- Przyjechaliśmy do jaskini lwa. U siebie Warta jest niezwykle groźna. Osiąga dobre wyniki i strzela mnóstwo bramek. Do pewnego momentu to wszystko znajdowało potwierdzenie na boisku. Gospodarze szybko zdobyli gola, wykorzystali fakt, że źle weszliśmy w mecz i zmusili nas do zmiany sposobu gry. Dość szybko udało nam się jednak pozbierać. Zaczęliśmy stwarzać sytuacje i jeszcze przed przerwą doprowadziliśmy do remisu. W drugiej połowie było nam nieco trudniej, gdyż atakowaliśmy pod wiatr. Muszę przyznać, że pomogła nam czerwona kartka dla Błażeja Jankowskiego. Dzięki drugiej bramce i zwycięstwu odrobiliśmy straty, które ponieśliśmy w poprzednim meczu z ŁKS. W moim odczuciu o to jedno trafienie byliśmy od Warty lepsi - powiedział opiekun Portowców, Piotr Mandrysz.
Jak sobotnie zawody ocenił szkoleniowiec Zielonych? - Naprzeciw siebie stanęły dwie drużyny o podobnym potencjale. Początek był w naszym wykonaniu bardzo dobry. Po świetnym podaniu Tomasza Magdziarza Marcin Klatt strzelił ładnego gola. Później zdarzył nam się słabszy fragment gry; popełniliśmy prosty błąd w defensywie i pozwoliliśmy gościom wyrównać. Ale przy wyniku remisowym znów odzyskaliśmy inicjatywę i dyktowaliśmy warunki aż do czerwonej kartki Błażeja Jankowskiego. Jego wykluczenie zmusiło mnie do przemeblowania obrony. W dodatku na lekkie urazy narzekali Marcin Wojciechowski i Marcin Klatt, dlatego musiałem ich zmienić. W końcówce Pogoń zdołała strzelić zwycięską bramkę, ale nie zgadzam się z opinią, że rywale byli od nas lepsi. Spotkanie miało wyrównany przebieg i uważam, że sprawiedliwy byłby rezultat remisowy - stwierdził Sławomir Najtkowski.
W sobotę szczecinianie przełamali swego rodzaju niemoc. Po raz pierwszy pod wodzą Piotra Mandrysza udało im się wygrać mecz, w którym jako pierwsi stracili gola. - Przyznam, że nie znałem tej statystyki. Wypada się cieszyć, że zespół pokazał charakter, zwłaszcza na tak trudnym terenie jak stadion Warty. Na przyszłość wolałbym jednak, żeby to moi zawodnicy otwierali wynik. To pozwoli uniknąć nerwowych momentów - dodał opiekun Portowców.
W ekipie z Poznania najbardziej niezadowolony mógł być Błażej Jankowski, który w 65. minucie otrzymał czerwoną kartkę. 29-letni defensor jest karany przez arbitrów niezwykle często, lecz tym razem sztab szkoleniowy nie miał do niego pretensji. - Wykluczenie to efekt sytuacji, w której Błażej się znalazł. Mimo żółtego kartonika na koncie, nie mógł kalkulować i musiał przerwać groźną akcję rywali. Nie jestem na niego zły. To dobry zawodnik, który wywalczył sobie miejsce w składzie solidną postawą w poprzednim spotkaniu z MKS Kluczbork - zaznaczył Najtkowski.