, utrzymać piłkę. Gdy szliśmy na jedną stronę, to się sami zamykaliśmy. Nie znajdowaliśmy idealnego rozwiązania aby rozegrać, mieć więcej spokoju. Zdecydowanie sami się za często zamykamy i blokujemy do tego, aby stworzyć sytuację i wyprowadzić nawet kontratak, czy też stworzyć szybciej sytuację, poprzez podanie na wolną przestrzeń - doprecyzował bolączki naszej kadry Lewandowski.
"Lewy" odniósł się również do faktu, że obecne zgrupowanie stoi pod znakiem zmiany pokoleniowej. Fernando Santos zdecydował się bowiem odstawić doświadczonych piłkarzy jak Grzegorz Krychowiak czy Kamil Glik.
- Trzeba to jasno powiedzieć, mamy zmianę pokoleniową. Jest coraz więcej zawodników i nie ma co ukrywać, że też osobowości. A ta kadra potrzebuje osobowości, nie tylko poza boiskiem, ale przede wszystkim na nim. Właśnie w momentach, gdy czasami trzeba pokazać jak trzeba grać, wziąć ciężar gry na siebie, szczególnie gdzieś od tyłu, gdy widać, że nie idzie nam wszystko perfekcyjnie. Wówczas czasami przez jedną sytuację, jedną zastawkę, przyjęcie, odegranie, trzeba spowodować, że drużyna też będzie wiedziała "ok idziemy za ciosem" - skomentował.
Zapytany jednak, czy widzi w obecnej drużynie ewentualnych konkretnych kandydatów do zastąpienia dawnych liderów, uniknął bezpośredniej odpowiedzi.
- Każdy z tych nowych, młodych zawodników, musi to pokazać na boisku. Nikt im tego nie powie czy nie podpowie. Każdy zawodnik powinien mieć osobowość, która pomoże drużynie - zakończył.
Czytaj także:
- Co za błąd! Oprawa meczu Polaków z... ortografem
- Ruchy kadrowe Legii Warszawa. Decyzje zapadły