Początek rywalizacji był zdecydowanie lepszy w wykonaniu Pasów. Ekipa spod Wawelu częściej utrzymywała się przy piłce i posiadała inicjatywę. Efekty nadeszły już w 10. minucie. Akcja nie wyglądała zbyt groźnie, lecz lubinianie kompletnie zaspali i dali się zaskoczyć w dość łatwy sposób. Po dośrodkowaniu Łukasza Derbicha z lewego skrzydła futbolówka leciała wolno, mimo to Costa Nhamoinesu zgubił krycie. Mariusz Sacha wybiegł zza jego pleców i precyzyjnym strzałem głową trafił do siatki.
Utrata gola podziałała na Miedziowych jak zimny prysznic. Ekipa Franciszka Smudy natychmiast ruszyła do ofensywy i zaczęła stwarzać zagrożenie pod bramką Marcina Cabaja. W 17. minucie sędzia Paweł Gil podjął niezwykle kontrowersyjną decyzję, nie dyktując rzutu karnego za ewidentne zagranie ręką Sławomira Szeligi.
Zagłębie powinno wyrównać po jednym ze stałych fragmentów gry, w których bardzo dobrymi dośrodkowaniami popisywał się Mateusz Bartczak. Po jego podaniach dwukrotnie głową uderzał Łukasz Jasiński. Za każdym razem pozycja była idealna, ale defensor przyjezdnych fatalnie pudłował.
W ostatnim kwadransie pierwszej połowy tempo nieco spadło i z boiska wiało nudą. W 32. minucie kąśliwy strzał z dystansu oddał wprawdzie Michał Goliński, lecz nie była to próba na tyle groźna, by zmusić Aleksandra Ptaka do kapitulacji.
Po przerwie szkoleniowiec Miedziowych desygnował do gry Przemysława Kocota i Roberta Kolendowicza. To nie oni jednak uczestniczyli w pierwszej dobrej akcji gości w drugiej części spotkania. W 54. minucie idealne podanie z lewej strony boiska wykonał Mouhamadou Traore i piłka dotarła do Dawida Plizgi. Ten, stojąc 10 metrów od bramki, miał mnóstwo miejsca i czasu, by spokojnie przymierzyć. Mimo to nieznacznie chybił celu. Już chwilę później niewykorzystana sytuacja mogła okazać się dla Zagłębia brzemienna w skutkach. Kapitalną szansę na podwyższenie prowadzenia miał bowiem Mateusz Klich. Młody pomocnik wpadł w pole karne, dość długo składał się do strzału, ale przymierzył fatalnie i nie trafił w bramkę.
Początek drugiej połowy nie był dobry w wykonaniu drużyny Oresta Lenczyka. Krakowianie atakowali rzadko i mieli spore kłopoty z powstrzymywaniem coraz aktywniejszych rywali. Efekt? Nadeszła 65. minuta i na tablicy wyników zrobiło się 1:1. Zagłębie modelowo rozegrało rzut rożny. Precyzyjnie zacentrował Mateusz Bartczak, a idealnie głową uderzył Traore. Futbolówka wpadła do siatki pomiędzy Cabajem a asekurującym słupek obrońcą Pasów.
Wraz z golem wyrównującym emocje w tym spotkaniu się skończyły. Ostatnie fragmenty to typowa ligowa mizeria - mnóstwo niedokładności, strzały z nieprzygotowanych pozycji i brak klarownych okazji bramkowych. Podział punktów nikogo nie krzywdzi, bowiem oba zespoły zaprezentowały podobny poziom gry.
W piątkowy wieczór Zagłębie zaliczyło drugi remis w obecnym sezonie. Cracovia jest zdecydowanie bardziej kompromisowa i wynik nierozstrzygnięty odnotowała już po raz piąty.
Cracovia Kraków - KGHM Zagłębie Lubin 1:1 (1:0)
1:0 - Mariusz Sacha 10'
1:1 - Traore 65'
Składy:
Cracovia Kraków: Cabaj - Sasin, Polczak, Wasiluk, Derbich, Mariusz Sacha (90' Kaszuba), Szeliga, Goliński, Moskała (77' Cebula), Klich (64' Kłus), Matusiak.
KGHM Zagłębie Lubin: Ptak - Kapias (46' Kocot), Jasiński, Łabędzki, Costa, Mateusz Bartczak, Hanzel, Ekwueme, Dariusz Jackiewicz (46' Kolendowicz), Plizga (90+2' Dinis), Traore.
Żółte kartki: Ekwueme, Dariusz Jackiewicz (KGHM Zagłębie).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 200.
Najlepszy piłkarz Cracovii: Łukasz Derbich.
Najlepszy piłkarz KGHM Zagłębia: Mateusz Bartczak.
Najlepszy piłkarz meczu: Mateusz Bartczak.