Oba kluby uważają, że transakcja była w rzeczywistości transferem i domagają się procentu za wyszkolenie. FIFA wysłuchała już zarówno Barcelony, jak i madryckiego klubu, i strony czekają teraz na rozstrzygnięcie.
FIFA stosuje system solidarności, zgodnie z którym niewielki procent z transferu musi trafić do klubów szkolących zawodnika od dwunastego roku życia.
Marcos Alonso szkolił się głównie w akademii Realu Madryt, ale grał również dla Adarve, a później opuścił klub, by dołączyć do Boltonu, mając 19 lat, czyli w "wieku szkoleniowym".
ZOBACZ WIDEO: Gromy spadły na Lewandowskiego. "Schowany do szafy"
Dlaczego jednak zarówno Adrave, jak i Bolton Wanderers domagają się pieniędzy, skoro przybycie Marcosa Alonso zostało ogłoszona jako wolny transfer z Chelsea? Ponieważ oba kluby nie wierzą, że tak właśnie było.
Pierwszym, który złożył skargę był Union Adarve, zespół występujący w Segunda RFEF (IV liga). Sprawą madryckiego klubu zajmuje się Jorge Vaquero, były doradca prawny Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej i FIFA, który obecnie prowadzi V Sports Legal Firm.
Uważają oni, że odejście Aubameyanga do Chelsea i przybycie Marcosa Alonso z Londynu na Camp Nou to ta sama operacja, a nie dwie różne. Zwracają uwagę, że transfer gabońskiego napastnika za 12 mln euro jest znacznie poniżej jego wartości rynkowej i tłumaczą, że taka "okazja", jest możliwa tylko wtedy, gdy do transakcji włączono Marcosa Alonso.
Według "AS-a", Bolton poszedł w ślady Adarve i również złożył skargę do FIFA. Anglicy domagają się swojego procentu za wyszkolenie, gdyż zawodnik grał dla nich w latach 2010-13, podpisując umowę, gdy miał jeszcze 19 lat.
Co więcej, FIFA może połączyć oba procesy w jeden, a prawnicy obu klubów już się kontaktowali. Izba ds. Rozstrzygania Sporów FIFA wysłuchała na razie Barcelony oraz Adrave i jeśli nie przyzna racji Dumie Katalonii, może zobowiązać ją do wypłacenia Adarve i Boltonowi należności za wyszkolenie Marcosa Alonso.