"Władze Bayernu mieli rację co do Lewandowskiego i gry drużyny. Barcelona na 99 procent odpada z Ligi Mistrzów, a Bawarczycy prowadzą w grupie i strzelają więcej goli" - głosi w piątek dziennik "Bild".
Czy opinia niemieckich dziennikarzy to efekt żalu po odejściu Lewandowskiego i w ich artykułach można wyczuć satysfakcję z problemów Barcelony? Z tym zupełnie nie zgadza się znany dziennikarz tej samej gazety, Tobias Altschaffl.
- Nie, to tak nie działa. Istotnie, od wielu tygodni w Niemczech toczy się dyskusja na temat pozycji środkowego napastnika, jednak nie ma ona już związku z osobą Lewandowskiego - przekonuje w rozmowie z WP SportoweFakty. Jego zdaniem takie zagrywki nie są na poziomie niemieckich dziennikarzy i ludzi związanych z Bayernem.
ZOBACZ WIDEO: Ciekawa teoria spiskowa. Bayern zemści się za Lewandowskiego?
Porażka Barcelony
Tylko cud może sprawić, by wiosną Robert Lewandowski strzelał gole dla Barcelony w Lidze Mistrzów. Tylko remis w rewanżowym meczu z Interem Mediolan (3:3) sprawił, że Duma Katalonii ma minimalne szanse na awans z grupy i najprawdopodobniej czeka ich gra w Lidze Europy.
Na pewno nie tego w momencie transferu do Blaugrany oczekiwał kapitan reprezentacji Polski, nie tak wyobrażali sobie to kibice. Sprowadzenie czołowego napastnika świata a także pojawienie się innych głośnych nazwisk (Raphinha, Jules Kounde) miało sprawić, że drużyna wróci do rywalizacji z najlepszymi w fazie pucharowej Champions League.
Lewandowski nie może mieć do siebie wielkich pretensji. We wtorek to jego dwa gole utrzymywały przy życiu Barcelonę, w pierwszych 12 spotkaniach w nowych barwach strzelił aż 14 goli. Złe wyniki jego zespołu w Lidze Mistrzów sprawiły jednak, że o Polaku jest głośno w niemieckich mediach.
Satysfakcja z problemów Lewandowskiego?
Jeszcze niedawno tamtejsi dziennikarze pomstowali na władze Bayernu Monachium. Remisy z Unionem Berlin i VfB Stuttgart, porażka z Augsburgiem przy jednocześnie fatalnej skuteczności ofensywnych graczy Bawarczyków były wodą na młyn dla stwierdzenia, że sprzedaż Lewandowskiego była po prostu błędna. Mający go zastąpić Sadio Mane był wręcz mieszany z błotem przez niemieckie media.
Ostatnie tygodnie zmieniły jednak wszystko. Zwycięstwo nad Barceloną (2:0) w drugiej kolejce fazy grupowej oraz tylko punkt Blaugrany w dwumeczu z Interem odwróciły narrację. Tym bardziej, że Bayern ma komplet punktów i w fazie grupowej jego piłkarze strzelili już 13 goli.
W piątek dziennik "Bild" przekonuje, że jednak władze Bayernu - prezes Oliver Kahn i dyrektor sportowy Hasan Salihamidzić miały rację pozwalając na transfer Lewandowskiego. Ich zdaniem ostatnie mecze obu drużyn są ostatecznym dowodem, że nie ma znaczenia kto strzela gole.
"Robert Lewandowski na 99 proc. odpadł z Ligi Mistrzów z Barceloną. I to w tej samej grupie, w której Bayern zakwalifikował się do 1/8 finału, grając bez dziewiątki. W dodatku klub z Monachium strzelił o pięć bramek więcej niż drużyna Lewandowskiego. To pokazuje, że nie ma znaczenia, kto strzela gole" - czytamy (WIĘCEJ TUTAJ).
"Wyniki w Lidze Mistrzów dowodzą, że sprzedający Lewandowskiego Oliver Kahn i Hasan Salihamidzić mieli rację, a Uli Hoeness się mylił. Wynik w tej dyskusji to 1:0 dla obecnego zarządu w starciu z honorowym prezesem. Strategia bez dziewiątki jeszcze nie zawiodła!" - przekonują Niemcy.
Przypomnijmy, że jeszcze kilka dni temu były prezes Bayernu Uli Hoeness zmienił zdanie w temacie Polaka i ocenił, że drużynie brakuje typowego środkowego napastnika. - W tym momencie nie mamy kogoś takiego - żałował.
Wspomniany na wstępie Tobias Altschaffl zapewnia, że w Monachium wszyscy życzą Lewandowskiemu dobrze.
"Niemcy tak nie robią"
Altschaffl nie ma wątpliwości, że kibice Bayernu dobrze życzą reprezentantowi Polski i nie mają wobec niego zadry z powodu odejścia. Jego zdaniem było to widać podczas niedawnego meczu w Lidze Mistrzów, gdy Lewandowski został bardzo gorąco przywitany przez fanów na Allianz Arena.
- To nie jest nasz poziom, nie czerpiemy radości z problemów Barcelony i Lewandowskiego w Champions League. Myślę, że kibice też nie czują z tego satysfakcji. Teraz dyskusja w Niemczech poszła w kierunku tego, czy Bawarczycy potrzebują typowego środkowego napastnika. Nie ma to związku z sytuacją Lewandowskiego.
Nasz rozmówca podkreśla, że gra Polaka i wyniki Barcelony nie będą miały wpływu na ostateczną ocenę decyzji klubu, który zdecydował się na jego sprzedaż.
- Oczywiście ludzie śledzą to jak "Lewy" radzi sobie w nowym klubie. Jego nazwisko wciąż się pojawia, jednak moim zdaniem decyzja o jego sprzedaży była dobra, niezależnie od tego ile będzie strzelał goli dla Barcelony. On chciał odejść, Bayern zarobił dobre pieniądze (około 50 mln euro). To było jedyne dobre wyjście - zapewnia.
Bez Złotej Piłki?
Ostatni sezon w Bayernie Lewandowski okrasił strzeleniem rekordowej liczby goli we wszystkich rozgrywkach. Polski napastnik trafiał do siatki aż 50 razy, aż 13 razy w Lidze Mistrzów. Został też po raz kolejny królem strzelców Bundesligi. Tymczasem już w poniedziałek odbędzie się gala Złotej Piłki magazynu "France Football".
A według nowych zasad przy oddawaniu głosów dziennikarze mają kierować się osiągnięciami indywidualnymi piłkarzy oraz tylko postawą w sezonie 2021/2022. Czy to zwiększa szanse Lewandowskiego?
Nie ma wątpliwości, że największym rywalem Polaka jest Karim Benzema, który ma za sobą życiowy sezon w Realu Madryt. Tobias Altschaffl większe szanse daje właśnie reprezentantowi Francji.
- Robertowi będzie bardzo ciężko o zwycięstwo w tym roku. Jeśli mam zgadywać, to nagroda trafi w ręce Karima Benzemy, ale to tylko przypuszczenie - podsumowuje.
Hit Real Madryt - FC Barcelona w niedzielę o 16:15. Transmisja w Eleven Sports, dostępnym także w WP Pilot.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty