Piłkarze Realu Madryt są dopiero na początku drogi, a w zasadzie nieprawdopodobnego maratonu. W ciągu najbliższych 35 dni Królewscy mogą rozegrać jedenaście meczów. Jeden z nich będzie miał miejsce w sobotę o godz. 16.15, a przeciwnikiem będzie Villarreal CF.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do gry co trzy dni i dobrze sobie z tym radzimy. Mamy parę mniejszych problemów w drużynie, ale generalnie jest dobrze. Czeka nas wymagające spotkanie, jednak podchodzimy do niego z dużą pewnością siebie - powiedział Carlo Ancelotti na konferencji prasowej.
Villarreal, po tym jak trenerem przestał być Unai Emery, trochę obniżył loty. Wprawdzie jest na siódmym miejscu w tabeli i do podium traci jedynie pięć punktów, natomiast trudno powiedzieć, by Quique Setien zaczął już pracę na swój pomnik. Słowem klucz wydaje się być w tym przypadku czas.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ale trafił! Komentator oszalał po tym golu
- Rzeczywiście Villarreal trochę się zmienił. Grają futbol z klarowną tożsamością. Grają bardzo dobrze. Czeka nas widowiskowe spotkanie, bo my również chcemy dać z siebie to, co najlepsze. Jesteśmy skoncentrowani, zmotywowani i w dobrej kondycji fizycznej - podkreślił włoski szkoleniowiec.
Wypoczęty zespół
W środku tygodnia Real Madryt męczył się w Pucharze Hiszpanii z dużo niżej notowanym CP Cacereno. Ostatecznie po golu Rodrygo udało się awansować dalej. Oczywiście nie można wyciągać po takim meczu daleko idących wniosków, bo jednak skład był mocno rezerwowy. W sobotnie popołudnie na stadionie La Ceramica wystąpi praktycznie najmocniejsza jedenastka. Zresztą w rywalizacji pucharowej żaden z podstawowych zawodników nie zagrał więcej niż 45 minut. A większość i tak została w Madrycie.
Będzie to więc zdecydowanie wypoczęta drużyna Ancelottiego.
- Zagra świeży zespół. W większości ci zawodnicy, którzy nie wystąpili w pucharze - mówi Ancelotti.
Ma on również z tyłu głowy fakt, że tuż po meczu z Villarreal trzeba będzie odbyć podróż do Arabii Saudyjskiej na Superpuchar Hiszpanii. W półfinale (11 stycznia) dojdzie do rywalizacji z Valencią.
Królewscy kuszą Bellinghama
Nie jest tajemnicą, że Real Madryt chce dokonać kolejnego galaktycznego transferu, a takim niewątpliwie byłoby pozyskanie Jude Bellinghama z Borussii Dortmund.
Mistrzowie Hiszpanii nie chcą jednak uczestniczyć w jakiejkolwiek licytacji o zawodnika. Jak informuje "Marca", kwotą graniczną będzie 110 milionów euro. Z drugiej strony, Borussia oczekuje za swoją gwiazdę przynajmniej 120 milionów.
Trener Ancelotti praktycznie na każdym kroku pytany jest o potencjalne wzmocnienia. Wiadomo jednak, że zimą do takowych nie dojdzie, a ewentualny transfer reprezentanta Anglii dokona się najwcześniej podczas letniego okienka transferowego.
- Bellingham pokazał na mistrzostwach świata, że jest wielkim zawodnikiem, tak jak wielu innych. Ja pozostaję przy naszych świetnych pomocnikach, zwłaszcza tych młodych jak Federico Valverde, Eduardo Camavinga i Aurelien Tchouameni - stwierdził popularny Carletto.
CZYTAJ TAKŻE:
Talent sprzed lat spróbuje uratować karierę w drugiej lidze greckiej
"On nigdzie się nie ruszy". Ogromne zamieszanie wokół transferu reprezentanta Polski