Jakub Kiwior, był odkryciem minionego roku w polskiej piłce. Zbierał świetne recenzje w Spezii i przebojem wszedł do reprezentacji Polski. Do Kataru na mundial pojechał już jako podstawowy gracz Biało-Czerwonych. Nawet Robert Lewandowski był pod wrażeniem, gdy zobaczył go po raz pierwszy. Więcej TUTAJ.
Nic dziwnego w tym, że robiącym błyskawiczne postępy obrońcą zainteresowały się najlepsze kluby Europy. Spezia nie mogła w nieskończoność odrzucać ofert i w styczniu za 25 mln euro sprzedała go Arsenalu - nigdy nie zarobiła tyle na transferze.
Czeka na debiut
Kiwior od początku miał być dla lidera Premier League inwestycją w przyszłość, ale mało kto spodziewał się, że będzie tak długo czekał na debiut. W środę mijają dokładnie dwa miesiące od ostatniego występu Polaka w meczu o stawkę. Ostatni raz zagrał jeszcze w barwach Spezii.
Sytuacja, w jakiej znalazł się Kiwior, martwi Fernando Santosa. - Dla Kiwiora to świetny transfer, ale dla reprezentacji, tu i teraz, już mniej. Bo zawodnik w poprzednim klubie grał, a teraz wypadł z rytmu meczowego. A w kadrze, jak mówiłem, trudno taki rytm przywrócić, bo nie ma kiedy, nie ma już meczów towarzyskich - przyznał selekcjoner w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion
Czekając na debiut w pierwszej drużynie Arsenalu, 27 lutego Kiwior rozegrał 45 minut w drużynie rezerw. - Byłem pod wrażeniem jego rozmieszczania się po boisku i tempa, kiedy wystąpił w "młodzieżówce" - mówi nam Tom Canton, dziennikarz portalu football.london.
- Poprosiłem Mikela Artetę na konferencji prasowej przed meczem z Evertonem, aby powiedział kilka słów o nim. Szkoleniowiec stwierdził, że jest pod wrażeniem tego, jak dobrym piłkarzem jest i dodał, że będzie ważny dla tego klubu - dodaje nasz rozmówca.
Canton radzi wszystkim, by w kwestii Kiwiora uzbroili się w cierpliwość: - Najwyraźniej mają na niego plan. Inaczej by go nie kupili, ale teraz nie jest jasne, kiedy - jeśli w ogóle - zacznie wyrabiać swoją renomę.
Jak Dawid z Goliatem
Zdaniem dziennikarza portalu football.london, reprezentant Polski o miejsce w składzie rywalizuje z Gabrielem Magalhaesem. Brazylijczyk po mistrzostwach świata w Katarze prezentuje kapitalną formę.
- Plan Artety na ten moment to zasłona dla Gabriela Magalhaesa, który był dotychczas prawdopodobnie najlepszym stoperem w lidze w 2023 roku, a Kiwior nie ma wielkich szans na zastąpienie go w składzie w bieżącym sezonie - uważa Canton.
- Kiwior będzie miał szansę wykazać się w meczach przedsezonowych. Klub zainwestował w tę transakcję ponad 20 milionów funtów, więc z pewnością widzi miejsce dla niego w ekipie - dodaje.
Nasz rozmówca twierdzi jednak, że są szanse na debiut 23-latka. I to w tym tygodniu. - Chodzą głosy, że pojawi się na boisku podczas czwartkowego spotkania 1/8 finału Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona - zdradza nam dziennikarz.
Alarm w kadrze
Brak występów Kiwiora to nie jedyny problem Santosa. Kamil Glik jest po operacji kolana, Bartosz Bereszyński zamienił opaskę kapitańską w Sampdorii na ławkę rezerwowych SSC Napoli. Na regularną grę nie mogą liczyć także Tomasz Kędziora (PAOK Saloniki) czy Sebastian Walukiewicz (Empoli FC).
Plus można zapisać obok nazwiska Jana Bednarka, który po powrocie do Southampton FC z Aston Villi w końcu zaczął zbierać minuty i - co najważniejsze - dobre noty. Santos w swojej układance bierze pod uwagę Pawła Bochniewicza. Niestety pech nie opuszcza obrońcy SC Heerenveen (więcej TUTAJ).
Selekcjoner reprezentacji Polski życzy Kiwiorowi regularnej gry, bo to on ma być ostoją kadry w przyszłości. Zawodnik Arsenalu zapewne dostanie powołanie na najbliższe mecze eliminacji mistrzostw Europy 2024 z Czechami i Albanią. Pod znakiem zapytania stoi natomiast jego obecna forma.
Mateusz Byczkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz też:
Ogromne problemy przed rewanżem w Lidze Mistrzów. A zimą wydali fortunę na transfery