Pod koniec lutego rosyjskie obywatelstwa otrzymało dwóch brazylijskich piłkarzy Zenitu Sankt Petersburg: Malcom i Claudinho. Ten pierwszy, znany z gry m.in. w Barcelonie, pochwalił się tym nawet na Instagramie, co wywołało powszechne oburzenie.
Rosyjskie obywatelstwo ułatwia im funkcjonowanie na terenie kraju. Otwiera też drzwi do gry dla Sbornej, która po zawieszeniu przez UEFA i FIFA stara się funkcjonować i rozgrywać spotkania towarzyskie. Więcej TUTAJ. Powołanie do wojska i rzucenie na front im jednak nie grozi.
Brazylijczycy utonęli w morzu krytyki, ale nie odstraszyło to innych obcokrajowców, którzy po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę zostali w Rosji, od pójścia w ich ślady. O rosyjski paszport stara się teraz bowiem Benjamin Garre z Kryljów Sowietow Samara.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: butelki, petardy i noże. Przerażające nagranie z meczu
Argentyńczyk wyznał nawet, że chce grać dla Rosji. Jego i jemu podobnych zachowanie to woda na młyn kremlowskiej propagandy, ale nie wszystkim w Rosji to się podoba.
- Nie jesteśmy małym krajem jak Luksemburg czy Szwajcaria. Jesteśmy Rosją i musimy mieć szacunek do samych siebie - stwierdził w rozmowie z portalem sports.ru Siergiej Juran, były reprezentant kraju, uczestnik MŚ 1994.
- Musimy się zająć sobą, swoimi piłkarzami. Jeśli zamkniemy wszystkie szkoły sportowe, to w naszej lidze i reprezentacji będą grali sami cudzoziemcy. Mamy duży kraj. To nic osobistego, ale nie rozumiem naturalizacji dla reprezentacji - dodał były gracz m.in. FC Porto i Dynama Kijów.
- Kiedy graliśmy w turniejach międzynarodowych, potrzebowaliśmy obcokrajowców. A teraz nigdzie nie gramy i nie rozumiem, do czego potrzebni są nam cudzoziemcy - zakończył urodzony w Ługańsku były piłkarz, a dziś trener.