[tag=56868]
Sebastian Szymański[/tag] z pewnością chciał zwieńczyć swój pobyt w Dynamie Moskwa zdobyciem trofeum, jednak Polak musiał obejść się smakiem. Jego drużyna przegrała 1:2 ze Spartakiem w finale Pucharu Rosji, rozegranym 29 maja.
Spotkanie otworzył w 10. minucie Aleksandr Sobolew, wyprowadzając zdobywców pucharu na pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie. Rywale w drugiej połowie wyrównali, za sprawą trafienia Arsena Zakharyana. Jednak ostatnie słowo należało do Quincy Promesa, który zamknął wynik tego meczu.
Dynamo stanęło przed szansą na ponowne wyrównania, po wskazaniu przez sędziego na "wapno". Ale jedenastki nie wykorzystał Daniil Fomin.
ZOBACZ WIDEO: Glik jak Robocop. Wrócił szybciej i gra o kolejny awans
Szymański rozegrał finał w pełnym wymiarze czasowym. Dla niego to prawdopodobnie ostatnie chwile w kraju wojennego agresora. Jak podaje "Mundo Deportivo", zainteresowany pomocnikiem jest Real Sociedad.
Na 23-latka wylała się spora dawka hejtu po tym, jak po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę nie opuścił moskiewskiego klubu. W obronę wziął go m.in. Andrij Woronin, ukraiński trener, który odszedł z Dynama.
- Wymieniałem wiadomości z Sebastianem i wspierałem go w tej decyzji. Miałby odejść na dwa miesiące, nie bardzo wiadomo gdzie? To nie jest najlepsze rozwiązanie. Jest liderem Dinama i jednym z kluczowych zawodników drużyny, która walczy o mistrzostwo. Słusznie zrobił, że został - stwierdził, cytowany przez "TVP Sport".
Polak w tym sezonie rosyjskiej Premier Ligi rozegrał aż 27 spotkań (na 30 możliwych). W ramach nich zdobył sześć bramek oraz zanotował osiem asyst.
Potężna kompromitacja. "Dowód na nieudolność władz"
Zidane obejmie PSG? Najnowsze doniesienia nie pozostawiają złudzeń