Robert Lewandowski jest zdecydowany, by przejść do FC Barcelona jeszcze tego lata. Do transferu jeszcze jednak daleko, bo Katalończycy nadal nie dogadali się w kwestii kwoty transferowej z Bayernem Monachium. Ponadto klub z Barcelony marzy o innych wielkich transferach, ale jednocześnie nadal jest uwikłany w problemy finansowe. Sytuację od podszewki zna Toni Freixa, który w ostatnich wyborach kandydował na stanowisko prezydenta klubu.
"Wiesz, że ani Lewandowski, ani Koundé, ani Raphina, ani Bernardo Silva nie przyjdą? Wiesz, prawda?" - napisał Freixa na Twitterze.
Freixa zna część stanu kont finansowych klubu, a także posiada własne informacje dotyczące ostatnich decyzji. Mimo że Barcelona ma otrzymać 600 mln euro za sprzedaż aktywów (Więcej TUTAJ), to jednocześnie sama ma do uregulowania płatności transferowe z poprzednich lat.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Straciliśmy szansę na medal? Na co stać reprezentację Polski?
Freixa często wypowiada się na temat działań zarządu klubu. Skrytykował m.in. fakt, że Barcelona od dłuższego czasu przepuszcza nazwiska do mediów, aby tylko zadowolić fanów.
Według byłego działacza, władze robią to, aby utrzymać pozycję na rynku transferowym, choć ostatecznie skład może się składać z nazwisk ze średniej półki.
Portal oleespanol.com informuje ponadto, że klub musi się uporać z innymi problemami. Barca zamknęła transfery Andreasa Christensena i Francka Kessiego, którzy trafili do zespołu za darmo, ale których nadal nie można zarejestrować ze względu na limit pensji.
Czytaj także:
Gigantyczne kłopoty Barcelony. Ponad sto milionów długu