To był debiut marzeń. Nicola Zalewski pierwszy występ w seniorskiej drużynie AS Romy zaliczył w maju 2021 roku. Wszedł na murawę na ostatni kwadrans półfinałowego meczu Ligi Europy przeciwko Manchesterowi United.
Na tablicy wyników widniał rezultat 2:2, choć tak naprawdę kwestia awansu była już przesądzona, bowiem pierwsze starcie na Old Trafford "Czerwone Diabły" wygrały 6:2. Mimo to rzymianie walczyli o zwycięstwo do samego końca.
Los chciał, że po wejściu na boisku to właśnie 19-letni Polak odegra kluczową rolę przy zwycięskiej bramce dla "Giallorossich". W 83. minucie spotkania popisał się eleganckim uderzeniem z woleja, a futbolówka po odbiciu od Alexa Tellesa znalazła drogę do bramki.
ZOBACZ WIDEO: Michał Pazdan chwali Wojciecha Szczęsnego. "Życie mu oddało"
- Wiedziałem, że muszę dodać coś od siebie. Trener prosił mnie o ciężką pracę. Dałem z siebie wszystko - powiedział po swoim debiucie Zalewski. Włoskie media od razu zaczęły wróżyć Polakowi wielką przyszłość.
Wsparcie ze strony ojca
Urodził się we włoskim miasteczku Tivoli. Jego ojciec kilkanaście lat wcześniej wyemigrował do Italii, chcąc uniknąć poboru do wojska, w którym służyłby komunistom. Początkowo Krzysztof mieszkał wraz z synem we wsi Poli. Młody Nicola szlifował swoje umiejętności w lokalnej drużynie juniorskiej, gdzie został dostrzeżony przez skauta AS Romy.
- Tata był fanem Interu Mediolan, kiedy byłem mały, dlatego ja też kibicowałem tej drużynie. Wielka pasja dla Romy zaczęła się w momencie, gdy trafiłem do klubu - przyznał w rozmowie z TVP Sport Nicola.
Początki Zalewskiego w Romie nie były łatwe pod względem logistycznym, ponieważ chłopiec mieszkał poza Rzymem. - Przez pięć lat codziennie dowoziłem syna na treningi 60 kilometrów w jedną stronę. Zostawiałem syna pod bramą ośrodka treningowego i czekałem w furgonie. W zimę, bez ogrzewania. Czasem wstyd było nawet wysiadać z auta, bo jeździłem prosto z pracy, piachem ubrudzony - wspominał ojciec piłkarza w rozmowie z WP SportoweFakty.
Krzysztof Zalewski pracował fizycznie przy remontach i nie miał zawrotnej pensji. Koszt paliwa i opłaty za autostrady mocno dawały się we znaki rodzinnemu budżetowi. Wsparcie finansowe Zalewskim zapewniła babcia Nicoli, która mieszkała w Polsce. - Mama stwierdziła: "My w kraju dobrze stoimy. Sprzedamy lasy po dziadku i będzie dla was" - opowiadał tata piłkarza.
Wiara w umiejętności syna pozwoliła stopniowo piąć się po kolejnych szczeblach klubowej akademii. Roma zadbała i o młodego piłkarza, i o jego ojca, u którego pojawiły się poważne problemy ze zdrowiem. Krzysztof chorował na cukrzycę, a także miał problemy ze wzrokiem.
Tata Nicoli zmarł we wrześniu 2021 roku. Zaledwie kilkanaście dni wcześniej jego syn zadebiutował w dorosłej reprezentacji Polski. Pan Krzysztof wzruszony śledził spotkanie z wysokości trybun.
Debiut w reprezentacji
- Dostałem dużo propozycji od reprezentacji Włoch, ale to Polska uwierzyła we mnie jako pierwsza. Mam rodziców Polaków i sam czuje się Polakiem w stu procentach. Nigdy nie pomyślałem, aby to zmienić - przyznał w rozmowie z TVP Sport Nicola.
Zalewski rozegrał ponad 20 spotkań w juiorskich reprezentacjach Polski i kadrze młodzieżowej. Z drużyną U-20 wystąpił nawet na mistrzostwach świata 2019 w Polsce. Nicola pierwszy raz został powołany na zgrupowanie dorosłej reprezentacji w 2021 roku na mecze el. MŚ 2022. Gracz Romy 2 września znalazł się na ławce rezerwowych w starciu z Albanią, natomiast trzy dni później rozegrał pierwszy mecz w drużynie narodowej przeciwko San Marino.
Paulo Sousa wpuścił Zalewskiego na plac boju w 66. minucie. Chwilę przed końcem spotkania Nicola zaliczył asystę przy trafieniu Adama Buksy. - Bardzo się cieszę. Debiut udany. Pierwsze dni zawsze są nieco nieśmiałe, ale wszyscy dobrze mnie przyjęli - przyznał w pomeczowym wywiadzie.
Pewniak u Mourinho
Zalewski rozegrał swój pierwszy mecz w Romie, jeszcze gdy szkoleniowcem klubu był Paulo Fonseca. Portugalczyka na stanowisku niedługo później zastąpił jego rodak, Jose Mourinho. Zmiana trener nie zaszkodziła jednak sytuacji Polaka w ekipie ze stolicy Italii. Po paru miesiącach w klubie "The Special One" zaczął odważnie stawiać na Zalewskiego, a ten odwdzięczał mu się za to zaufanie solidną grą.
Nawet w chwili, kiedy włoskie media po jednym z przegranych meczów Romy zaczęły krytykować piłkarza za słabą grę w defensywie, Mourinho wciąż trzymał jego stronę. W kolejnym spotkaniu przeciwko Lazio Zalewski ponownie wyszedł w pierwszym składzie i spisał się znakomicie. - Jest młody. Ostatnio miał pewne trudności, ale rzymska prasa zabiła wtedy chłopca. Gdybym bym g*****nym trenerem, który przejmuje się opinią mediów, to dzieciak by więcej nie zagrał - bronił swojego podopiecznego Portugalczyk.
W sezonie 2021/2022 rozegrał w barwach AS Romy 24 spotkania, w których udało mu się zaliczyć dwie asysty. Polak pomógł "Giallorossim" wygrać Ligę Konferencji Europy, co było pierwszym europejskim trofeum w historii tego klubu.
Złoty chłopiec
Boiskowe osiągnięcia Nicoli nie przeszły bez echa, a jego forma i progres, który zaliczył na przestrzeni ostatniego roku zostały wzięte pod uwagę w plebiscycie Golden Boy 2022. Polak znalazł się w ścisłym gronie 20 piłkarzy młodego pokolenia nominowanych do tej nagrody. Ostatecznie statuetka trafiła jednak w ręce Gaviego z FC Barcelony.
Zalewski został natomiast doceniony w innej kategorii. Polak zdobył największą ilość głosów od internautów i sięgnął po nagrodę Golden Boy Web, wyprzedzając takich piłkarzy jak Eduardo Camavinga (Real Madryt) czy Antonio Silva (Benfica Lizbona). Piłkarz Romy uzyskał w tym plebiscycie aż 49% głosów.
Nicola Zalewski to bez wątpienia przyszłość polskiej kadry i europejskiego futbolu, choć jeszcze nie jest jasne, czy w przyszłości będzie on występował na wahadle, czy zostanie przesunięty na boisku nieco wyżej.
W meczu z Meksykiem Czesław Michniewicz zdjął go już w przerwie, a przeciwko Arabii Saudyjskiej młody rzymianin nie zagrał. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że jest prawdziwym diamentem w szeregach Biało-Czerwonych.
Hubert Stępień, dziennikarz WP SportoweFakty