Londyński klub nie prezentuje się zbyt dobrze w tym sezonie. Chociaż i tak jest to naprawdę delikatnie powiedziane, bo The Blues zajmują dopiero 10. miejsce w tabeli Premier League, co oczywiście jest zdecydowanie zbyt słabym wynikiem jak na to, o jakim klubie mówimy.
A do tego należy dorzucić to, ile pieniędzy w ostatnich miesiącach wydała Chelsea. Latem pojawił się tam nowy właściciel i Todd Boehly od samego początku pokazuje, że jest w stanie wyłożyć naprawdę spore fundusze. Przez te kilka miesięcy pod jego wodzą na Stamford Bridge przyszli gracze za łącznie niespełna 400 milionów euro.
Zima również zaczęła się imponująco, a flagowym wzmocnieniem miało być przyjście Joao Feliksa z Atletico Madryt. Portugalczyk trafił do Londynu na półroczne wypożyczenie, ale oczywiście nie był to tani ruch, bo przecież jego hiszpański pracodawca chce odzyskiwać pieniądze, które kilka lat temu w niego zainwestował.
ZOBACZ WIDEO: Nagranie z imprezy Messiego trafiło do sieci. Hit!
23-latek przyszedł do Chelsea i z automatu wskoczył do pierwszego składu. Jednak już w debiucie wypisał się z gry w kolejnych meczach, bo brutalnie sfaulował zawodnika Fulham i za wejście w przeciwnika obejrzał czerwoną kartkę. To wykluczy go z gry na trzy kolejne spotkania.
A to sprawia, że jego tymczasowy klub straci ogromne pieniądze, bo przecież przez ten czas będzie musiał mu płacić. Dziennikarze "Daily Mail" wyliczyli, że półroczny pobyt Portugalczyka w Londynie będzie kosztował The Blues 24 miliony euro. W związku z tym jego trzymeczowa absencja jest wyceniona na 2,4 mln.
I są to duże pieniądze, ale zapewne na Stamford Bridge nie przejmą się taką stratą. Od kilku miesięcy The Blues wydają i kupują nowych zawodników, a już po chwili interesują się kolejnymi, co pokazuje, jak duży mają budżet.
Czytaj też:
Newcastle rzuca wyzwanie gigantom
"Napoli docenia Polaków"