To był kluczowy moment meczu Meksyk - Polska (0:0) na mistrzostwach świata 2022. W 58. minucie Robert Lewandowski podszedł do wywalczonego przez siebie rzutu karnego. Niestety. Guillermo Ochoa, bramkarzy rywali, wyczuł jego strzał i odbił piłkę.
"Przepraszam i dziękuję za wszystkie słowa wsparcia. Walczymy dalej o awans" - napisał Lewandowski po meczu w mediach społecznościowych.
W sieci oprócz słów wsparcia nie zabrakło również negatywnych komentarzy. I na nie uwagę zwrócił Mariusz Pudzianowski, który na Instagramie umieścił specjalne nagranie skierowane do "Lewego".
- Tak sobie czytam w internecie wywody... - rozpoczął. - Wiem co to znaczy być zawodowcem i co u Roberta siedzi w głowie. Sam parę razy takie babole robiłem jak przychodzi presja, a cała Polska patrzy - dodał.
"Pudzian" przypomniał 2006 rok i mistrzostwa świata strongmanów, kiedy zawalił swoją "mocną konkurencję", która finalnie kosztowała go tytuł. Mowa o konkurencji z dźwiganiem kul.
ZOBACZ WIDEO: Zatrważająca statystyka Polaków. "Przynajmniej w czymś jesteśmy jedyni"
- Wiedziałem, że jestem w tym bardzo dobry. Ale właśnie ta presja sprawia, że czasami ciśnienia człowiek nie trzymał, co nie powinno się zdarzać zawodowcom, ale jesteśmy tylko ludźmi - przyznał.
- Fajnie z perspektywy fotela "oh karnego nie strzelił". Nie, nie, nie... Ktoś, kto zajmuje się zawodowo sportem wie, co to znaczy presja - stwierdził.
Pudzianowski przyznał wprost, że nie zazdrości Lewandowskiemu całej sytuacji. Wie, ile to dla niego znaczy. - Robert, nie zazdroszczę ci tej presji, bo wiem co tam u ciebie w tej głowie było. Wszystkie myśli, wszystko w danym momencie ci się przewija. Strzelę, nie strzelę - zwrócił się bezpośrednio do naszego kapitana.
- Krytykować każdy potrafi, ale nie zazdroszczę ci tej sytuacji, bo wiem co to znaczy presja otoczenia. Jesteś ambitnym chłopem, sportowcem. Chcesz wszystko do perfekcji. Ja też tak czasami chce. Staram się tak robić, ale jest to nie lada wyczyn - kontynuował.
- Robert, głowa do góry! Jedziemy dalej. Taki jest zawodowy sport, nie zawsze się wygrywa - zakończył.
"Lewy" swoją kolejną szansę na pierwszego gola na mistrzostwach świata będzie miał w sobotę, 26 listopada, kiedy to Biało-Czerwoni zagrają z Arabią Saudyjską (godz. 14:00), czyli sensacyjnym liderem "polskiej grupy". Saudyjczycy pokonali Argentynę 2:1.
Zobacz także:
"Nasza gra jest beznadziejna". Słynny trener wściekły po meczu Polski
Michniewicz podciął Polsce skrzydła. "To się nie zmieni"