Pechowy gol pozbawił go życia

Getty Images / Na zdjęciu: Andres Escobar
Getty Images / Na zdjęciu: Andres Escobar

"Życie się na tym nie kończy. To tylko mecz piłki nożnej" - takie słowa wypowiedział Andres Escobar po strzeleniu bramki samobójczej na mundialu w USA w 1994 roku. To był gol, który rozpętał piekło w Kolumbii. Wszystko zakończyło się tragicznie.

W tym artykule dowiesz się o:

Geneza zabójstwa Andresa Escobara tkwi w drugim meczu Kolumbii na mistrzostwach świata w USA w 1994 roku. W pierwszym spotkaniu Kolumbijczycy dość niespodziewanie przegrali z Rumunią 1:3, więc 23 czerwca grali o wszystko z gospodarzami turnieju. Podczas jednej z akcji Escobar niefortunnie interweniował i wpakował piłkę do własnej siatki. Amerykanie zwyciężyli 2:1.

W Kolumbii zapanowało szaleństwo, ale w negatywnym tego słowa znaczeniu. Kibice mieli prawo liczyć na świetny występ swojej reprezentacji. Wydawało się, że Los Cafeteros mają pokolenie utalentowanych graczy na czele z charyzmatycznym kapitanem Carlosem Valderramą. Przed mistrzostwami świata Kolumbijczycy praktycznie nie przegrywali, a dla kraju, w którym rządziły kartele narkotykowe, sukces kadry miał być ucieczką od rzeczywistości.

Tymczasem było jeszcze gorzej niż wcześniej. Porażka z USA pogrzebała szanse na wejście do fazy pucharowej turnieju, a Escobar otrzymywał pogróżki. To on po meczu wypowiedział słynne słowa: "Życie się na tym nie kończy. To tylko mecz piłki nożnej".

ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Co piłkarze sądzą o przeszłości selekcjonera? Jaka była reakcja Roberta Lewandowskiego?

Sześć strzałów

W nocy z 1 na 2 lipca 1994 roku Andres Escobar przebywał w jednym z klubów w Medellin. Nie wierzył, że ktoś faktycznie jest mu w stanie zrobić krzywdę, chociaż pogróżki i ostrzeżenia znajomych wiele mówiły o napiętej sytuacji.

Piłkarz wyszedł z klubu około godziny trzeciej nad ranem. Gdy już wsiadał do swojego samochodu, to tuż obok pojawił się inny pojazd. Z auta wysiadło trzech mężczyzn, którzy wcześniej przed klubem naśmiewali się z Escobara. Na parkingu doszło do sprzeczki, a jeden z opryskliwych napastników wyciągnął broń i oddał sześć strzałów w kierunku reprezentanta Kolumbii.

Ten nie miał szans na przeżycie. Wokół jego śmierci powstało kilka legend. Właściwie do dziś nie do końca wiadomo, czy napastnik podczas oddawania strzałów krzyczał sześć razy "gol", czy też tego nie zrobił. To o tyle ciekawe, że komentator, który był sprawozdawcą z meczu USA - Kolumbia sześć razy wypowiedział słowo "gol" po pechowej bramce Escobara.

Także do dziś nie mamy stuprocentowej pewności, kto był zleceniodawcą zabójstwa. Mówi się, że to bracia Gallon - baronowie narkotykowi - stali za tym procederem. Egzekutor natomiast został znaleziony bardzo szybko. Był nim ochroniarz bossów narkotykowych Humberto Munoz Castro. Rok po zabójstwie został skazany na 43 lat więzienia, ale ostatecznie odsiedział tylko 11 lat. Został wypuszczony na wolność za dobre sprawowanie.

Miał grać we Włoszech

W latach 90-tych włoska liga była bardzo mocna i po mundialu to właśnie tam miał grać Andres Escobar. O pozyskanie tego piłkarza starał się AC Milan. Również AS Roma wykazywała zainteresowanie Kolumbijczykiem. To miał być piękny czas dla tego zawodnika, który z roku na rok stawał się coraz lepszym graczem. Jedna interwencja jednak zmieniła wszystko.

W drugiej połowie 1994 roku Escobar planował wziąć ślub. Prawdziwi fani piłki nożnej nie mieli pretensji do obrońcy reprezentacji Kolumbii. Oddali mu hołd na pogrzebie. Szacuje się, że pojawiło się na nim blisko 120 tys. osób.

Kilku piłkarzy zakończyło swoje kariery reprezentacyjne. Kolumbijczycy nie widzieli sensu dalszej gry w narodowych barwach z różnych względów. Wśród nich było ciągłe niebezpieczeństwo i zagrożenie ze strony mafii w przypadku kolejnych niepowodzeń.

Escobar w Kolumbii było popularnym nazwiskiem nie tylko ze względu na piłkarza, ale także oczywiście poprzez narkotykową działalność Pablo Escobara. Obaj panowie jednak nie byli spokrewnieni.

2 lipca przypada 28. rocznica śmierci Andresa Escobara.

Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Rewolucja kadrowa w Barcelonie. Klub szykuje spore zmiany

Źródło artykułu: