W Niemczech wielu kibiców Bayernu Monachium ma żal o to, że Robert Lewandowski zdecydował się odejść z Die Roten. Część nawet nie chce, by został zapamiętany jako legenda klubu, jaką niewątpliwie był. Wszystko to przez ciągnącą się miesiące sagę transferową, w której Polak próbował wymusić odejście. Udało mu się to, ale wcześniej w mediach pojawiło się dużo przecieków oczerniających napastnika.
Dwie dekady wcześniej w takiej samej sytuacji był Giovane Elber. Jak sam przyznaje miał oferty z Realu i Barcelony, ale Bawarczycy nie pozwolili mu wtedy odejść. Wcześniej wbrew swojej woli musiał opuścić VfB Stuttgart
- Nie chciałem tego robić. Ale oferta Bayernu była za bardzo kusząca dla Gerharda Mayer-Vorfeldera (ówczesny prezes klubu - przyp. red.) - opowiada w rozmowie ze sport1.de.
- To otworzyło moje oczy. Futbol częściowo to rynek niewolników. Kluby często robią z zawodnikami to, co im się podoba - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Polskie kluby zarobią na mundialu? "To duża kwota"
Dlatego dobrze rozumie polskiego napastnika, który po ośmiu latach spędzonych w Bawarii, zdecydował się zmienić otoczenie i odejść z Bayernu Monachium. Lewandowski ostatecznie wybrał ofertę FC Barcelony.
- To nie jest naganne zachowanie. Robert to czołowy napastnik, jak Haaland, Benzema czy Mbappe. Zawsze nadchodzi taki moment, kiedy jest czas na zmianę - ocenia Giovane Elber.
Czytaj więcej:
To wywróciłoby wszystko. Szef PSG rozmawiał z "Lewym"
Kandydat na prezydenta zaatakował gwiazdę PSG. "Boi się mnie"