Spotkanie z 23 listopada było pierwszym reprezentacji. Startowały one w katarskim mundialu i ostrożnie podzieliły się punktami. Chorwacja przeważała w posiadaniu piłki, ale tak samo jak Maroko, było ją stać na tylko dwa strzały celne. W grupie miały przed sobą jeszcze mecze z Belgią i z Kanadą, w których wywalczyły awans. Afrykańska drużyna wyszła z pierwszego miejsca, a europejska z drugiego.
Chorwacja eliminowała w późniejszych rundach Japonię i Brazylię. Z tymi przeciwnikami rozprawiła się w konkursach rzutów karnych. Na Argentynę nie wystarczyło już ani energii w ataku, ani dyscypliny w obronie. Półfinał zakończył się dotkliwą porażką podopiecznych Zlatko Dalicia 0:3.
- Maroko przypomina mi naszą drużynę z 2018 roku. Nikt nie spodziewał się po nim takiego występu, ale niesione emocjami dotarło aż do meczu o trzecie miejsce. Z każdym pojedynkiem w mundialu było lepsze, dlatego czeka nas wielkie wyzwanie. Maroko pokazuje jedność i nikogo się nie boi - mówi selekcjoner Dalić na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nagranie Lewandowskiego hitem sieci. Kapitan nie próżnuje
We wspomnianym mundialu w 2018 roku Chorwacja została wicemistrzem świata. Po uzyskaniu niepodległości stanęła na podium już po raz drugi. W 1998 roku drużyna z Bałkanów wygrała 2:1 z Holandią w meczu o trzecie miejsce dzięki strzałom Roberta Prosineckiego i Davora Sukera.
Od 1978 roku nie było brązowego medalisty mistrzostw świata spoza Europy. Szansę na przerwanie tej serii ma Maroko, czyli pierwszy przedstawiciel Afryki w najlepszej czwórce. Do wygrania w sobotę są dwa miliony dolarów, ale Marokańczycy przede wszystkim mają do spełnienia wielkie marzenie. W drodze na podium selekcjonerowi Walidowi Regraguiemu nie brakuje trudności. Urazy mięśniowe dotknęły Nayefa Aguerda, Romaina Saissa i Noussaira Mazraouiego.
Maroko walczyło dzielnie w półfinale z Francją, ale poniosło porażkę 0:2. Tym samym Trójkolorowi poskromili Lwy Atlasu, co wcześniej nie udało się Chorwatom, Belgom, Hiszpanom czy Portugalczykom. Drużyna Regraguiego miała o dobę mniej na przygotowanie się do meczu o trzecie miejsce.
- Porażka z Francją nie przekreśla wszystkiego, co zrobiliśmy wcześniej - mówi selekcjoner Maroka. - Daliśmy z siebie wszystko i to jest najważniejsze. Grając z tak silnym zespołem jak Francja, płaci się za najmniejszy błąd. Zmarnowaliśmy pierwszy fragment meczu. Po przerwie było dużo lepiej, ale drugi gol przeciwnika "zabił" nas.
Ze względu na ostrożne nastawienie obu drużyn, w kilku wcześniejszych meczach, w internecie pojawił się mem. Na nim Chorwaci i Marokańczycy stawiają piłkę na środku boiska, kładą się na nim i czekają na konkurs rzutów karnych. Kibice liczą jednak na atrakcyjne widowisko, a w 8 z 11 wcześniejszych małych finałów mundiali oba zespoły strzeliły minimum jednego gola.
Sobota (17 grudnia) w Mistrzostwach Świata 2022:
Czytaj także: Wzburzenie na konferencji Brazylijczyków. Zobacz, co się stało
Czytaj także: Były reprezentant apeluje do Lewandowskiego. "Chcę zobaczyć kapitana, nawet pod palmą z wakacji"