- Jedyny klub, który nie ma pieniędzy, ale kupuje każdego zawodnika, jakiego chce. Nie wiem jak. To trochę dziwne, trochę szalone - wypalił wściekły Julian Nagelsmann w rozmowie z "Bildem", gdy na jaw wyszło, że Bayern Monachium i FC Barcelona dogadały się ws. transferu Roberta Lewandowskiego.
Wcześniej Uli Hoeness, były prezydent Bayernu, ironizował na temat Dumy Katalonii. - Słyszałem, że Barcelona chce mieć Lewandowskiego, ale przecież pół roku temu miała 1,3 mld euro długu. W Niemczech byłaby już bankrutem. Trzeba by zapytać, czy przypadkiem ktoś tam w Katalonii nie zwariował - powiedział w rozmowie ze stacją RTL.
Hoeness powtarzał też wielokrotnie, że Lewandowski nie odejdzie z Bayernu i wypełni kontakt. Niemiec był przekonany, że utrze nosa Polakowi. Jak doskonale wiemy - Lewandowski gra dzisiaj dla Barcelony, a Hoeness... pieje z zachwytu, że Bayern zrobił kapitalny interes.
ZOBACZ WIDEO: Bramkarz nawet się nie ruszył! Zrobił to jak akrobata
Swoją opinię dorzucił także Juergen Klopp, który raczej nie zwykł źle mówić o innych klubach czy piłkarzach. Tym razem w rozmowie z "Bildem" wyraził zdumienie działaniami Barcelony.
- Nie rozumiem. Z różnych powodów. Po pierwsze nie jestem ekspertem finansowym. Po drugie, jeśli mówisz mi, że nie mam pieniędzy, to ich wtedy nie wydaję. Moje karty kredytowe zostały pocięte dwa razy, na szczęście wiele lat temu - przyznał.
Tylko angielskie kluby wydały więcej
Spektakularne okienko transferowe w wykonaniu Barcelony zakończyło się wydaniem ponad 150 mln euro na nowych piłkarzy. Ale to tylko sumy odstępnego. Do tego dochodzą jeszcze premie za złożenie podpisu pod kontraktem i inne koszty, o których nigdy nie dowiemy się.
Jeśli jednak wziąć pod uwagę tylko jeden czynnik - sumę odstępnego - to jedynie kluby z Anglii przeznaczyły na nowych piłkarzy więcej pieniędzy. To jednak nie może dziwić. Od wielu lat tak jest, ponieważ Anglicy dysponują dużo większymi budżetami transferowymi i stać ich, żeby wydawać krocie na nowych zawodników.
Sęk w tym, że Barcelony... nie stać było na nowych piłkarzy. Przecież jeszcze rok temu z klubu musiał odejść Lionel Messi, ponieważ Duma Katalonii nie mogła zarejestrować jego nowego kontraktu. Przez wiele tygodni trwała walka Barcelony o rejestrację Lewandowskiego czy Raphinii. Jules Kounde kupiony z Sevilli początkowo nie był zarejestrowany, ponieważ Barcelona nie potrafiła znaleźć sposobu na dopięcie budżetu.
Barcelona uruchomiła kilka dźwigni finansowych, a co to dokładnie jest, tłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty Rafał Lebiedziński, były dziennikarz Canal+Sport, który doskonale orientuje się w hiszpańskiej piłce.
- Prawa telewizyjne sprzedane zostały na 25 lat, a są zdecydowanie najbardziej lukratywne dla klubu. Najwięcej można z nich zarobić i prawdopodobnie najbardziej wzrosną w najbliższym czasie, jeżeli Barcelona i La Liga dalej będą na topie - powiedział Lebiedziński.
- To oczywiście jest ubierane w słowo dźwignia (z hiszp. palanca), to nie jest nic innego, jak sprzedaż majątku Barcelony. Wiadomo, że "Blaugrana" nie jest klubem prywatnym, nie jest spółką sportową, nie ma okropnie bogatego właściciela. Nie może zrobić kapitalizacji, żeby dorzucić nagle 150-200 mln euro i z tego pokryć dziurę budżetową, bo należy do socios (grupa kibiców, którzy są członkami klubu). Aby wzmocnić drużynę musieli sprzedać aktywa - zakończył (więcej TUTAJ).
Wydatki transferowe (za transfermarkt.de):
Klub | Wydatki transferowe (w euro) |
---|---|
Chelsea | 281,99 mln |
Man Utd | 238,02 mln |
West Ham United | 182 mln |
Tottenham Hotspur | 169,90 mln |
Nottingham Forest | 161,95 mln |
FC Barcelona | 153 mln |
Paris Saint-Germain | 147,5 mln |
Manchester City | 139,5 mln |
Bayern Monachium | 137,5 mln |
Ogromne roszady
FC Barcelona zmieniła się nie do poznania, a Xavi dostał niemal wszystkich piłkarzy, o których prosił. Nie udało się ściągnąć jedynie Cesara Azpilicuety oraz Bernardo Silvy. Trzeba było zapłacić za Lewandowskiego, Raphinhę oraz Kounde. Franck Kessie oraz Andreas Christensen przyszli za darmo.
Sporo się działo ostatniego dnia okienka transferowego, gdy sprzedano do Chelsea Pierre-Emericka Aubameyanga, wypożyczono Sergino Desta oraz rozwiązano kontrakt z Martinem Braithwaitem. W zamian ściągnięto za darmo Hectora Bellerina oraz Marcosa Alonso, zabezpieczając w ten sposób obie strony defensywy.
Dzisiaj FC Barcelona jest silna właściwie na każdej pozycji. Do tej pory boki obrony były bolączką, ale i tutaj przyszli nowi piłkarze. Tylko Joan Laporta wie dokładnie, w jaki sposób Barcelona znalazła pieniądze na nowych zawodników.
Teraz wszystko w rękach drużyny, która jest skazana na sukces. Trzeba zacząć zarabiać na wygrywaniu, bo kolejnych dźwigni finansowych już nie będzie. Kolejna okazja na zwycięstwo już w sobotę. FC Barcelona zagra na wyjeździe z Sevillą (godz. 21).
Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)