Finał rozpoczął się od piłkarskiego trzęsienia ziemi. Fiorentina, która nie była faworytem, przeprowadziła akcję na 1:0 w 3. minucie. Futbolówka trafiła na skraj pola karnego do Jonathana Ikone, którego płaskie dogranie w kierunku dalszego słupka ominęło wszystkich obrońców Interu. Trafiło natomiast do Nicolasa Gonzaleza, który pokonał Samira Handanovicia mimo ostrego kąta. Potwierdził w ten sposób wysoką formę strzelecką.
Inter poczuł się jak AC Milan w niedawnym półfinale Ligi Mistrzów, kiedy to ledwo rozpoczęła się rywalizacja, a musiał odrabiać stratę do przeciwnika. Rozpędzeni na przełomie kwietnia i maja Nerazzurri mieli podniesiony poziom trudności finału.
Piłkarze z Mediolanu, zgodnie z przewidywaniami, wzięli się za prowadzenie gry. Zwiększała się przewaga podopiecznych Simone Inzaghiego pod względem posiadania piłki, jednak do czasu nie wynikała z tego duża liczba sytuacji podbramkowych. Spotkanie ułożyło się idealnie Fiorentinie, która czekała na szanse na szybkie ataki.
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...
Inter budził się i zaczął przejmować inicjatywę. W 25. minucie Edin Dzeko jeszcze zmarnował ogromną szansę na wyrównanie, ale w 29. minucie Lautaro Martinez oddał strzał na 1:1. Argentyńczyk znalazł przestrzeń między nieostrożnymi obrońcami Fiorentiny i po podaniu Marcela Brozovicia kopnął piłkę do siatki. Nic nie zdziałał Pietro Terracciano i konfrontacja rozpoczęła się od początku.
Inter nie zatrzymał się po wyrównaniu i w 37. minucie zdobył prowadzenie 2:1. Ponownie piłkę do bramki wpakował Lautaro Martinez. Mistrz świata oderwał się od obrońców Fiorentiny i strzelił z powietrza po miękkiej wrzutce Nicolo Barelli. Lautaro stawał się bohaterem nocy w Rzymie i dokładał kolejne ważne gole do tego, którego zdobył w półfinale Ligi Mistrzów.
Fiorentina zmobilizowała się w przerwie i próbowała przynajmniej doprowadzić do remisu. Krótko po zmianie stron były uderzenia ostrzegawcze dla Interu, które oddali Gaetano Castrovilli oraz Cristiano Biraghi. Były one sygnałem dla Nerazzurrich, że finał jeszcze nie został przez nich rozstrzygnięty.
W 72. minucie podniosła się temperatura w polu karnym Interu. Dogranie z rzutu wolnego zostało przedłużone w środek szesnastki przez Hakana Calhanoglu pod nogi Riccardo Sottila. W ostatnim momencie interweniował Denzel Dumfries, a sędziowie nie dopatrzyli się tam faulu. Od tego momentu rozpoczął się desperacki szturm Fiorentiny, w którym między innymi Luka Jović przegrał w sytuacji sam na sam z Samirem Handanoviciem.
Cała końcówka spotkania to festiwal zmarnowanych szans Fiorentiny. Piłka nie posłuchała jednak zespołu z Toskanii i nie wpadła po raz drugi do bramki Samira Handanovicia. Inter najadł się strachu, ale ostatecznie po trudnym meczu podniósł Puchar Włoch.
ACF Fiorentina - Inter Mediolan 1:2 (1:2)
1:0 - Nicolas Gonzalez 3'
1:1 - Lautaro Martinez 29'
1:2 - Lautaro Martinez 37'
Składy:
Fiorentina: Pietro Terracciano - Dodo (82' Aleksa Terzić), Lucas Martinez Quarta (70' Luca Ranieri), Nikola Milenković, Cristiano Biraghi - Sofyan Amrabat (70' Luka Jović), Giacomo Bonaventura - Jonathan Ikone (60' Riccardo Sottil), Gaetano Castrovilli (60' Rolando Mandragora), Nicolas Gonzalez - Arthur Cabral
Inter: Samir Handanović - Matteo Darmian, Francesco Acerbi, Alessandro Bastoni (58' Stefan de Vrij) - Denzel Dumfries, Nicolo Barella, Marcelo Brozović, Hakan Calhanoglu (83' Roberto Gagliardini), Federico Dimarco (68' Robin Gosens) - Lautaro Martinez (84' Joaquin Correa), Edin Dzeko (58' Romelu Lukaku)
Żółte kartki: Martinez Quarta, Gonzalez (Fiorentina) oraz Bastoni (Inter)
Sędzia: Massimiliano Irrati
Czytaj także: Zinedine Zidane z priorytetem na przyszłość. Ten klub chce prowadzić Francuz
Czytaj także: Paulo Sousa radzi sobie we Włoszech. Zapracował na nowy kontrakt?