- Nie można tam robić imprez masowych, bo nie wiadomo czy ten dach nie spadnie na łeb? O co tam chodzi? - dopytywał Robert Mazurek o PGE Narodowy w Warszawie.
Minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk przytaknął. - W skrócie można by tak powiedzieć. Na ten moment nie mamy pewności, czy korzystanie ze Stadionu Narodowego w kontekście imprez masowych, tych, które wiążą się z korzystaniem z głównej płyty z wielotysięczną widownią, jest dla tej widowni bezpieczne - zaznaczał na antenie RMF FM.
Chwilę później przedstawiciel rządu Mateusza Morawieckiego mówił o meczu Polska - Albania. Pojedynek w ramach eliminacji Euro został przewidziany na 27 marca.
- Myślę, że on się nie odbędzie na Stadionie Narodowym. To jest jednak moje zdanie. Jestem w stałym kontakcie z prezesem spółki. Próbuje trochę grać na czas, bo reprezentuje spółkę, która jest zainteresowana tym, by ten mecz się tam odbył. Ja w żaden sposób nie będę naciskał, by to spotkanie odbyło się na Stadionie Narodowym, ani nie będę tego sugerował. Jestem odpowiedzialnym człowiekiem i nie chcę brać odpowiedzialności na swoje barki za życie kilkudziesięciu tysięcy kibiców czy ich bezpieczeństwo, gdzie nie mamy stuprocentowej pewności (względem konstrukcji dachu - dop. red.) - dodawał minister.
ZOBACZ WIDEO: Piłkarz o nietypowym... nazwisku zaproponowany Legii. Robiłby furorę w Polsce!
Ujawnił poza tym, że pojawiło się ryzyko poważnej ingerencji w konstrukcję stadionu. - W najgorszej wersji, która najprawdopodobniej się nie zmaterializuje, byłaby potrzeba, by rozebrać niemal całą konstrukcję dachu i wybudować na nowo. Wystąpiło bowiem pęknięcie na kluczowym elemencie, który jest jedynym takim odlewem na świecie, wykonanym pod projekt tego stadionu (...) - mówił.
Bortniczuk wyjaśniał później, że problem mają rozwiązać cztery bypassy. Te elementy najprawdopodobniej pozwolą na ponowne organizowanie imprez masowych na PGE Narodowym.
Zobacz także:
> Plan FC Barcelony na lato. Trzy priorytety transferowe
> Nie żyje Ołeksandr Radczenko. Miał 46 lat