Lechia Gdańsk miała dwie dobre opcje opcje. Jakub Kałuziński, 20-latek mający blisko 50 meczów rozegranych w Ekstraklasie, mógł zostać liderem drużyny na lata. Albo - wyceniany przez Transfermarkt na 800 tys. euro pomocnik i reprezentant kraju - mógł zostać dobrze sprzedany do zagranicznego klubu. Tymczasem wydaje się, że wychowanek odejdzie za darmo.
Nabrali wody w usta
Kontrakt Kałuzińskiego w Lechii kończy się w czerwcu tego roku. I to właśnie nowa umowa jest kością niezgody między klubem a zawodnikiem.
Jak udało nam się dowiedzieć, w lipcu Lechia przedstawiła Kałuzińskiemu ofertę przedłużenia kontraktu. Przedstawiciele piłkarza napisali do klubu pismo, że chcieliby negocjować niektóre zaproponowane warunki. I od tego momentu mieli nie otrzymać już żadnej odpowiedzi. Ponadto działacze nie chcą też rozmawiać z innymi klubami. Odrzucają wszystkie oferty wykupu pomocnika.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo po transferze Ronaldo. Zobacz, co się działo na meczu
Zapytaliśmy Lechię o okoliczności odsunięcia reprezentanta Polski U-21 od pierwszego składu. Rzecznik prasowy odpowiedział, że "po powrocie z Turcji dyrektor sportowy odniesie się do wszystkich palących tematów".
Nie dostaliśmy też odpowiedzi na pytanie o warunki, w których trenuje Kałuziński. Obecnie 20-latek ma zajęcia z drużyną występującą w Centralnej Lidze Juniorów. W tej sytuacji wątpliwe jest, czy Lechia realizuje wymóg zapisany w uchwale PZPN na temat "minimalnych wymagań dla standardowych kontraktów zawodników w sektorze zawodowej piłki nożnej". Chodzi m.in. o artykuł 4, punkt 6C, w którym klub zobowiązuje się do "zapewnienia zawodnikowi warunków do podnoszenia kwalifikacji sportowych".
Na pytanie, czy Lechia realizuje ten wymóg zsyłając Kałuzińskiego do zespołu juniorów, też nie dostaliśmy odpowiedzi. Do wszystkich podobnych kwestii dyrektor sportowy Łukasz Smolarow ma odnieść się na konferencji prasowej dopiero przed pierwszym meczem wiosennej rundy.
Milion odszkodowania
Podobne konflikty były już wcześniej w Ekstraklasie. Jednym z pierwszych piłkarzy, który wskutek nieporozumienia z klubem zostali odsunięci od treningów, był Daniel Kokosiński. Obrońca nie chciał odejść lub rozwiązać kontraktu z Polonią Warszawa. W konsekwencji został odsunięty od pierwszego zespołu i trenował indywidualnie. Nazwano to "klubem Kokosa".
Z czasem piłkarze zaczęli domagać się praw w sądzie. Jednym z najbardziej znanych przykładów jest Albańczyk Sebino Plaku, który w 2014 roku został odsunięty od pierwszego zespołu Śląska Wrocław. W lutym 2015 roku Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych przy PZPN rozwiązała jego kontrakt. Później Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) w Lozannie orzekł o winie klubu, a następnie Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych stwierdziła naruszenie stabilności kontraktu piłkarza.
Dało to podstawę do ubiegania się przez Plaku odszkodowania. Piłkarski Sąd Polubowny nakazał Śląskowi wypłatę równowartości pieniędzy, które Plaku zarobiłby do końca trwania kontraktu. Był to milion złotych.
Bez odpowiedzi
Agencja reprezentująca Kałuzińskiego nie wypowiada się w sprawie podjęcia ewentualnych kroków prawnych przeciwko Lechii. Z kolei Lechia nie chce odpowiedzieć nam, czy są pewni, że warunki, w których obecnie trenuje piłkarz, spełniają wymogi kontraktowe zapisane przez PZPN.
W tym sezonie Kałuziński był podstawowym zawodnikiem Lechii. To w niej stawiał pierwsze kroki jako piłkarz. Przed przerwą zimową pomocnik wystąpił w 14 meczach i asystował przy jednym golu. Do tego cztery razy wystąpił już w reprezentacji do lat 21.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Polacy uwielbiają ten kierunek. Inflacja wynosi tam 64 procent!
Skandal we Francji. Poważne oskarżenia