Michał Probierz to drugi najbardziej doświadczony z aktywnych dziś zawodowo polskich trenerów - ustępuje pod tym względem jedynie starszemu o ćwierć wieku Franciszkowi Smudzie. Więcej TUTAJ.
W reprezentacji Polski jest dziś kilku zawodników, których wyciągnął z niższych lig do ekstraklasy (Jacek Góralski, Karol Świderski), odważnie na nich postawił, gdy byli bardzo młodzi (Bartłomiej Drągowski, Kamil Pestka, Przemysław Frankowski) albo rozwinęli się pod jego skrzydłami (Kamil Grosicki, Krzysztof Piątek).
Mimo to wybór Probierza na selekcjonera młodzieżowej reprezentacji Polski wzbudził kontrowersje. Po pierwsze, w przeszłości deklarował, że interesuje go praca selekcjonera. Po drugie, pracując przez ostatnie cztery i pół roku w Cracovii, stawiał głównie na obcokrajowców. Zdarzały się mecze, w których w "11" Pasów był tylko jeden Polak - młodzieżowiec, bo wymagały tego przepisy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodne, co zrobił piłkarz. Ukradł koledze gola
- Cracovia po moim odejściu zaprzestała sprowadzania obcokrajowców czy jednak rozgląda się za wzmocnieniami także na zagranicznych rynkach? Trudno, przylgnęło to przede wszystkim do mnie, biorę to na klatę - broni się, zwracając uwagę na fakt, że Cracovia tego lata ściągnęła jednego Polaka i dwóch cudzoziemców.
Przemysław Pawlak, "Piłka Nożna": Pana nominacja od dłuższego czasu była tajemnicą poliszynela - oficjalnego komunikatu PZP nie było, ale każdy wiedział...
Michał Probierz, nowy selekcjoner reprezentacji Polski U-21: Długo rozmawiałem z prezesem Kuleszą na temat podjęcia pracy w PZPN. To nie była jedna, krótka rozmowa. Nie będę ukrywał - nie byłem przekonany do przyjęcia propozycji. Tyle że prezes użył takich argumentów, które wpłynęły na zmianę mojego zdania. I wcale nie mam na myśli aspektu finansowego.
Jakich konkretnie?
Prowadzenie drużyny do lat 21 to nie do końca jest praca w piłce młodzieżowej, przecież większość piłkarzy to już ligowcy, coraz więcej znaczący w seniorskim futbolu. Prezes obiektywnie ocenił również moją karierę, pamiętał, że jednak sporo młodych zawodników u mnie zadebiutowało w Ekstraklasie. Od razu uspokajam, wiem, jaką mam prasę, wiem, jaką media przykleiły mi łatkę.
W ogóle zaskoczyła pana ta propozycja?
A dlaczego miała zaskoczyć?
Nominacja budzi mieszane uczucia, gdyż niezbyt chętnie stawiał pan na młodych zawodników w Cracovii.
Ja coś panu powiem - w Ekstraklasie pracowałem z nie najgorszym skutkiem przez 17 lat. Zanim podjąłem pracę w lidze, zajmowałem się także trampkarzami. Nie chcę przejmować się stwierdzeniami, według których moja kandydatura na stanowisko selekcjonera kadry młodzieżowej była nieodpowiednia. Bo są, proszę pana, niepoważne. Jak już powiedziałem, nie brakuje zawodników, którzy karierę w dorosłej piłce zaczynali u Michała Probierza. Niejednokrotnie też walczyłem o dobro naszej piłki, piętnując choćby warunki do pracy z młodzieżą.
Rozumiem, że kogoś mogę uwierać na tym stanowisku - taki jest trend, media nie są zainteresowane pozytywnym przekazem, bo on się nie sprzedaje, trzeba to przyjąć i koniec - natomiast dziwię się, że ktoś podważa sam fakt, iż znalazłem się w gronie kandydatów do objęcia tej funkcji. Każdy ma prawo do swojego zdania, jedni mogą uważać, że moją pracę należy oceniać z perspektywy trzech, czterech ostatnich lat, ja z kolei mogę stać na stanowisku, że liczy się przebieg całej kariery trenerskiej, a nie tylko jej wycinek. Nie zamierzam więc chować głowy w piasek, bo wiem, ile zrobiłem.
Co by jednak pan nie powiedział w Cracovii zdecydowaną przewagę na boisku mieli obcokrajowcy.
Nie przeczę, tyle że w mniejszym lub większym stopniu podobnie sprawy wyglądają także w innych klubach. Ja tego nie oceniam, zwracam uwagę, że tak głośno o tym jednak się nie mówi. Pamiętam też ilu młodych zawodników zadebiutowało w Cracovii za mojej kadencji, pamiętam, że szukaliśmy piłkarzy na niższych poziomach rozgrywkowych w Polsce. Cracovia po moim odejściu zaprzestała sprowadzania obcokrajowców czy jednak rozgląda się za wzmocnieniami także na zagranicznych rynkach? Trudno, przylgnęło to przede wszystkim do mnie, biorę to na klatę.
Ostatnie lata w Krakowie mogą mieć rzeczywisty wpływ na pana pracę z kadrą do lat 21?
Z prezesem Kuleszą znamy się bardzo dobrze, wie, jakim trenerem jestem, zna mój warsztat - z jakiegoś powodu zdecydował się teraz zaproponować mi pracę. Resztę powiedzą wyniki. Zresztą, może też niekoniecznie. Cracovia sięgnęła po dwa trofea = Puchar Polski i Superpuchar - w 2020 roku, po 72 latach czekania. Mogę to powtarzać jak mantrę, tyle że już przekonałem się, że ci, którzy nastawieni są do mnie negatywnie i tak zdania nie zmienią bez względu na okoliczności. Czas przepracowany w piłce nauczył mnie do pewnych spraw podchodzić z większym dystansem, wiem, że wrogów nie przekonam, a przyjaciół nie muszę.
Jest pan w ogóle zwolennikiem przepisu o młodzieżowcu?
Zmierza pan do tego, że gdyby nie ta regulacja, Probierz by żadnego młodego Polaka w Cracovii nie wystawił? To proszę sobie sprawdzić czy przed pojawieniem się przepisu debiutowali u mnie młodzi piłkarze. I to nie jest tak, że teraz mój punkt widzenia będzie zależał od punktu siedzenia - każdy młodzieżowiec powinien sam wywalczyć miejsce na boisku, choć zdaję sobie sprawę, że obecność przepisu działa na korzyść kadry do lat 21.
Przez lata powtarzał pan, że ważna jest codzienna praca z drużyną, że na bycie trenerem reprezentacji jeszcze nie przyszedł moment. To, jak można rozumieć, uległo zmianie.
Po rozmowie z prezesem Kuleszą doszedłem do wniosku, że nadszedł czas spróbować czegoś nowego, nauczyć się czegoś nowego. Każdy trener w teorii wie, że praca z kadrą jest inna od pracy z drużyną klubową, każdy mniej więcej ma świadomość, na czym polegają różnice, ale nie każdy trener ma możliwość zderzyć się w tej kwestii z rzeczywistością. Dla mnie to duże wyzwanie.
Praca z młodzieżówką to dla pana krok w drodze do pierwszej reprezentacji?
Nie wybiegam tak daleko w przyszłość.
Odniosłem wrażenie, że pan się zawahał.
Niewłaściwe. Nie patrzę dalej niż finały młodzieżowych mistrzostw Europy w 2025 roku. To jest mój cel. Kontrakt podpisałem do zakończenia eliminacji, umowa przedłuży się na czas turnieju, jeśli uzyskamy awans. Tyle wiem na temat mojej zawodowej przyszłości. Aha, wiem jeszcze jedno - do momentu wygaśnięcia umowy albo zwolnienia nie przyjmę żadnej propozycji z klubu.
Jakie ma pan plany na najbliższe tygodnie pracy w PZPN?
Zacząłem de facto od razu. W zeszłym tygodniu oglądałem z trybun mecz Lecha Poznań w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, pojawiłem się też na stadionie Lechii Gdańsk oraz na spotkaniu o Superpuchar. Chciałbym dużo rozmawiać z trenerami, przyjrzeć się też niektórym zawodnikom nie tylko w trakcie meczów, ale również w treningu.
Zamierza pan dużo podróżować po Europie?
W pierwszym etapie niekoniecznie. Większość zawodników branych pod uwagę i spełniających kategorię rocznikową - 2002 i młodsi - występuje jednak w kraju. Oczywiście są wyjątki, na przykład Nicola Zalewski, Jakub Kamiński oraz Kacper Kozłowski, niemniej Zalewski i Kamiński to piłkarze, których na ten moment trzeba rozpatrywać w kategoriach pierwszej reprezentacji Polski. Na inauguracyjnym zgrupowaniu kadry U-21- planowane są dwa mecze towarzyskie, 22 i 27 września -najpewniej się nie pojawią. Jesienią absolutnym priorytetem będą mistrzostwa świata w Katarze, przygotowaniom drużyny Czesława Michniewicza podporządkowana będzie także nasza praca.
Swoją drogą, wybiera się pan na finały mistrzostw świata, by z bliska przyjrzeć się udziałowi Polaków w wielkim turnieju?
Nie mam takich planów. W listopadzie chcielibyśmy zorganizować zgrupowanie, ale poza terminem UEFA. Czyli byłoby to możliwe po zatrzymaniu rozgrywek ligowych, kiedy będzie rozpoczynał się mundial. Nie jest to jednak na ten moment przesądzone, wiele zależy właśnie od rozmów z trenerami klubowymi.
Można rozumieć, że jest pan już po rozmowie z Michniewiczem?
Z Cześkiem znamy się bardzo dobrze. Na ile będę w stanie mu pomóc, na tyle to zrobię.
Kto znajdzie się w pana sztabie szkoleniowym?
Asystentem został Michał Bartosz, z którym pracowałem w Cracovii, pomagać mi będzie również dobrze znający piłkę młodzieżową Tomasz Kulhawik. Analitykiem jest Grzesiek Staszewski mający za sobą pracę w Górniku Zabrze, z kolei Mateusz Oszust z Wisły Płock zajmie się przygotowaniem fizycznym, ale będzie nas wspierał tylko podczas zgrupowań. Z bramkarzami popracuje Józef Młynarczyk - znamy się jeszcze z czasów Widzewa Łódź. Zbudowaliśmy profesjonalny zespół, odpowiadający poziomowi organizacji w kadrze do lat 21, bo od pewnego czasu reprezentacja młodzieżowa działa niemal na tych samych zasadach co pierwsza.
Jak zespół ma grać?
Pierwszy etap to selekcja. Nie będę wymieniał wszystkich nazwisk, ale nie ma sensu ukrywać, że w grupie selekcyjnej, którą sobie wypisaliśmy, są choćby Ariel Mosór, Arkadiusz Pyrka, Mariusz Fornalczyk, Mateusz Łęgowski, Jakub Szymański, Olek Buksa, Kuba Myszor, Michał Rakoczy, Kacper Trelowski czy Filip Szymczak. Chcemy doprowadzić do sytuacji, w której zespół będzie radził sobie dobrze przynajmniej w dwóch ustawieniach, aby potrafił szybko przejść do ataku po odbiorze piłki - bazą ma być system 1-4-3-3. Inna sprawa, że musimy przyglądać się temu, jakich wyborów taktycznych dokonują trenerzy reprezentantów, to kwestia, którą również musimy wziąć pod uwagę przy podejmowaniu decyzji nie tylko personalnych.
O ofensywnej grze nic pan nie powie?
A jest trener, który nie chciałby grać efektownie, ofensywnie? Żaden szkoleniowiec na świecie nie zabroni piłkarzom grać dobrze w piłkę. To oczywiste, że nad tym również będziemy pracować.
To na koniec proszę powiedzieć czy odpoczął pan po momentami gorącym okresie w Cracovii?
Zdecydowanie. Dopóki mieszkałem pod Krakowem, dużo czasu spędzałem na polach golfowych. Po przeprowadzce do Białegostoku tak już nie jest, na Podlasiu pól golfowych nie ma, niemniej staram się aktywnie spędzać czas. Siłownia, bieganie, tenis, książka, przede wszystkim jednak dużo uwagi poświęciłem synkowi. Kiedy byłem wiceprezesem i trenerem Cracovii, trochę zaniedbałem aktywność fizyczną, bo wolnego czasu nie miałem niemal w ogóle. Ale już nadrobiłem zaległości, od momentu zakończenia kariery piłkarskiej przybrałem na wadze dwa kilogramy. Na formę absolutnie nie mogę narzekać.
A propos, praca w charakterze wiceprezesa rozwinęła pana także w kontekście trenowania, na niektóre aspekty patrzy pan teraz inaczej?
Bez wątpienia. Dużo się nauczyłem, choć błędów się nie ustrzegłem. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że niepotrzebnie jako wiceprezes i jednocześnie trener włączyłem się w rozmowy na temat obniżenia pensji zawodników po wybuchu pandemii. Wtedy równowaga została zachwiana, ten temat wracał do mnie potem jeszcze kilka razy.