[b]
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Przed mistrzostwami świata dużo mówiono o prawach człowieka w Katarze. Jednak to na nic się zdało, bo na finał MŚ przybył chociażby prezydent Francji Emmanuel Macron, który spędzał czas w towarzystwie emira tego kraju.
[/b]
Mieszko Rajkiewicz, ekspert Instytutu Nowej Europy: Wszystkie kontrowersje, które były ochoczo wspominane na Zachodzie, nie były intensywnie wspominane w trakcie turnieju. A jak była jakaś dyskusja, to tylko na Zachodzie. I nie miało to wpływu na wizyty głów państw z całego świata. Nie było żadnego bojkotu, bo Katar jest zbyt ważny. Jakakolwiek reprezentacja by nie grała w finale, to głowa tego kraju z pewnością przyjechałaby na mecz.
Europa nie może sobie pozwolić na bojkot Kataru, chociażby przez sytuację z surowcami, która pogorszyła się po napaści Rosji na Ukrainę (czytaj więcej o rywalizacji o surowce).
Wszelkie lata przygotowań i inwestycji zwrócą się za kilka, kilkanaście lat. W czasie miesiąca podpisano kilka ważnych umów na czele z dostawami gazu na 15 lat do Niemiec. Oni już w marcu chcieli podpisać taką umowę z Katarczykami i udało się dopiero w trakcie mundialu. Węgrzy nie grali w turnieju, ale politycy byli obecni i walczyli o dostawy skroplonego gazu. Dla Europy Katar jest kluczowym w przyszłości dostawcą gazu. My Polacy wiemy, jak istotny jest Katar w tej kwestii.
O ile obecność głów państw raczej nie dziwi, to na finał przyjechał najbogatszy człowiek świata i właściciel Twittera Elon Musk. Jaki był cel jego wizyty?
Elon Musk był na trybunach z Jaredem Kushenerem - zięciem Donalda Trumpa. To poszukiwanie rynku inwestycyjnego. Bliski Wschód jest dla niego bardzo istotny. Byli tam również przedstawiciele Arabii Saudyjskiej. To jeden z głównych biznesowych partnerów USA. Musk wiedział, że na trybunach będą przedstawiciele różnych ministerstw i członkowie rządów, nie tylko Kataru, ale też Kuwejtu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich itd. To nie poszukiwanie rozwiązania dla przyszłości Twittera, lecz potencjalnych inwestycji. To dla niego naturalny ruch.
Nie był jednak osamotniony. Generalnie sam finał to wielkie wydarzenie także na trybunach. Do Kataru przyjechały gwiazdy sportu jak np. Novak Djoković czy Usain Bolt, gwiazdy showbiznesu czy też biznesmeni z całego świata.
ZOBACZ WIDEO: Zagraniczna prasa komentuje występ Marciniaka. "To frustracja"
Czy Katar pójdzie drogą Libii, która wspierała konkretnego kandydata - Nicolasa Sarkozy'ego w wyborach prezydenckich we Francji i zaangażuje się w kampanię republikanów i samego Trumpa? A może żyją bardziej zasadą biznes to biznes i nie mają takich ambicji?
Katarczycy niezależnie od tego, kto sprawuje władzę, są jednym z głównych partnerów dla USA. Na pierwszy mecz reprezentacji USA przyjechał sekretarz stanu USA Antony Blinken (trzecia osoba w państwie - przyp. red.). Toczyły się rozmowy nie tylko biznesowe, lecz też w sprawie bezpieczeństwa nuklearnego oraz na temat Palestyny i Izraela. W kontekście Kataru nie ma więc mowy o wspieraniu konkretnych kandydatów w wyborach prezydenckich w USA.
Arabia Saudyjska jest jednym z kluczowych partnerów USA, ale od czasu prezydentury Joe Bidena te relacje się ochłodziły. Z kolei rządy Donalda Trumpa były bardzo owocne dla tych dwóch krajów. Jared Kushner był łącznikiem pomiędzy różnymi start-upami, a inwestorami z Arabii Saudyjskiej. Bliski Wschód trzyma relacje zarówno z republikanami, jak i demokratami.
Podczas ceremonii dekoracji Messiemu nałożono tradycyjną arabską szatę - biszt. To pokazanie dominacji czy po prostu zwyczajne zaprezentowanie kultury kraju?
Nie przypominam sobie w historii sportu momentu, w którym zwycięzca byłby ubierany w regionalny strój. Nie doszukiwałbym się w tym geście manifestacji politycznej. Dla nich ważne było, że obrazek, jak Messi ubrany w tę szatę podnosi Puchar Świata, który zostanie w pamięci ludzi na wieki, rozszedł się po świecie. Z naszej perspektywy Argentyńczyków i Zachodu, było to niesmaczne, bo sam Messi nie wiedział, co się dzieje.
Dla Katarczyków jednak to symboliczny gest zwieńczający 12 lat. Piłkarz z PSG - drużyny, której właścicielami są Katarczycy - wygrał mistrzostwo świata. To był emocjonujący turniej. Katarczycy będą to wykorzystywać, ale nie w kontekście dominacji, lecz podniesienia znaczenia w regionie. Katar tym mundialem wszedł do ekstraklasy mocarstw polityczno-gospodarczych. W opinii wielu muzułmanów jest najważniejszym krajem arabskim.
Chociaż gdyby Hugo Lloris - kapitan reprezentacji Francji - podnosił ten Puchar, to nie wiem, czy by doszło do takiej sceny.
Dlaczego?
Hugo Lloris to nie Messi. Tym gestem Katarczycy nie chcieliby naruszać świetnych relacji z Francją. W tym kraju podobny gest mógłby zostać bardzo źle odebrany. Katarczycy świetnie czytają grę dyplomatyczną. Wartość zdjęcia Francuza byłaby zdecydowanie mniejsza.
Czy ten mundial okazał się na tyle dużym sukcesem, że pozostałe kraje arabskie, w tym głównie Arabia Saudyjska, będą częściej angażować się w sport?
Katar wiele rzeczy wygrał przed mundialem, w trakcie turnieju odbył wiele ważnych spotkań. Wznowienie ze zdwojoną siła sprawy Palestyny było jednym z takich ważnych tematów. Parę elementów organizacyjnych też wyszło na plus. Brak alkoholu na stadionach tak naprawdę poprawił wizerunek turnieju. To był problem z perspektywy sponsora, ale został na pewno rozwiązany.
Bliskość stadionów też była pozytywnym aspektem, mimo problemów z dotarciem na stadion. Nagromadzenie wielu kibiców na niewielkim obszarze powoduje, że cały kraj żył tymi mistrzostwami, jak igrzyskami, które odbywają się w jednym mieście. W przypadku poprzednich mistrzostw w Rosji trudno było o taką atmosferę w wielu miastach np. w Kaliningradzie.
Katar pokazał, że jest zdolny do zorganizowania imprezy masowej. Arabia Saudyjska już idzie tą drogą. Działacze już komunikowali, że będą się starać o MŚ w 2030 roku, choć w trakcie samych mistrzostw sam kraj podkreślił, że to nie jest jeszcze oficjalna kandydatura. Odnośnie tego turnieju nic nie jest pewne, lecz nie ulega wątpliwości, że Saudyjczycy będą chcieli zorganizować swój mundial, a także igrzyska.
Ten mundial świadczy też o sile jedności arabskiej. Nie tylko w sprawie Palestyny, ale wszyscy od Pakistanu do Maroka kibicowali Lwom Atlasu na dalszym etapie mistrzostw świata.
W Europie to nie do pomyślenia, by wiele krajów kibicowało jednej drużynie na końcowym etapie turnieju. To pokazuje ogromną siłę Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu. Mimo wielu problemów politycznych piłka nożna udowodniła, że potrafi jednoczyć. Ilość eksponowanych elementów kultury muzułmańskiej była ogromna i wspaniała dla Arabów. Z naszej perspektywy to trudne do zrozumienia.
Piłka nożna jest tam religią jak w Argentynie i Brazylii. To, że nie są na poziomie czołowych reprezentacji Europy, nie ma żadnego znaczenia. Zachód zdał sobie sprawę, z jak głębokim potencjałem ma do czynienia. Konsumowanie efektów MŚ to będą lata, ale już w najbliższych miesiącach będziemy świadkami nowych otwarć w relacjach między państwami arabskimi. Jeśli te kraje będą współpracować, to Unia Europejska za kilkadziesiąt lat może nie być organizacją międzynarodową z największym gospodarczym i politycznym potencjałem na świecie.
FIFA w przypadku poprzednich mistrzostw świata narzucała gospodarzom wiele rozwiązań. W Katarze była bezsilna. Zakaz wnoszenia tęczowych flag czy picia piwa na stadionach pokazał, że organizacja bardzo łatwo ustąpiła.
To gra na przyszłość. Działacze FIFA wiedzą, że to nie jest ostatnia impreza w tej części świata. Dawali sobie dyktować warunki, bo wiedzą, że tam wrócą. Klubowe Mistrzostwa Świata w zestawie 32 drużyn, młodzieżowe MŚ czy także mistrzostwa świata kobiet, co byłoby ewenementem, biorąc pod uwagę uwarunkowania społeczne - takie imprezy mogą się tam wkrótce odbywać.
Ważni są także sponsorzy. Sponsorów w zachodniego kręgu kulturowego nie było zbyt wielu. Pojawili się Chińczycy, Hindusi, firmy katarskie. Poza Adidasem, Visą, Coca-Colą, McDonald's czy Budweiserem nie było zbyt wiele zachodnich koncernów. To pokazuje, jak ważna jest Azja i Wschód globu dla FIFA.
Czytaj więcej:
Ojciec Szczęsnego uderza w Michniewicza. "Jedna wielka kpina"