Tottenham pokazuje moc w Lidze Mistrzów. Marsylia wyprzedza Sporting Lizbona

PAP/EPA / ANDY RAIN / Na zdjęciu: radość piłkarzy Tottenhamu Hotspur
PAP/EPA / ANDY RAIN / Na zdjęciu: radość piłkarzy Tottenhamu Hotspur

Tottenham Hotspur w czwartej kolejce Ligi Mistrzów ograł na własnym stadionie Eintracht Frankfurt (3:2) i wyszedł na prowadzenie w grupie D. Po zwycięstwie nad Sportingiem Lizbona na drugim miejscu plasuje się Olympique Marsylia.

Tottenham Hotspur czekał w Lidze Mistrzów na taki mecz, w którym pokaże swoją formę z boisk Premier League. W poprzedniej kolejce bowiem jedynie bezbramkowo zremisował na wyjeździe z Eintrachtem Frankfurt.

Na własnym stadionie cel był prosty i było nim zwycięstwo. Rywal nie był jednak łatwy, bo był nim niemiecki Eintracht Frankfurt, który do LM zakwalifikował się po zwycięstwie w Lidze Europy. Przed startem spotkania sytuacja w tabeli obu zespołów była identyczna. Jedno zwycięstwo, remis i porażka.

Lepiej w ten pojedynek weszli piłkarze gości. Eintracht już w 14 minucie meczu wyszedł na prowadzenie za sprawą Kamady. W tej sytuacji sprawdziło się jednak stare polskie porzekadło, mówiące o dobrych złego początkach.

ZOBACZ WIDEO: Znamy grupę el. EURO 2024, cele na MŚ w Katarze - gorące dni reprezentacji | Z Pierwszej Piłki #21

Sześć minut później bowiem było już 1:1. Swojego pierwszego gola strzelił Heung-Min Son po asyście Harry'ego Kane'a. Anglik osiem minut później podszedł do piłki ustawionej na 11 metrze i pokonał bramkarza, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie.

Kolejne osiem minut później na tablicy wyników widniał już rezultat 3:1. Swoją drugą bramkę tego wieczoru zdobył Koreańczyk. Nie był to jednak ostatni gol, jaki zobaczyli kibice na trybunach w Londynie. Drugie trafienie dla Eintrachtu w 87 minucie zapisał Aidou i ustalił wynik na stanie 3:2.

W tym samym czasie równie dużo działo się także w Lizbonie. Tam przy wsparciu własnych kibiców o punkty starał się walczyć Sporting z Marsylią. W pierwszym meczu tych drużyn było 4:1 dla zespołu z Francji.

Podobnie, jak w poprzednim starciu obu ekip Sporting również nie dokończył meczu w pełnym składzie. Już w 19 minucie drugą żółtą kartkę obejrzał Ricardo Esgaio. Nie ma wątpliwości, że to pomogło gościom w końcowym triumfie. Za ten faul podyktowany został także rzut karny, którego na gola zamienił Matteo Guendouzi.

10 minut później było już 2:0 dla ekipy Igora Tudora. Na listę strzelców wpisał się Alexis Sanchez. Chilijczyk tym samym ustalił wynik meczu. Marsylia awansowała na drugie miejsce w tabeli.

Tottenham Hotspur - Eintracht Frankfurt 3:2 (3:1) 
0:1 Kamada 14'
1:1 Son 20'
2:1 Kane 28'
3:1 Son 36' 
3:2 Aidou 87'
Sporting Lizbona - Olympique Marsylia 0:2 (0:2) 
0:1 Guendouzi 20' 
0:2 Sanches 30'

Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol

Źródło artykułu: