Decyzja ws. selekcjonera. Tak Cezary Kulesza wybiera trenerów

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Cezary Kulesza
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Cezary Kulesza

Wiele wskazuje na to, że Czesław Michniewicz z końcem roku przestanie być selekcjonerem reprezentacji Polski. Na co zwraca uwagę u trenerów obecny prezes PZPN-u?

Czesław Michniewicz zdołał awansować z reprezentacją Polski na Mistrzostwa Świata 2022, a tam po raz pierwszy od 1986 roku doprowadził drużynę do fazy pucharowej mundialu. Dobre wyniki zostały jednak przysłonięte rozczarowującym stylem gry i zawirowaniami pozasportowymi, przez które jego przyszłość jest sporą niewiadomą.

52-latek ma kontrakt z PZPN-em ważny do końca grudnia, a prezes Cezary Kulesza po turnieju w Katarze nie zdecydował się skorzystać z klauzuli umożliwiającej automatyczne przedłużenie. Mimo to cały czas nie podjął ostatecznej decyzji na temat przyszłości selekcjonera, choć zapowiedział już jej przybliżoną datę.

Jak informowaliśmy na WP SportoweFakty, w czwartek 22 grudnia ma dojść do spotkania Michniewicza z najważniejszymi osobami PZPN i najprawdopodobniej tam wszystko oficjalnie się wyjaśni. To oznacza, że już wkrótce możemy spodziewać się komunikatu w tej sprawie. W przypadku decyzji o zmianie selekcjonera nie ma się jednak co łudzić, że niebawem poznamy nazwisko wybrańca Kuleszy.

ZOBACZ WIDEO: Szymon Marciniak w świetnym humorze. Tak rozśmieszał dziennikarzy

Kulesza lubi sprawdzać i zaskakiwać

Przed rokiem po "ucieczce" z reprezentacji Polski Paulo Sousy Kulesza nie spieszył się z ogłoszeniem nowego selekcjonera. Mimo zbliżających się meczów barażowych o awans do MŚ, sondowanie kandydatów trwało ponad miesiąc, a w mediach przewinęło się kilka większych nazwisk niż ostatecznie wybrany Michniewicz.

Kto śledzi działania Kuleszy od dłuższego czasu ten wie, że nie jest to zaskakujący schemat w jego przypadku. W trakcie prezesury w Jagiellonii Białystok poszukiwania trenerów wyglądały podobnie, gdy tylko czas na to pozwalał. Co ciekawe nieraz było tak, że koniec końców stawiano na szkoleniowca z niekoniecznie najbardziej imponującym CV. Tak było chociażby z zatrudnieniem Ireneusza Mamrota kosztem Ljubosława Penewa czy Iwajło Petewa zamiast Svena-Gorana Erikssona.

Warto zauważyć, że w tej chwili prezes PZPN-u wydaje się mieć komfort czasu przed decyzją o tym, kto będzie prowadził reprezentację Polski w najbliższej przyszłości. Eliminacje Euro 2024 zaczną się dopiero pod koniec marca, a na dodatek na plus działa dość szczęśliwe losowanie dla naszej drużyny i tym samym znacznie mniejsza presja niż przed rokiem. Ewentualne zakończenie współpracy z Michniewiczem przyniesie nam więc zapewne długie oczekiwanie.

Język ma nie być problemem 

Jeśli, tak jak niemal wszystko obecnie wskazuje, Kulesza zdecyduje się na zatrudnienie nowego selekcjonera, to najbardziej prawdopodobna wydaje się opcja zagraniczna. Giełda potencjalnych nazwisk kandydatów już ruszyła, a z każdym dniem będzie się zapewne jeszcze powiększać.

Tutaj po raz kolejny można wrócić do sytuacji z przeszłości 60-latka w Jagiellonii, w której podczas poszukiwań trenerów preferowano kandydatów rodzimych oraz tych z Europy Wschodniej ze względu na brak bariery językowej. W przypadku reprezentacji Polski również plotkowano o czymś podobnym, ale... - To absurd. Nigdy takiego kryterium nie było i obecnie również go nie ma - zdementował sam zainteresowany w wywiadzie udzielonym portalowi interia.pl.

Rozmowy Kuleszy z Fabio Cannavaro rok temu pokazały, że język, jakim posługują się kandydaci na selekcjonera, rzeczywiście nie jest raczej ujęty w wymaganiach. W Białymstoku w negocjacjach z potencjalnymi trenerami ważny był też aspekt rozwoju drużyny i młodych piłkarzy, lecz obecnie trudno wyrokować, czy będzie to brane pod uwagę. Klub i reprezentacja są bowiem zupełnie inaczej prowadzone pod tymi względami.

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty