Gwiazda Williana w ostatnich miesiącach nieco przyblakła. 34-letni skrzydłowy, który za swoich najlepszych czasów błyszczał w Chelsea, bez większego powodzenia grał w lidze brazylijskiej. Trafił do Corinthians Sao Paulo - klubu, z którego piętnaście lat temu wyruszył na podbój Europy.
70-krotny reprezentant Brazylii nie stał się jednak ulubieńcem kibiców. Wręcz przeciwnie, fani krytykowali go po każdym gorszym meczu, często przekraczając wszelkie granice. Już w czerwcu informowaliśmy, że piłkarz i jego rodzina otrzymywali groźby śmierci, a sprawą zajęła się brazylijska policja. Nie był to odosobniony przypadek.
- Zawsze, gdy Corinthians przegrywało, a ja nie grałem dobrze, moja rodzina otrzymywała groźby i obelgi w mediach społecznościowych - moja żona, moje dzieci, a ostatnio zaczęli również atakować mojego ojca i moją siostrę - powiedział Willian w rozmowie z Globo Esporte.
ZOBACZ WIDEO: Gol marzenie! Tylko zobacz, skąd oddał strzał
34-latek w zaistniałej sytuacji nie widział innego wyjścia niż rozwiązanie kontraktu. Nie jest już zawodnikiem Corinthians.
- Jesteśmy smutni, że nie mamy go już więcej, a także dlatego, że nie poszło tak, jak oczekiwaliśmy. Musimy jednak zatrzymać tutaj tych, którzy są szczęśliwi - powiedział prezydent klubu cytowany przez BBC.
Angielskie media donoszą, że Brazylijczyk wróci do Europy i gry w Premier League. Łączą go z Fulham. To byłby już trzeci londyński klub Williana. Wcześniej skrzydłowy występował w Chelsea i Arsenalu. Łącznie w Premier League rozegrał 258 spotkań.
Zobacz też:
Reprezentant Argentyny trafi do rewelacji Ligi Mistrzów