Stanisław Wierzgacz: Cała sytuacja wygląda dramatycznie

Piłkarze Stali Stalowa Wola są już na dnie. Wydawało się, że po wygranej z Sandecją Nowy Sącz "coś ruszy". Niestety w kolejnym ligowym pojedynku zielono-czarni ponieśli dotkliwą porażkę. Całą sytuacją są już mocno sfrustrowani i zażenowani fani Stalówki. Stanisław Wierzgacz w pojedynku z MKS-em był najlepszym zawodnikiem Stali, puścił jednak trzy gole. - Nie uważam tak, że gdyby nie ja to Stal przegrałaby jeszcze wyżej - powiedział bramkarz po meczu.

Po meczu żaden piłkarz Stali nie był w najlepszym humorze. Nie ma co się temu dziwić, skoro Stal poniosła kolejną porażkę, dodatkowo po fatalnym spotkaniu. Mocno zniesmaczony był także golkiper zielono-czarnych, który mimo że kilkakrotnie doskonale interweniował, to i tak nie uchronił Stali. - Od początku wyszliśmy nawet odważnie, mieliśmy przewagę optyczną. Od dwudziestej minuty zupełnie oddaliśmy inicjatywę. Gospodarze nabierali wiatru w żagle, pierwsze zagrożenie stworzyli ze stałego fragmentu gry pod koniec pierwszej połowy. Powiedzieliśmy sobie w szatni parę ostrych słów, wyszliśmy na drugą połowę i po pięciu minutach znów było zagrożenie pod naszą bramką - mówił Stanisław Wierzgacz. - Przeciwnicy bardzo dobrze wykonywali stałe fragmenty gry, co trzeba przyznać. To zaprocentowało pierwszą bramką. Później zupełnie spadło z nas powietrze i skończyło się 3:0 - kontynuował bramkarz.

Była to już siódma porażka Stalowców w tym sezonie. Rozegranych do tej pory zostało dziesięć kolejek, więc bilans jest fatalny. - Gdybym znał odpowiedź na to co się dzieje ze Stalą pewnie byśmy coś zaradzili. Naprawdę nie wiem, nie jestem w stanie odpowiedzieć. Nie mam pojęcia co można zrobić. Cała sytuacja wygląda dramatycznie. Nigdy nie byłem w takim klubie, żeby aż tak nie szło. Nie wiem co trzeba będzie zrobić, ale musimy sobie naprawdę powiedzieć, że tak dalej być nie może - powiedział zawodnik Stali.

Przed kilkoma dniami trener Stali, Przemysław Cecherz, otrzymał od klubu ultimatum - cztery punkty w dwóch pojedynkach. Nie spełnił go. - Szczerze mówiąc nie wiem, co teraz zrobi zarząd. Wiedzieliśmy, że trener gra pod ogromną presją, my przecież też gramy. Wszyscy widzą co się dzieje na stadionie w Stalowej Woli, gdzie wychodzimy na mecz i dostajemy pod swoim adresem mnóstwo mało ciepłych słów. O przyszłości trenera nie jestem w stanie nic powiedzieć - komentował bramkarz.

Golkiper Stali w pojedynku z MKS-em robił co mógł. Wielokrotnie ratował on Stal przed stratą gola. - Nie uważam tak, że gdyby nie ja to Stal przegrałaby jeszcze wyżej - powiedział Wierzgacz. - Najpierw zaczynam zawsze od siebie i myślę, że przeanalizuję to wszystko - czy mogłem się lepiej zachować w jednej czy drugiej sytuacji - dodał.

Po raz kolejny w tym sezonie beznadziejnie zaprezentowała się defensywa Stali. - Nie można zganiać wszystkiego na obrońców, bo obrona nie gra tylko w meczu. Są też napastnicy, pomocnicy. W drugiej połowie od praktycznie 60. minuty... Nie wiem, czy nie wytrzymaliśmy kondycyjnie. Nie wyglądało to najlepiej - stwierdził ten, który nie zawinił przy żadnej bramce straconej przez zielono-czarnych.

Stalowcy w całym pojedynku zagrali fatalnie. Na boisku prezentowali się tak, jakby nie mieli siły biegać. - Zostawiliśmy kupę zdrowia w pojedynku z Sandecją Nowy Sącz, ale nie sądzę, żeby było aż tak tragicznie z naszymi siłami - zakończył Stanisław Wierzgacz.

Źródło artykułu: