Wyrachowana Warta wygrała w Kielcach. Plan Ojrzyńskiego zmieniony po kilkunastu minutach

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński

Korona Kielce przegrała 0:1 z Wartą Poznań w meczu kończącym 5. kolejkę PKO Ekstraklasy. W tym spotkaniu Leszek Ojrzyński musiał szybko zmienić plan, natomiast Dawid Szulczek mógł skorzystać z prezentów rywala.

Piłkarze Warty Poznań wygrali w Kielcach. - Na pewno spotkanie zaczęło układać się po naszej myśli - były to czerwona kartka i rzut karny, który wykorzystaliśmy. Z przebiegu spotkania powinniśmy zarządzać tym lepiej. Wdarł się w nasze poczynania paraliż. Korona nie miała nic do stracenia i dobrze funkcjonowała - powiedział Dawid Szulczek na pomeczowej konferencji prasowej.

- Doping kibiców sprawił, że miałem wrażenie gry w wyrównanych składach. Najważniejsze są punkty. Co z tego, że graliśmy dobrze z Rakowem i z Pogonią, jak przegrywaliśmy minimalnie. Teraz graliśmy gorzej, ale wygraliśmy. Z beniaminkami wygrywamy, z zespołami z którymi miało być ciężko przegraliśmy i jest tak, jak być powinno - dodał trener Warty.

Plan Leszka Ojrzyńskiego na poniedziałkowe spotkanie szybko musiał zostać skorygowany. - To nie był dla nas dobry mecz. Graliśmy o sześć punktów, a przegraliśmy. Każda zaliczka punktowa pozwala lepiej pracować w tygodniu. Sami sobie utrudniliśmy zadanie, bo w 12. minucie nieodpowiedzialne zachowanie jednego z zawodników spowodowało czerwoną kartkę. Utrudniliśmy sobie grę w tym meczu wiedząc, że Warta jest bardzo dobrze ustawiona w defensywie i może nas kontrować - ocenił trener Korony.

ZOBACZ WIDEO: Ale wpadka Barcelony! I to znów z Lewandowskim

- Na dodatek strzał w rękę i wykorzystany rzut karny. Goniliśmy w meczu, przeprowadzaliśmy zmiany, ale nadziewaliśmy się na kontry i było dużo akcji ratunkowych. Wiedzieliśmy, że nie udało się strzelić gola, ale mało brakowało. Większość statystyk było na naszą korzyść, ale najważniejsze są punkty. Mogliśmy powalczyć nawet w dziesięciu, ale momentami brakowało doświadczenia i wyrachowania, a Warta kradła czas. Przy każdym faulu trwało to około minuty. Kibice nas nieśli, ale przy stykowych sytuacjach nie było to kontynuowane. Chłopaki walczyli, starali się i trzeba też wyciągnąć z tego pozytywy. Sami utrudniliśmy sobie życie, ale pracujemy dalej - zaznaczył Ojrzyński.

Korona po porażce się jednak nie poddaje. - My tylko 12 minut wytrwaliśmy w jedenastu i musieliśmy zmienić nasz plan. Nie mieliśmy też lewego obrońcy Corrala, który boryka się z kontuzją. Jak gonisz wynik i jesteś w takiej sytuacji, to nie zawsze ci wychodzi. Teraz jedziemy do lidera i tyle w temacie - podsumował trener kieleckiej drużyny.

Czytaj także: 
Brutalny faul w PKO Ekstraklasie 
Van den Brom rozgoryczony

Komentarze (0)