Dla FIFA najważniejsze, że stadiony w Katarze powstały na czas. Śmierć tysięcy robotników nie ma większego znaczenia, kwestie moralne się tam nie liczą - mówi Wirtualnej Polsce Ken Bensinger, autor książki "Czerwona kartka".
Reporter śledczy współpracujący z "The Wall Street Journal" i "The New York Times" odsłania kulisy brudnej walki o prawo organizacji MŚ 2018 i MŚ 2022. - Katar i Rosja mieli najgorsze kandydatury.
W 2020 roku amerykański prokurator federalny skierował do sądu akt oskarżenia, twierdząc, że wielu członków komitetu FIFA zostało przekupionych. - To frustrujące i niezrozumiałe, że musieliśmy tyle czekać - mówi Bensinger.
- W Rosji Putin zaprosił do loży skompromitowanego Blattera. A dzień po finale MŚ wręczył Trumpowi piłkę. Pokazał Ameryce i FIFA środkowy palec.
Dariusz Faron, WP SportoweFakty: Jak to możliwe, że mistrzostwa świata odbędą się w malutkim kraju bez piłkarskich tradycji, w którym panują zabójcze temperatury?
Ken Bensinger, amerykański dziennikarz śledczy, autor książki "Czerwona kartka": Ludzie zadają sobie to pytanie od 2010 roku, kiedy przyznano organizację mundialu Rosji (2018) i Katarowi (2022). To było najsłynniejsze głosowanie w historii FIFA. Wciąż nie znamy odpowiedzi na wszystkie pytania, ale wiele się już dowiedzieliśmy. Spośród wszystkich ofert kandydatów starających się o zorganizowanie mundialu propozycja Kataru była najgorsza. A drugą najgorszą mogła "pochwalić się"... Rosja. Rosjanie mieli fatalnie przygotowaną prezentację, zacinającą się, ze źle dobranymi zdjęciami. To było wielkie zaskoczenie, że wybrano właśnie te dwa kraje. Kandydatura Kataru była fatalna z wielu względów: wysokich temperatur, braku sportowej infrastruktury czy - nie licząc Dohy - braku dużych miast, które mogłyby ugościć kibiców.
W jaki sposób Katarczycy wygrali wyścig o MŚ?
Dziś już wiemy, że wykorzystali wszelkie wpływy i podjęli szereg działań, by ściągnąć do siebie MŚ. Chodzi między innymi o wręczanie łapówek. Opłacano ludzi, którzy zasiadali w Komitecie Wykonawczym FIFA. W 2020 Departament Sprawiedliwości USA stwierdził, że łapówki otrzymali oficjele z Ameryki Południowej: Nicolas Leoz z Paragwaju, Ricardo Teixeira z Brazylii i Julio Grondona z Argentyny. Każdy z nich miał otrzymać przynamniej milion dolarów.
Były prezydent FIFA Sepp Blatter powiedział kiedyś, że Katar nigdy nie dostałby MŚ, gdyby nie ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Wyjaśnijmy, o co chodzi.
Sarkozy zaprosił Michela Platiniego na kolację z Katarczykami, by na niego wpłynąć. Oczywiście teoretycznie jako szef UEFA Platini był niezależny. W praktyce prezydent kraju wywierał na niego nacisk, bowiem negocjował z Katarem sprzedaż samolotów wojskowych, na stole leżały ogromne pieniądze. Już wcześniej Katar kupił PSG, ulubioną drużynę Sarkozy'ego, i uruchomił kanał beIN Sports, który nabył prawa do ligi francuskiej. Pierwotnie Platini chciał postawić na USA, bardzo lubi nasz kraj i często go odwiedza. To, że zagłosował na Katar, jest w całej układance wymowne. Oczywiście mistrzostwa odbędą się na Półwyspie Arabskim pierwszy raz w historii, więc można mówić o popularyzacji futbolu. Ale to na pewno nie wystarcza do uargumentowania zwycięstwa Kataru. Sami Katarczycy patrzą nie tylko na mundial. Traktują cały futbol jako narzędzie, które pozwala im poprawiać na świecie swój wizerunek. Wspomniany zakup PSG, wykupienie reklamy na koszulkach Barcelony... Mundial jest najważniejszym punktem planu, ale nie jedynym. Gdyby Katar nie dostał prawa do organizacji MŚ, i tak pompowałby w piłkę nożną ogromne pieniądze. To część strategii.
W książce "Operacja mundial" Remigiusz Półtorak i Krzysztof Kawa piszą o umowie FIFA z katarskim gigantem telewizyjnym Al-Dżazirą. Za 300 mln kupiono prawa do transmisji meczów MŚ 2018 i MŚ 2012. Umowa miała jednak zawierać bonus – 100 mln dolarów, gdyby turniej organizował Katar.
Tak, to kolejny przykład pokazujący, jak działał mechanizm. Myślę jednak, że perspektywa Katarczyków jest następująca: przecież powielamy tylko działania, które podejmowali przed nami inni organizatorzy mistrzostw. Jak wspomniałeś, akurat takie ustalenia nie są nielegalne. To samo robili Niemcy, RPA itd., więc dlaczego Katar ma działać inaczej? Zaznaczam, że pokazuję tylko ich perspektywę.
Twoja "Czerwona kartka" to przerażająca książka. Piszesz, że jeśli chodzi o wybór organizatora, praktycznie żadne mistrzostwa nie były czyste.
Cofając się do 1968 roku, a może i wcześniej, przy organizacji każdego mundialu mieliśmy do czynienia z większą bądź mniejszą korupcją. Bardzo dziwne rzeczy działy się przy wyborze Meksyku, Niemiec, a nawet Francji w 1998 roku. I można wymieniać tak długo. Być może gdyby w 2022 roku mistrzostwa zorganizowano w USA, więcej pieniędzy trafiłoby do skarbca FIFA, ale to nie ma znaczenia – po zwycięstwie Kataru więcej pieniędzy trafiło bezpośrednio do kieszeni działaczy. W 2026 będziemy mieli mundial w USA, Kanadzie i Meksyku, pierwszy raz zagra w nim 48 drużyn. Bo większy turniej to więcej pieniędzy. I spadek jakości, ale to dla FIFA drugorzędna sprawa.
USA, jak wspomniałeś, walczyły z Katarem o organizację MŚ 2018. Jak w kraju przyjęto porażkę?
Piłka nożna, jak wiesz, nie jest tu sportem numer jeden. Większą popularnością cieszą się futbol amerykański, koszykówka, baseball czy hokej na lodzie. Kiedy Katar wygrał głosowanie z USA, pamiętam, że nie było to nawet na okładkach gazet, musiałeś przejść do sekcji sportowych.
Powiedziałeś już o akcie oskarżenia skierowanym w 2020 roku przez amerykańską prokuraturę, która zebrała dowody na korupcję przy wyborze Kataru. Jak to możliwe, że musieliśmy czekać tyle czasu?
Też zadaję sobie to pytanie. Przez lata nie stawiano żadnych zarzutów, co wywołało frustrację, chyba nie tylko u mnie. W 2017 rozpoczęło się śledztwo, które trwało sześć tygodni. Wtedy więcej zajmowano się Katarem niż Rosją, mimo że "za chwilę" miały się odbyć u Putina mistrzostwa świata. Nie przedstawiono wtedy jednoznacznych dowodów. Obecnie trwa kolejne dochodzenie w FIFA, ale zakończy się najwcześniej w styczniu 2023 roku, a więc już po mistrzostwach. Ktoś może stwierdzić, że prokuratorzy trochę się boją zadzierać z bardzo bogatym, silnym krajem i dlatego przez lata nie chcieli tego dotykać. Jak już powiedziałem, to frustrujące.
Kiedy Sepp Blatter pierwszy raz zaczął mówić na kongresie w Sydney o możliwości zorganizowania MŚ w Katarze, podobno potraktowano to jako żart.
Po czasie nie był zadowolony ze zwycięstwa Kataru. Wystarczy spojrzeć na minę Blattera, gdy podczas ogłoszenia gospodarza MŚ wyciąga karteczkę z napisem "Katar". Ówczesny prezydent FIFA był w tym wyścigu stronnikiem Stanów Zjednoczonych, o czym otwarcie powiedział. Wiem, że Blatter bardzo często mija się z prawdą, ale myślę, że tym razem nie kłamał. To był też jeden z nielicznych przypadków, kiedy nie mógł do końca kontrolować, co zrobią pozostali działacze FIFA. Blatter pamiętał, że mundial z 1994 roku w USA okazał się dla FIFA największym finansowym sukcesem, wszystko poszło idealnie. Oczywiście nie chodziło tylko o to. Za katarską kandydaturą stał inny wpływowy działacz, Mohammed bin Hammam, stary przyjaciel Blattera, który potem stał się jego największym rywalem w wyborach prezydenckich. Szwajcar wiedział, że jeśli Katar wygra, Bin Hammam stanie się zbyt potężny.
Jaką rolę odegrał Bin Hammam w zwycięstwie Katarczyków?
Istnieje teoria, w myśl której płacił łapówki działaczom FIFA, by wybrali Katar. Nie ma na to jednoznacznych dowodów. Myślę, że korumpował ludzi, by otrzymać jak najwięcej głosów w wyścigu o fotel prezydenta FIFA, a pieniądze dotyczące bezpośrednio wyboru organizatora mundialu szły innymi kanałami.
W wywiadzie dla magazynu "Kopalnia" stwierdziłeś, że Blatter to doskonały polityk.
Tak. Miałem okazję kilka razy się z nim spotkać. Jest niesamowicie charyzmatyczny. Nie kieruje się sentymentami czy emocjami, woli chłodną głowę i zimną kalkulację. Nie ma problemu z usuwaniem z tej gry ludzi, którzy według niego stają się groźni albo niepotrzebni. Nazwałem go świetnym politykiem, bo jego działanie cechowała skuteczność. Skłóca ze sobą innych i sam czerpie korzyści. Żaden inny działacz nie miał bezpośrednio pod sobą dwustu ludzi, którzy myśleliby tylko, jak wbić mu nóż w plecy. A Blatter potrafił przetrwać w takich warunkach.
To, że według różnych organizacji w Katarze łamane są prawa człowieka, a podczas budowy stadionów miały zginąć tysiące ludzi, nie ma dla FIFA znaczenia?
Nie sądzę. FIFA to organizacja, która w żadnym stopniu nie kieruje się moralnością. Nie chcą krzywdzić ludzi, ale jednocześnie guzik ich obchodzi, że ci ludzie są krzywdzeni przez innych, np. w kraju organizatora mundialu. Z perspektywy FIFA lepiej byłoby, gdyby nikt nie ginął podczas budowy stadionów, ale najważniejsze było dla nich, by te stadiony powstały. Czasem grzeszysz od poniedziałku do soboty, a w niedzielę ksiądz daje ci rozgrzeszenie. Na to samo liczy FIFA. Działacze traktują mistrzostwa jako moment oczyszczenia. Każdy kocha mundial i będzie go oglądał. Nawet ci, którzy na co dzień nie przepadają za piłką nożną. Możemy się wkurzać na FIFA, psioczyć na Katar, a mimo to będziemy się ekscytować turniejem. Tak to działa.
Porozmawiajmy jeszcze o mundialu 2018 i Rosji.
Pod pewnymi względami była jeszcze bardziej bezpośrednia niż Katar. Zgłaszała się do członków Komitetu Wykonawczego, nie bawiła się w takie akcje jak np. z Sarkozym. Rosjanie zapłacili 5 milionów dolarów Jackowi Warnerowi, ówczesnemu wiceprezydentowi FIFA i członkowi Komitetu Wykonawczego. Zaoferowali milion dolarów Rafaelowi Salguero z Gwatemali. Działacz się zgodził, ale powiedział, że przyjmie pieniądze dopiero po głosowaniu. Oddał głos na Rosję, po czym nie doczekał się zapłaty. Rosjanie korumpowali więc ludzi z FIFA, a w niektórych przypadkach potem ich jeszcze oszukiwali. Wiemy, że dwóch działaczy - Michel Platini i Belg Michel D’Hooghe - dostało od nich bardzo drogie obrazy. Potem ten drugi tłumaczył w mediach, że obraz i tak jest bardzo brzydki. Cóż, dziwna reakcja. Idźmy dalej: Amerykanin Chuck Blazer poleciał do Moskwy, gdzie przywitano go jak księcia. Spędził sporo czasu z Władimirem Putinem.
Początkowo Putin nie angażował się w walkę o mistrzostwa świata. Potem zmienił perspektywę. Dlaczego?
Wcześniej wygrał wyścig o igrzyska, co trochę przypomina casus Kataru. Dla zimowych igrzysk olimpijskich Soczi było przecież fatalną lokalizacją. Rosjanie mogli wybrać inne miejsce, w wielu regionach jest więcej śniegu i odpowiedniejsze temperatury do przeprowadzenia takiej imprezy. Chcieli jednak pokazać, że niemożliwe nie istnieje. Sport, tak jak dla Katarczyków, był dla Putina narzędziem do kreowania wizerunku potężnej Rosji. Po igrzyskach zaczął marzyć o mundialu. Putin oddał sprawy w ręce swoich zaufanych ludzi, Romana Abramowicza i Aliszera Usmanowa. Na ostatniej prostej walki o mundial mocno włączają się głowy państw. Barack Obama dzwonił do Seppa Blattera, podobnie jak David Cameron. A Putin przed wyborem gospodarza MŚ 2018 nie zadzwonił do szefa FIFA. Dlaczego? Bo wiedział, że i tak wygra.
Rosja zorganizowała mundial cztery lata po ataku na Ukrainę. FIFA to nie przeszkadzało.
Nie. Podobnie jak to, że już przed mundialem organy miały dowody na korupcję ze strony Rosji. Cóż, jak widać, czasem międzynarodowa polityka ma większe znaczenie niż sprawiedliwość. Myślę, że część śledczych i działaczy bała się Rosji. A co zrobił Putin? Podczas MŚ zaprosił do loży skorumpowanego Blattera, który był już wykluczony ze struktur. To było jak środkowy palec pokazany Ameryce i FIFA. Dzień po finale mundialu Putin spotkał się w Helsinkach z Donaldem Trumpem i... wręczył mu piłkę. Triumfował. A Trump nie bardzo wiedział, co się dzieje. Mam nadzieję, że po kolejnym ataku na Ukrainę to się zmieni, ale wcześniej Putin nigdy nie ponosił konsekwencji swoich czynów.
Wielu postrzega FIFA jako organizację skompromitowaną. Jest dla niej jakaś nadzieja?
Trudne pytanie. Federacja wprowadza pewne zmiany, ale większość z nich – podobnie jak wspomniana kampania dotycząca rasizmu – to wyłącznie działania wizerunkowe. Nie sądzę, że FIFA naprawdę chce się oczyścić. Nie chce być transparentna i otwarta. USA prowadzące dochodzenia odnośnie korupcji są niezależne, ale mniejsze kraje są w innej sytuacji. Nie jestem więc optymistą. Tym bardziej że Gianni Infantino to wierna kopia Blattera. Jemu nie zależy na naprawie FIFA. Od jakiegoś czasu mieszka w Katarze, jego dzieci chodzą do prywatnej szkoły opłacanej przez tamtejszy rząd. Zachowuje się, jak gdyby został zatrudniony przez Katar.
Jest według ciebie w FIFA ktoś, komu naprawdę zależy na futbolu?
Spotkałem tam wielu ludzi, którzy czują frustrację, kochają piłkę i chcieliby rzeczywistych zmian. Przed wyborami gospodarzy MŚ w 2010 roku mnóstwo osób wykonało bardzo ciężką pracę, jeżdżąc po świecie, przygotowując raporty. A potem decydenci z komitetu wysłali im sygnał: wasza robota poszła do kosza i tak niczego nie zmienicie. Tacy działacze zderzają się ze ścianą. Powątpiewam, czy coś tu się zmieni.
Będziesz oglądał mundial?
Oczywiście. Już o tym mówiłem - mimo korupcji sam turniej jest dla kibiców wielkim wydarzeniem i po prostu dobrą zabawą. Inna sprawa, że ze względu na różnice czasową dla mnie mecze będą rozgrywane w środku nocy. Nie wiem, czy wstanę na wszystkie mecze. W Polsce macie pod tym względem dużo łatwiej.