Według niektórych ekspertów to podstawowy defensywny pomocnik reprezentacji Polski na lata. Zdaniem innych czołowy piłkarz kadry w przyszłości, ale na pozycji środkowego obrońcy. Jeszcze do niedawna futbolowi fachowcy byli zgodni, że Krystian Bielik ma przed sobą lata gry w drużynie narodowej.
Że jest nadzieją na lepsze jutro, że będziemy mieli defensywnego pomocnika, który nie będzie tylko przeszkadzał rywalom i podawał do najbliższego.
Kilka ostatnich miesięcy zredukowało jednak nasze wielkie nadzieje wobec Bielika. Bardzo słaba gra na mistrzostwach świata w Katarze to jedno, drugie to fatalne wejście do kadry przejętej przez Fernando Santosa. 25-letni już piłkarz nadal stoi w miejscu i kończy się nam wobec niego cierpliwość.
Kolejne rozczarowanie
Mecz z Czechami w jego wykonaniu był wielkim rozczarowaniem. Mierzący blisko 190 cm wzrostu Krystian Bielik był wręcz przestawiany na boki przez rywali. Ospały, flegmatyczny, trudno było uwierzyć, że to piłkarz grający na co dzień w wymagającej fizycznie lidze Championship (druga liga w Anglii). Rywale całkowicie zdominowali środek boiska, a Fernando Santos zdjął go z boiska już w przerwie.
ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać i oglądać. Ależ uderzył
Był to najgorszy mecz pomocnika w reprezentacji Polski. A poprzeczka nie była zawieszona wysoko, bo wciąż mieliśmy w pamięci jego bardzo słabe występy na mistrzostwach świata w Katarze. Przed turniejem nikt nie wyobrażał sobie podstawowej "11" Biało-Czerwonych bez Bielika, po ostatnim meczu mało kto dziwił się Czesławowi Michniewiczowi, że piłkarz kończył turniej jako rezerwowy.
Co zapadło nam w pamięci? Bezmyślne zachowanie z meczu z Arabią Saudyjską, gdy dał pretekst sędziemu do podyktowania rzutu karnego i sytuację musiał ratować Wojciech Szczęsny oraz jego powrót za reprezentantami Francji w spotkaniu 1/8 finału.
"Wiem, że powinienem zapierniczać do tyłu i nie kalkulować. Zacząłem analizować, że jak ktoś przejmie piłkę, to będę wyżej ustawiony i będę mógł szybciej transferować piłkę. To był mój wyraźny błąd" - kajał się kilka tygodni temu w Kanale Sportowym.
Czekając na Bielika
Kłopot w tym, że o meczu z Francją nieprzychylni mu kibice zapomną, bo w ich pamięci będzie fatalne spotkanie z Czechami. A największym problemem Bielika wydaje się fakt, że szybko spadły jego notowania u Fernando Santosa.
W poniedziałkowy wieczór na Stadionie Narodowym Biało-Czerwoni pokonali Albanię (1:0), a Bielik przez 90 minut nie podniósł się z ławki rezerwowych. Szansę na odkupienie win z Pragi dostali Jakub Kiwior czy Karol Linetty, pomocnik Birmingham City już nie. Jako jedyny zawodnik obok Michała Karbownika zagrał w pierwszym meczu w podstawowej "11" i nie wystąpił z Albanią z powodów sportowych. Matty Cash też nie, ale z powodu kontuzji.
I to forma Bielika boli nas bardziej, bo dla obrońcy z Fortuny Duesseldorf był to dopiero pierwszy mecz w tak duże wymiarze czasowym w kadrze. Jego grę można tłumaczyć stresem i tym, co wydarzyło się w pierwszych trzech minutach meczu. Bielik debiutował w kadrze cztery lata temu, ma już za sobą bojowy chrzest i w rubryce doświadczenie choćby wspomniane MŚ.
Niestety, od czterech lat wciąż na niego czekamy. Oczywiście, Bielik ma za sobą dwie bardzo poważne kontuzje, które zatrzymały jego rozwój i przez które stracił ponad 20 miesięcy gry, być może także udział w mistrzostwach Europy w 2021 roku. Jednak od ponad roku piłkarz gra już regularnie, nie ma problemów z poważniejszymi urazami, a w barwach narodowych wciąż nas rozczarowuje, choć nikt nie oczekuje od niego fajerwerków.
Porażające porównanie
Wciąż pokładamy w nim nadzieje, nawet jeśli nie tak wielkie jak kilka miesięcy temu. Krystian Bielik nadal pozostaje jedynie obietnicą dobrej gry w reprezentacji Polski i w jego przypadku kierujemy się bardziej naszymi wyobrażeniami niż tym, co widzimy na boisku.
Aż trudno w to uwierzyć, ale jak ostatnio zauważył były dziennikarz Wirtualnej Polski, obecnie komentator Eleven Sports Mateusz Święcicki, w jego wieku krytykowany zewsząd Grzegorz Krychowiak był jednym z najlepszych defensywnych pomocników La Liga, gwiazdą Sevilli i wygrywał z nią Ligę Europy, strzelając gola w finale!
Ich porównanie wygląda dla Bielika porażająco. Birmingham City - Sevilla, Championship - La Liga, walka o utrzymanie w drugiej lidze angielskiej - wygranie Ligi Europy. To jest po prostu przepaść.
Bielikowi powoli kończy się już w kadrze okres ochronny. Nie można dłużej być tylko obietnicą, reprezentant Polski ma przecież swoje ambicje, na pewno wymaga od siebie więcej. Trzeba to w końcu przełożyć na boisko. Oby tylko zdążył to zrobić, Fernando Santos na pewno nie będzie czekał w nieskończoność.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty