W ostatnich dniach lutego Rosja brutalnie zaatakowała Ukrainę. Od tamtego czasu ciągle jesteśmy świadkami walk na froncie. W szczególności problemy ma centralna oraz wschodnia część kraju. W ostatnich tygodniach zaczęły napływać coraz to lepsze informacje dotyczącego tego, że Ukraińcy zaczęli robić skuteczną kontrofensywę. Ciągłe walki oznaczają, że liczba ofiar nieustannie rośnie.
W szczerej rozmowie z TVP Sport o sytuacji Ukraińców opowiadał Taras Romanczuk. Były reprezentant Polski opowiadał o sytuacji swojej rodziny, która na początku wojny do niego przyjechała, a niedawno wróciła do ojczyzny.
Polak ukraińskiego pochodzenia w szczególności boi się tego, co niedługo może się wydarzyć. Jego zdaniem najbliższe miesiące mogą być wyjątkowo ciężkie.
- Czasami mierzymy się w Polsce z różnymi problemami codzienności. Jak się okazuje, to drobiazgi. Problemy są na Ukrainie. Tam toczy się regularna wojna. Cieszmy się z tego, co tu mamy, cieszmy się ze spokoju. Zaczyna się zima, a wschód Ukrainy nie ma prądu, nie ma ciepła, nie wiem, jak to będzie... - mówił Taras Romanczuk.
Kapitan Jagiellonii Białystok w szczególności obawia się tego, iż eskalacja konfliktu dopiero przed nami. Jego zdaniem referenda, która są przeprowadzona na wschodzie Ukrainy mają jeden cel.
- Chcą mieć pretekst do użycia broni nuklearnej. Putin groził, że jeśli po dołączeniu tych terytoriów do Rosji, wojska ukraińskie będą próbowały odbić okupowane tereny, to użyje broni atomowej. Boimy się tego. Nie wiadomo czego spodziewać się po zachowaniu Putina - podsumował polski piłkarz.
Pomocnik w wywiadzie dziękował Polakom za ich pomoc Ukraińcom. Przypomnijmy, że Polska jest krajem, który przyjął największą liczbę uchodźców. Co więcej, nasz kraj aktywnie wspiera ukraińskie wojska, poprzez dostawy sprzętu, w walce z najeźdźcą.
Zobacz także: Legia poważnie osłabiona w Poznaniu
Zobacz także: Drugi Polak w FC Barcelonie?