Piątek 5 sierpnia, sklep Barcelony, tuż przy stadionie Camp Nou, godzina 11:00. Tłumy ludzi w środku, z których większość ma tylko jeden cel. Znajduje się na najniższym piętrze, z boku.
To właśnie tam jest osobny dział, gdzie można personalizować koszulki graczy Barcelony. Za dodatkowe 15 euro zyskuje się numer i nazwisko ulubionego piłkarza.
Kilka ekranów pokazuje stan zamówień i nazwisko, które zostało zamówione do "wprasowania". Zdecydowana większość wyświetla "Lewandowski". Trudno to oszacować na gorąco, ale sprzedaż trykotów Lewego idzie tego dnia w setki, albo raczej tysiące.
Pomniki, które mogą onieśmielać
Widać, że kibice mają dla Lewandowskiego wielki szacunek nie tylko za umiejętności, ale też determinację jaką się wykazał, aby dołączyć do Barcelony. Z drugiej strony fani tego klubu są niezwykle wymagający. A jest tu do kogo równać.
ZOBACZ WIDEO: Zdradzamy szczegóły prezentacji "Lewego". Kiedy pierwszy gol dla Barcelony? - Z Pierwszej Piłki #14
Wystarczy rzucić okiem na pomniki wokół Camp Nou tych, którzy tworzyli wielkość Barcelony. Jak choćby Johana Cruyffa. O podobny pomnik Lewandowskiemu będzie tu trudno, ale wszyscy mają nadzieję, że i tak napisze w Katalonii piękną historię.
Wszystko dzieje się na oczach najbliższych
Pięknym obrazkiem jest też to, że wszystkiemu przyglądają się z bliska najbliżsi Roberta. Do Barcelony przyleciała jego mama, a także mama jego małżonki i grono najbliższych przyjaciół. A że Barcelona jest bardzo gościnna, to w trakcie prezentacji prezes klubu, Joan Laporta, bardzo mocno wyściskał i wycałował mamę Roberta. Zresztą, najbliżsi Lewandowskiego mieli honorowe miejsca również w trakcie konferencji kapitana polskiej kadry.
Historyczny dzień dla Barcelony
- To historyczny dzień dla Barcelony - ekscytował się i na stadionie, i na spotkaniu z mediami prezes Laporta. - Dziś pokazaliśmy znów, że Barcelona to coś więcej niż klub. Dziękuję ci Robercie za twoje wysiłki, aby do nas dołączyć. Dziękuję agentowi Piniemu Zahaviemu, dyrektorowi sportowemu, trenerowi Xaviemu. Jesteś wyjątkowym piłkarzem, ale i charyzmatycznym człowiekiem. Od razu zyskałeś wielki respekt naszych kibiców. Jesteśmy szczęśliwi, że mamy cię tutaj - cieszył się Laporta.
Jeszcze może spokojnie spacerować
Lewandowski pokazał na Camp Nou, że wielkość klubu tylko go motywuje. Nie widać było po nim żadnego stresu, a raczej radość, że przyszło go przywitać tak wielu ludzi. Godziny przed prezentacją nasz piłkarz spędził na spacerze z rodziną, w modnej miejscowości pod Barceloną, gdzie od niedawna mieszka.
Wieczór i czapeczka sprawiały, że mógł spokojnie spacerować, nie niepokojony praktycznie przez nikogo. Choć, jak słyszymy, w trakcie dnia jest już trudniej, a przecież jego popularność będzie tu tylko rosnąć. Podobnie jak liczba zamówień na koszulki z numerem "9", bo na prezentacji Polak pokazał się już w "docelowej" koszulce".
Tę sprawę Barcelonie udało się załatwić dosłownie na kilkadziesiąt godzin przed prezentacją. Decydujące rozmowy odbyły się w czwartek wieczorem, a Memphis Depay nie robił problemu, aby oddać ten numer.
Rok temu było dużej gorzej
Oczywiście, na konferencji prasowej pytano Laportę o finanse Barcelony, bo to wciąż jeden z głównych tematów wokół klubu. To właśnie z tego powodu klub opuścił rok temu Leo Messi.
- To był trudny czas. Mieliśmy dużo problemów, ale teraz mogę powiedzieć, że patrząc na finanse, opuściliśmy już szpital - mówił z wielką satysfakcją szef Barcelony.
Wygląda na to, że Laporta faktycznie zrobił to, co do niego należało. Pozyskał finanse, zbudował silny zespół, a do sukcesów ma go poprowadzić polski napastnik. Pierwszy, historyczny dzień ma już RL9 na Camp Nou za sobą, a kolejny może być już w niedzielę. O 20:00 Barca zagra o Puchar Gampera, a Polak będzie się starał otworzyć bramkowe konto w nowych barwach.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty, Barcelona
Wszystko jasne co do numeru Lewandowskiego
Lewy zachwycił fanów tym trikiem