Jacek Zieliński: Łazienkowska to już nie ta sama magia

Spotkania Lecha Poznań z Legią Warszawa od lat elektryzują kibiców w całej piłkarskiej Polsce. Szczególnie w ostatnim czasie mecze tych drużyn są wyrównane i stoją na wysokim poziomie. Podobnie powinno być w piątek. Po raz pierwszy Kolejorza w pojedynku z warszawiakami poprowadzi Jacek Zieliński, który do tej pory ma dobre wspomnienia ze stadionu przy ul. Łazienkowskiej.

Jacek Zieliński nie prowadził jeszcze Lecha w tak prestiżowym spotkaniu. Doskonale zdaje sobie jednak sprawę z rangi spotkania. - Już wcześniej słyszałem powiedzenie, że Lech może przegrać z każdym, tylko nie z Legią. Zdaję sobie sprawę, że to jest mecz o dużym ciężarze gatunkowym. I nie tylko z powodu podejścia poznaniaków, ale również ze względu na układ tabeli. Dla nas i dla Legii to bardzo ważny mecz, który zadecyduje o tym, kto będzie najbliżej Wisły - mówi trener Kolejorza. - Zdajemy sobie sprawę z rangi tego meczu, ale jesteśmy spokojni. Jest to pojedynek, na który nikogo nie trzeba mobilizować. Jeśli zagramy konsekwentnie to, co sobie zakładamy, będzie dobrze. Jedziemy tam zagrać dobry mecz i powalczyć o trzy punkty.

Spotkania tych drużyn od dawna emocjonują nie tylko kibiców z Poznania czy Warszawy, ale całej Polski. Od pewnego czasu mecze są dość wyrównane. Tym razem powinno być podobnie. Lechici do stolicy jadą po zwycięstwo. - Mecze Lecha z Legią zawsze stały na dobrym poziomie i było sporo dużo dobrej piłki. Postaramy się wystawić taki skład, który da największą gwarancję osiągnięcia korzystnego wyniku, a za taki uważam zwycięstwo. Po meczu mogę odpowiedzieć na pytanie, czy satysfakcjonuje mnie remis. Kto jest faworytem? Legia jest przed nami w tabeli, gra u siebie, więc jest faworytem. Zawsze tak jest, gdy gra u siebie. Podobnie jest z Lechem na własnym stadionie - opowiada Zieliński.

Warszawiacy w tym sezonie świetnie spisują się w defensywie. W siedmiu kolejkach stracili tylko jedną bramkę. Lechici mogą mieć więc problem, aby pokonać Jana Muchę. - Mucha to świetny fachowiec. Jest pewniakiem reprezentacji Słowacji, która jest już jedną nogą na mundialu. Można go jednak pokonać i mam nadzieję, że nasi zawodnicy to zrobią w piątek - mówi szkoleniowiec poznaniaków, który szczególną uwagę zwraca również na Takesure Chinyamę. - Jest to groźny napastnik, który ma zawsze sporo sytuacji. Czy jest nieskuteczny? Można mówić różnie, ale w zeszłym roku był najlepszym strzelcem Legii. W spotkaniu z Lechią zmarnował kilka sytuacji, ale to on otworzył wynik spotkania.

Zdaniem Zielińskiego stadion w Warszawie nie jest już takim atutem dla Legii jak kiedyś. - To już nie ta magia Łazienkowskiej co kiedyś, teraz ma inny urok. Została jedna trybuna i parę tysięcy kibiców. Atmosfera też bywa różna - uważa 48-letni trener, który dobrze wspomina mecze z warszawiakami. - Mecze z Legią pamiętam z dobrej strony. Na Łazienkowskiej, jako trener, przegrałem tylko raz z Groclinem. Od tamtej pory nie było już porażki z Legią. To są zawsze wielkie mecze, na które każdy się spręża. Zdajemy sobie sprawę z rangi meczu, ale koszmarów nocnych i nerwówki nie ma.

Zieliński przed meczem był również pytany o jego kontakty z trenerem Jackiem Urbanem. Jak się okazało, łączą ich dobre relacje. Swego czasu grali wspólnie w siatkonogę. - Nie ma między nami żadnych złośliwości. Jesteśmy w stosunkach koleżeńskich. Kiedyś, jak Legia była na zgrupowaniu w Grodzisku Wlkp., graliśmy razem w tenisa nożnego. To był mecz pierwszych trenerów, na drugich trenerów. Pokonaliśmy z Jankiem Urbanem Jacka Magierę i Jana Furlepę, który był wtedy moim asystentem - zakończył Jacek Zieliński.

Komentarze (0)