Wielki niedosyt Barcelony! Robert Lewandowski nie pomógł

Getty Images / Eric Alonso / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Eric Alonso / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

W derbach Barcelony długo brakowało emocji. W końcówce zapewnili je sobie gracze gospodarzy. Swoje dołożył sędzia. Wicemistrzom Hiszpanii nie pomógł Robert Lewandowski i mecz zakończył się remisem 1:1.

Dość niespodziewanie w ostatnim dniu 2022 roku mogliśmy emocjonować się występem w La Liga Roberta Lewandowskiego. Kara dla Polaka została zawieszona i "Lewy" w derbach z walczącym o utrzymanie Espanyolem mógł pojawić się na boisku.

Gospodarze w piątkowy wieczór stracili pozycję lidera. Wszystko stało się po dość szczęśliwej wygranej Realu Madryt na wyjeździe z Realem Valladolid. Wicemistrzowie Hiszpanii chcąc wrócić na pozycję lidera mecz musieli wywalczyć co najmniej punkt.

Piłkarze Xaviego od początku zaatakowali i już w 7. minucie  mogli objąć prowadzenie. Z pola karnego uderzył Gavi, bramkarz sparował strzał na korner. Po nim padł gol. Po dośrodkowaniu strzelając głową skiksował Lewandowski. Piłka dotarła do Andreasa Christensena, który głową zagrał na piąty metr, a tam, także głową, bramkarza gości pokonał Marcos Alonso.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu

Goście po stracie bramki nie byli w stanie odpowiedzieć gospodarzom. To Barcelona była bliska kolejnych trafień. Po kwadransie głową uderzył Lewandowski, ale zbyt anemicznie i niepewny między słupkami Alvaro Fernandez pewnie interweniował. Cztery minuty później drugą bramkę powinien zdobyć Alonso. Obrońca doszedł do dogrania Jordiego Alby, dołożył nogę, ale próba z czterech metrów była niecelna.

Espanyol w 1. połowie zagroził Barcelonie tylko raz. W 34. minucie Joselu zagrał do Nico Melameda, ten zwiódł obrońcę i uderzył z pola karnego. Piłka odbiła się od nogi i obrońcy i obok słupka wyszła metr obok bramki na rzut rożny. W odpowiedzi strzał z dystansu Raphinhy w przedziwny sposób obronił Fernandez.

Po zmianie stron gospodarze mieli grę pod kontrolą. Espanyol starał się atakować, ale nie był w stanie zagrozić Marc-Andre Ter Stegenowi. Nie lepiej wyglądały próby zespoły Xaviego. Stąd też początkowo pod bramkami niewiele się działo.

W 55. minucie na listę strzelców powinien wpisać się Lewandowski. Alonso dośrodkował z prawej strony, Polak uderzył głową z siedmiu metrów, ale obok bramki. Od tego momentu Barcelona zaczęła ponownie z większą dynamiką atakować. Gospodarze mieli na połowie rywala więcej miejsca, w końcu aktywniejszy był Lewandowski. Brakowało jednak uderzeń.

Wiele zmieniło się w 71. minucie. Wówczas w polu karnym Alonso złapał za koszulkę Joselu. Z każdym momentem coraz słabszy sędzia Mateu Lahoz Antonio bez wahania podyktował rzut karny, jak najbardziej słuszny. Wojnę nerwów wygrał Joselu, który uderzył w środek bramki.

W kolejnych minutach na boisko zrobiło się nerwowo, głównie za sprawą sędziego, który się pogubił. Arbiter pokazywał kartki na lewo i prawo. W 78. minucie z boiska wyleciał Alba, który musiał coś powiedzieć sędziemu. Po chwili siły wyrównały się. Czerwoną kartkę, jak najbardziej zasłużenie, otrzymał Vinicius Souza i początkowo także Leandro Cabrera, który kopnął w głowę upadającego Lewandowskiego. Po analizie VAR arbiter zmienił swoją decyzję i obrońca pozostał na boisku.

Grając dziesięciu na dziesięciu Barcelona zaatakowała. W 87. minucie strzał głową Christensena kapitalnie obronił Fernandez. Bramkarz chwilę później okazał się lepszy w sytuacji sam na sam z Lewandowskim.

Do końca na boisku było nerwowo, Antonio Mateu Lahoz wciąż szalał z kartkami, a na boisku, przy dość dużym chaosie, nic istotnego już się nie wydarzyło. Niespodziewanie na pierwszy plan derbów Barcelony wysunął się ich arbiter. Gospodarze po potyczce mogą czuć ogromny niedosyt i złość przede wszystkim na samych siebie.

FC Barcelona - Espanyol Barcelona 1:1 (1:0)
1:0 - Marcos Alonso 7'
1:1 - Joselu (k.) 73'

Składy:

FC Barcelona: Marc-Andre Ter Stegen - Sergi Roberto (83' Jules Kounde), Andreas Christensen, Marcos Alonso, Jordi Alba - Pedri, Frenkie De Jong (82' Alex Balde), Gavi (52' Sergio Busquets) - Raphinha (62' Ousmane Dembele), Ansu Fati (62' Ferran Torres), Robert Lewandowski.

Espanyol Barcelona: Alvaro Fernandez - Oscar Gil (90' Ruben Saez), Leandro Cabrera, Fernando Calero (57' Edu Exposito), Sergi Gomez, Brian Olivan (90' Alex Vidal) - Nico Melamed (57' Javi Puado), Sergi Darder, Vinicius Souza - Martin Braithwaite (86' Simo), Joselu.

Żółte kartki: Gavi, Fati, Alba, Torres, Pedri, Raphinha (Barcelona) oraz Cabrera, Olivan, Calero, Souza, Exposito, Puado (Espanyol).

Czerwone kartki: Alba (Barcelona) /za dwie żółte, 78'/ oraz Souza (Espanyol) /za dwie żółte, 80'/.

Sędzia: Antonio Mateu Lahoz.

[multitable table=1497 timetable=10738]Tabela/terminarz[/multitable]

Czytaj także:
Sevilla wciąż bez przełamania. Nadzieja Cadizu
La Liga znowu gra. Beniaminek uratował remis po dwóch rzutach karnych

Źródło artykułu: WP SportoweFakty