Wymiana "uprzejmości" pomiędzy Jerzym Dudkiem a Czesławem Michniewiczem trwa o kilku tygodni. Wszystko zaczęło się od byłego bramkarza Realu Madryt, który po słabych meczach reprezentacji Polski zażądał nawet zmiany selekcjonera i powrotu... Pauly Sousa.
Aktualny trener reprezentacji Polski odniósł się do jego słów. Opowiedział też historię związaną z byłym kadrowiczem.
- Przed meczem z Holandią na PGE Narodowym przyjechał do hotelu Kuba Kwiatkowski, nasz rzecznik, i mówi: "Słuchaj, masz tutaj prezent od Jurka Dudka, bo ktoś w Omedze zauważył, że nosisz ich zegarek i Jurek jako twarz tej firmy dał ci prezent" - mówił w programie "Dwa Fotele" na kanale meczyki.pl.
Michniewicza zabolały słowa Jerzego Dudka. - Mówię: "Stary, to po co dajesz te prezenty i udajesz przyjaciela? Ja od ciebie nic nie potrzebuję - ani rad, ani niczego innego od ciebie. Daj mi święty spokój" - podsumował trener Biało-Czerwonych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: usłyszał, że jedzie na mundial. I się zaczęło!
Teraz na odpowiedź zdecydował się sam Dudek, który przyznał, że Michniewiczowi brakuje dystansu.
- Trener jest osobą kontrowersyjną, sam też przyczynił się do tego, co się dzieje. Podzielił środowisko zachowaniem po meczu barażowym ze Szwecją, gdy zaczepił kilku dziennikarzy. Rozpoczął tę wojenkę, więc nie może mieć teraz pretensji do nikogo, kto to kontynuuje. Szkoda, że nie spotkał się z Nawałką zanim został selekcjonerem, być może do tego wszystkiego by nie doszło. Od tego powinien zacząć, od budowania dystansu, bo zajął posadę, która jest ważna dla całej społeczności - podkreśla Dudek.
Do pierwszego meczu reprezentacji Polski na mistrzostwach świata pozostało tylko osiem dni. 22 listopada zagramy z Meksykiem.
Zobacz także:
Wielcy nieobecni. Tych gwiazd zabraknie na mundialu
Kosmiczny występ reprezentanta Polski przed mundialem