Rocco Commisso, przejmując w 2019 roku za 160 mln euro Fiorentinę miał bardzo ambitne plany co do rozwoju drużyny. Urodzony we Włoszech Amerykanin długo nie potrafił jednak nadać swojemu projektowi odpowiedniego kierunku, co skutkowało częstymi roszadami na stanowisku szkoleniowca zespołu.
Apogeum bałaganu jaki panował na Stadio Artemio Franchi we Florencji było zatrudnienie Gennaro Gattuso, który z nowym stanowiskiem pożegnał się... po 23 dniach.
Po tym burzliwym incydencie władze "Violi" postanowiły dać szansę młodemu trenerowi, który oczarował Włochy swoją pracą w Spezii. Vincenzo Italiano, bo o nim mowa, okazał się strzałem w "10". Jako pierwszy przetrwał pod rządami Commisso pełny rok, a dziś nikt nie ma wątpliwości, że florencki statek ma wreszcie odpowiedniego kapitana.
Bohater, który stał się zdrajcą
Vincenzo Italiano to wciąż trener na dorobku, którego jego kariera w ostatnich latach rozwijała się w zawrotnym tempie. Jak sam jednak mówi, to było jego przeznaczenie. - Zawsze interesowała mnie rola trenera, to było powołanie, które przyszło od razu - twierdził w jednym z wywiadów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny
Jeszcze w maju 2018 roku prowadził występujące w Serie D Arzigano, by nieco ponad 2 lata później szykować się do debiutanckiego sezonu w Serie A ze Spezią, którą sam wprowadził na włoskie salony.
W La Spezii był bohaterem. Nie ma się jednak czemu dziwić. Jeżeli zapewniasz pierwszy w historii klubu awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, musisz skraść serca lokalnej społeczności. Gdy jednak zdecydował się zrobić krok naprzód w swojej karierze, mimo wcześniejszych zapewnień o chęci pozostania w klubie, został uznany za zdrajcę.
- To był bolesny mecz w naprawdę trudnej atmosferze. To nie była łatwa noc dla Vincenzo - mówił Rocco Commisso, odnosząc się w ten sposób do przeraźliwych gwizdów wymierzonych w szkoleniowca "Violi" podczas ligowego meczu ze Spezią.
- Nie jestem osobą, za którą mnie uważają. Przeprosiłem, ponieważ moja komunikacja była błędna. To błąd, którego nigdy więcej nie popełnię - bronił się sam Italiano.
Wierny jednej idei
Italiano w Spezii był kochany jednak nie tylko ze względu na osiągane wyniki, ale również za prezentowany przy tym, bardzo atrakcyjny, styl.
Charakterystyczną cechą drużyn prowadzonych przez Italiano jest wysoki pressing. Nie ma tu mowy o chowaniu się za podwójną gardą i czekaniu na rywala. Ulubioną formacją Włocha jest 4-3-3, z wysoko grającymi bocznymi obrońcami. - Już jako piłkarz bardzo lubiłem ten sposób zajmowania przestrzeni - przyznał w rozmowie z DAZN.
Taki styl gry sprawia, że Lech swoich szans powinien upatrywać głównie w szybkich kontrach i próbach wykorzystania przestrzeni pozostawianej za linią obrony "Violi". Przyznawał to zresztą sam Italiano na konferencji prasowej poprzedzającej mecz z poznaniakami.
- Musimy uważać, gdy nie będziemy w posiadaniu piłki. Musimy się skupić na tym, by jej nie tracić i nie nadziać się na kontrataki Lecha. Wiemy, że w tym aspekcie jest niezwykle groźny - powiedział Włoch doceniając przy tym skrzydłowych "Kolejorza".
Czy to się uda dowiemy się w czwartek wieczorem. Początek meczu Lech Poznań - ACF Fiorentina zaplanowano na godz. 21:00.
Czytaj także:
- Słynny Włoch oczarowany Zielińskim. Co za słowa o Polaku
- Joan Gaspart, były prezes Barcelony: Lewandowski z Messim? Nie mam wątpliwości, jak to się skończy!