Dopiero w końcówce meczu Ruchu Chorzów z Sandecją Nowy Sącz piłkarze gospodarze wyszli na prowadzenie. Po wygranej 2:1 Niebiescy umocnili się na pozycji lidera Fortuna I ligi.
Po spotkaniu opiekun gospodarzy Jarosław Skrobacz przyznał, że w potyczce niewiele go zaskoczyło. - Mecz wyglądał dla nas tak, jak się spodziewaliśmy. Sandecja z nowym trenerem była drużyną waleczną. Taki styl gry wpajają swoim graczom czescy szkoleniowcy. Rywale swoje problemy, wszystkie mecze grają na wyjazdach. Tak się ułożyło, że my byliśmy faworytem. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Straciliśmy gola po rzucie karnym, rywale nie pozwalali nam na zbyt wiele. W 2. połowie udało nam się zagrać nieszablonowo i przede wszystkim dynamiczniej. Pojawiły się błędy rywala, które wykorzystaliśmy - ocenił potyczkę na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Ruchu Chorzów.
Trener nie chciał szerzej odnosić się do słabszej postawy arbitra meczu. - Każdy gwizdek sędziego nas spowalniał, stąd irytacja na trybunach. Uwagi możemy mieć przede wszystkim do siebie - krótko uciął Skrobacz.
Pretensje do swoich podopiecznych za 2. połowę miał szkoleniowiec Sandecji Stanislav Varga. - W pierwszej połowie zagraliśmy dobry mecz. Prowadziliśmy, ale po przerwie nie graliśmy tego, czego oczekiwałem. Mieliśmy grać piłki za obrońców, tego nie było. Muszę pogratulować rywalom, to dobry zespół - powiedział trener drużyny z Nowego Sącza.
ZOBACZ WIDEO: Kto zawiódł w kadrze? Jemu mówimy "nie"
Czytaj także:
Gorąco po meczu Lecha z Legią
Oddany gol i dwa rzuty karne w meczu Jagiellonii z Koroną