"Polski" klub robi furorę we Francji. "Ta drużyna to po prostu rodzina"

Getty Images /  Sylvain Lefevre / Na zdjęciu: piłkarze RC Lens
Getty Images / Sylvain Lefevre / Na zdjęciu: piłkarze RC Lens

RC Lens, wbrew wszelkim typowaniom, coraz pewniej czuje się w czołówce Ligue 1. Klub z trójką Polaków w składzie jest na dobrej drodze po historyczny wynik. - To jaka jest tu atmosfera, to co się dzieje jest niesamowite - opisuje Joachim Marx.

62 miliony euro - to budżet RC Lens na sezon 2022/2023. Jakiekolwiek porównania z Paris Saint-Germain (700 mln), Olympique Marsylia czy Olympique Lyon (250 mln) nie mają większego sensu.

Jednak przepaść, jaka dzieli finansowo Artezyjczyków od największych klubów w kraju, jest kompletnie niewidoczna na boisku. Dziś, po 21 kolejkach Ligue 1 Lens zajmuje 3. miejsce w ligowej tabeli. Do prowadzącego PSG traci co prawda 9 punktów, ale do drugiej Marsylii - tylko jeden. Dla Lens, które tylko raz sięgnęło po mistrzostwo Francji oraz cztery razy po wicemistrzostwo (ostatnie w 2002 roku), jakiekolwiek miejsce na podium będzie ogromnym sukcesem. Sukcesem, do którego nie małą cegiełkę przykłada Przemysław Frankowski, a którego częścią mogą być także Adam Buksa oraz Łukasz Poręba.

- Dziś odżyli kibice i całe miasto - opowiada w rozmowie z WP SportoweFakty były piłkarz Lens oraz reprezentacji Polski, Joachim Marx.

ZOBACZ WIDEO: Nowe porządki w reprezentacji Polski i PZPN!? | Z Pierwszej Piłki #28

Przyjemna niespodzianka

Sezon 2019/2020 na długo zapisze się w pamięci kibiców we Francji. Wówczas, z powodu szalejącej pandemii covid-19, zadecydowano o przerwaniu rozgrywek ligowych i uznaniu tabel z marca.

W ten sposób, po 28 rozegranych spotkaniach, awans do Ligue 1 zapewniły sobie Lorient oraz Lens. Kto wie jednak, jak potoczyłyby się ich losy, gdyby nie pandemia, bowiem prowadzące Lorient i piąte Clermont Foot dzieliły zaledwie 4 punkty. Sprawa awansu była zatem w pełni otwarta.

Dziś w Lens nikt już jednak nie pamięta okoliczności, w jakich został wywalczony awans. Artezyjczycy, już na boiskach Ligue 1 udowadniają bowiem, że w pełni im się on należał.

- Awans odebraliśmy z ogromną przyjemnością i radością. Zwłaszcza, że w tej drugiej lidze za bardzo nie szło. Mimo to kibice nie opuścili klubu, kilka razy na sezon udawało się nawet zapełnić stadion - wspomina Marx.

-  Myśleliśmy jednak, że pierwszy rok będzie ciężki. Jakoś jednak udało się ułożyć tę drużynę. Chłopacy naprawdę fajnie grali i zaskoczyli wszystkich. To była bardzo przyjemna niespodzianka. Dzięki temu odżyli kibice i całe miasto. Odżyli też byli zawodnicy, tak jak ja, bo w drugiej lidze to była tragedia - dodaje.

Lens weszło bowiem do najwyższej klasy rozgrywkowej z przytupem i niewiele brakowało, by swój pierwszy, po pięcioletniej przerwie, sezon w Ligue 1 zakończyło w pucharach. Ostatecznie się to nie udało, ale 7. miejsce i tak było ogromnym sukcesem. Był to najlepszy wynik beniaminka od sezonu 2013/2014, gdy napędzane ogromnymi pieniędzmi Dmitrija Rybołowlewa AS Monaco sięgnęło po wicemistrzostwo. W Lens przepis na sukces jest jednak zupełnie inny.

Polska kolonia

Mając kilkukrotnie niższy budżet niż ligowi rywale trzeba umieć wypracować sobie przewagę na innych frontach. W Lens postawiono na rozwinięty niemal do perfekcji klubowy scouting.

- Pamiętam jak Buksa mi opowiadał, że gdy obserwowali go w Ameryce, to skauci pojawili się nie tylko na dwóch jego meczach, ale także przez dwa tygodnie obserwowali go na treningach. Nie było tu oceny tylko na podstawie danego spotkania, ale dokładna analiza - mówi nam Marx.

I choć w przypadku Buksy Lens miało sporo pecha, bowiem Polak wciąż zmaga się z kontuzjami, to w wielu przypadkach nieoczywisty piłkarz, wyciągnięty często za relatywnie małe pieniądze, okazywał się w krótkim czasie niezwykle ważnym ogniwem drużyny. Jednym z takich przykładów może być Przemysław Frankowski.

- Kibice bardzo lubią Frankowskiego. On już w zeszłym roku miał dobrą prasę, przede wszystkim dlatego, że strzelał bramki w derbach z Lille. Dobrze go tu przyjęto, a trzeba też zaznaczyć, że po mistrzostwach świata jest w fantastycznej formie. Trener rzadko kiedy go ściąga z boiska, dziś jest jednym z kluczowych zawodników - opisuje nasz rozmówca.

Kolejnym talentem, na którego rozbłysk liczą we Francji jest natomiast Łukasz Poręba. Kupiony latem za 350 tysięcy euro z Zagłębia Lubin piłkarz, póki co jest powoli wprowadzany do drużyny.

- W klubie wciąż uważają Porębę za wielki talent. Obecnie jest jednak taki futbol, że trzeba się przyzwyczaić do gry nowej drużyny, partnerów... W naszych czasach tego nie było, także trudno mi się tu wypowiedzieć. Trener jednak bardzo dobrze się o nim wypowiada, mówi że jest mu potrzebny, także musi po prostu zaaklimatyzować się w Lens - tłumaczy Marx.

Rodzina

Co jednak ważne, ściągani zawodnicy, którzy pokazują się światu w Lens, nie palą się do odejścia. To może napawać optymizmem kibiców i dawać nadzieję na to, że klub na dłużej zagości w krajowej czołówce.

- Lens ma dziś tak dobrych chłopaków, że oni naprawdę nie chcą odchodzić. Powiedziałbym, że ta drużyna to po prostu rodzina. Weźmy chociażby takiego Seko Fofanę, który już po pierwszym roku w Lens miał jakieś propozycje. Podobnie było w zeszłym roku, a ostatecznie przedłużył kontrakt. Zresztą w zeszłym tygodniu klub przedłużył kontrakty z trzema kolejnymi czołowymi zawodnikami. Piłkarze chcą tu zostać. To jaka jest tu atmosfera, to co się dzieje jest niesamowite - opisuje Marx i trudno się z nim nie zgodzić. Doskonałym potwierdzeniem jego słów jest chociażby forma, w jakiej o przedłużeniu swojej umowy poinformował ostatnio Facundo Medina.

Skąd jednak wziął się sukces, jeszcze do nie dawna drugoligowego, klubu? Zdaniem Marxa kluczowa była tu postać prezesa drużyny - Josepha Oughourliana.

- To on tu wszystko ustawił, wreszcie wszystko jest  też w porządku jeżeli chodzi o finanse. W drugiej lidze zawsze były jakieś problemy, a to trzeba było jakiś papierek z banku załatwić, a to coś. Oughourlian to jednak super ustawił, ma do tego głowę i dziś wszystko pewnie stoi na nogach. Może nie jest on taki popularny, rzadko wychodzi do mediów, a swoje biura ma w Londynie, ale przyjeżdża na mecze. W tej chwili wydaje mi się, że mu się to naprawdę spodobało, bo jest prawie na każdym, wcześniej natomiast raczej wybierał pojedyncze spotkania. Wygląda na to, że złapał tego bakcyla - mówi nasz rozmówca.

Czy jednak trzeci bardzo dobry sezon z rzędu, w którym póki co udaje się dość pewnie utrzymywać miejsce na podium sprawia, że w Lens pojawiły się myśli o czymś większym?

- We Francji jednak jest Paryż i później cała reszta. Oczywiście, zdarzają się przypadki takie jak Lille w 2021 roku, ale wydaje mi się, że nikt w Lens na to nie liczy. Na pewno nikt tu nie celuje w mistrzostwo. Lens dziś raczej powinno oglądać się za siebie, a nie przed siebie. Zwłaszcza, że wiosną Marsylia już przeskoczyła Lens, bo fantastycznie wystartowała po mistrzostwach świata - tonuje nastroje Marx.

Kolejny kroczek w kierunku historycznego sukcesu Lens może postawić już w niedzielne popołudnie. O 17:00 drużyna z Przemysławem Frankowskim w składzie zmierzy się z Brestem. Transmisja z tego spotkania dostępna będzie na kanale Eleven Sports 2.

Czytaj także:
Głośno o tym w sieci. Ostra wymiana zdań między reprezentantami Polski
Ależ słowa o Polakach po hicie Serie A! "Walec", "wybitny"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty