Do drużyny Juergena Kloppa Naby Keita dołączył w 2018 roku. Przeniósł się on z RB Lipsk za 60 milionów euro. Przez cztery lata gwinejski piłkarz nie spełnił oczekiwań, bowiem bardzo dużo czasu spędzał w gabinetach lekarskich. Dość powiedzieć, że już w obecnym sezonie ominęły go 24 mecze.
Pomimo tego klub podjął z nim rozmowy w sprawie przedłużenia kontraktu, która wygasa pod koniec czerwca tego roku. Od samego początku obie strony były dalekie od porozumienia. Ostatecznie zarówno Liverpool FC, jak i Keita zdecydowali się odpuścić.
Brak porozumienia wynika oczywiście z powodu zawodnika. Ten nie był zainteresowany warunkami, jakie przedstawił mu klub. Z wiadomych przyczyn były one mniejsze niż dotychczas.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo po transferze Ronaldo. Zobacz, co się działo na meczu
Akceptacji ze strony klubu nie było, gdy Keita wysłał swoje warunki kontraktu. Stąd też ostatecznie temat przedłużenia umowy spalił na panewce. Tym samym od 1 lipca 27-latek stanie się zawodnikiem do wzięcia.
Jest to spowodowane tym, że Klopp nie ma zamiaru osłabiać kadry przed drugą częścią sezonu. Przed Liverpoolem rywalizacja m.in. w Premier League czy Lidze Mistrzów, a do tego dojdą jeszcze spotkania pucharowe. Dlatego też nie było nawet opcji, aby spróbować zarobić na Gwinejczyku przy ostatniej możliwej okazji. Szczególnie, że po wyleczeniu kontuzji w ostatnim czasie regularnie pojawia się on na boisku.
Wicemistrzowie Anglii w tym sezonie spisują się znacznie poniżej oczekiwań w lidze. Na obecny moment zajmują oni dziewiąte miejsce i muszą walczyć, aby w kolejnej kampanii uczestniczyć w europejskich pucharach. W Lidze Mistrzów natomiast podopiecznych Kloppa czeka starcie z Realem Madryt w ramach 1/8 finału.
Przeczytaj także:
Krzysztof Piątek dał o sobie znać. Polak z kluczowym podaniem [WIDEO]
Arvydas Novikovas wróci do PKO Ekstraklasy? "Widzę siebie w Polsce"